Jestem z Układu

Anonimowość bez gwarancji.

wtorek, 26 maja 2009

LICZNIK PREZYDENCKI
Do końca kadencji “Prezydenta Swojego Brata”
zostało 516 dni (już poniżej dwu lat).

W blogosferze trwa awantura po zerwaniu maski z Pani Katarzyny Sadło znanej w sieci, jako kataryna, zdolnej, pracowitej i bardzo tendencyjnej, propisowskiej, antyplatformianej i mającej alergię na Trzecią Rzeczpospolitą, blogerki. Lekką ręką rozdawała łatki i oskarżenia, głównie na lewo od PiS podpierając je tendencyjnymi interpretacjami faktów i cudzych słów. Sam tego doświadczyłem. Ale nie o niej chcę pisać. (więcej…)

Nowe Pole.

środa, 20 maja 2009

LICZNIK PREZYDENCKI
Do końca kadencji “Prezydenta Swojego Brata”
zostało 522 dni (już poniżej dwu lat).

Szanowni Państwo,

nie mam pomysłu na nowy wpis więc zapraszam na nowe pole, bo na tamtym już sporo komentarzy. Proszę mi wybaczyć lenistwo, ale maj taki piękny „i słowiki spać nie dają”.

Rząd „w sam raz”.

czwartek, 14 maja 2009

LICZNIK PREZYDENCKI
Do końca kadencji “Prezydenta Swojego Brata”
zostało 528 dni (już poniżej dwu lat).

Dwa i pół miesiąca temu opublikowałem w „Gazecie Wyborczej” artykuł „Kryzys musi się wyszumieć”. Postawiłem w nim tezę, że prawdopodobnie będzie o wiele mniejszy deszcz z ogromnej chmury zwanej „największy kryzys, porównywalny do tego z lat 30-tych”, napęczniałej także przez lawinę panikarskich doniesień mediów i komentarzy analityków. Po upływie czasu od wydrukowania tego artykułu jestem  bardziej spokojny, że nie wystawiłem na duże ryzyko zawodowej pozycji pisząc coś takiego. Wydaje mi się, że potencjał kryzysu światowego się wyczerpał, lub wyczerpuje, to znaczy, że siły pchające gospodarkę w dół wyrównały się lub wyrównują z siłami odbicia. To nie znaczy, że gospodarka światowa już za chwilę zacznie rosnąć. Ona może się jeszcze obsunąć przez siłę bezwładu i efekty wtórne, ale główne uderzenie mamy za sobą. (więcej…)

Krótko o moim blogowaniu.

środa, 6 maja 2009

LICZNIK PREZYDENCKI
Do końca kadencji “Prezydenta Swojego Brata”
zostało 536 dni (już poniżej dwu lat).

W związku z uwagami Jambruskyego, czy wręcz z zarzutami, o nieregularności moich wpisów na blogu, co sprawia, że blog ma podobno niskie notowania (nie potwierdza tego liczba odwiedzin i odsłon) chcę jeszcze raz powtórzyć moje podejście do blogowego dziennikarstwa. Otwierając blog stworzyłem kącik, polankę, świetlicę, co kto woli, do dyskutowania na dowolne tematy. I do zabierania głosu samemu, gdy z jakiegoś powodu nie mogę, lub nie chcę wypowiadać się w mainstreamie. Chodziło głównie o rozdeptywanie PiS-owskiego chwasta, czyli IVRP. Teraz jest już jego resztówka w Pałacu więc rozdeptuję leniwiej. Nie miałoby dla mnie najmniejszego sensu utrzymywanie blogu, gdyby wiązał się z nim obowiązek dawania co parę dni nowego wpisu, bez względu na to, czy uważam, że powinienem zabrać głos, czy nie, a tylko dlatego, że minęło parę dni. Mam lat 70, jestem emerytem i mam przywilej niepodlegania żadnym obowiązkom, które w jakikolwiek sposób przypominałyby pracę. Pracuję kiedy chcę.  Na razie nie chcę, więc zostawiam Was drodzy bywalcy na Leśnej Polanie, coraz bardziej wiosennej.  I widzę, że całkiem Wam na niej dobrze, co mnie bardzo cieszy.