Mój komentarz dla Wirtualnej Polski:
Idą wybory, więc i czas obietnic, także wątpliwej wartości, a z drugiej strony krytyk, często posuniętych w kłamstwach i czarnowidztwie do absurdu. Już słychać, że Polska stoi u progu katastrofy jak Grecja, albo i większej i tylko drastyczne zaciskanie pasa może ją od tego uchronić, a może i na to za późno. A w ogóle to zmarnowaliśmy 22 lata transformacji, bo to, tamto i owo, a głównie Platforma i Tusk. Gdy dużo mówi się o wyroku Trybunału Konstytucyjnego w sprawie wyborów piszę komentarz „Chwalmy Trzecią Rzeczpospolitą Obywatele”, bo jest za co. Mogę napisać bardzo obszerną pochwałę, ale mam mało miejsca, więc do rzeczy.
Bardzo dobrze wykorzystaliśmy 22 lata wolności. Popatrzmy na parę ważnych liczb gospodarczych i społecznych. Polski produkt krajowy brutto wzrósł od roku 1990 do 2010 o ponad 113%. Żaden kraj pokomunistyczny od Łaby po Władywostok nie osiągnął takiego wyniku. Jesteśmy czempionem wzrostu. Więcej, cały on – z dużym okładem – uzyskaliśmy dzięki przyrostowi społecznej wydajności pracy, która zwiększyła się w tym czasie o 132%. To poprawiło naszą konkurencyjność, dzięki czemu – podwajając PKB – zwiększyliśmy eksport czterokrotnie i to na rynki o najwyższych wymaganiach.
Jeszcze nie kończę; podwojenie PKB osiągnięto przy rewelacyjnym zmniejszeniu istotnych nakładów na jego uzyskanie. Zużycie wody, supercennego dobra, spadło w tym czasie o 24%, wydobycie węgla kamiennego o 47%, stali o 51%. Produkcja elektryczności wzrosła tylko o 11% i to – dzięki racjonalizacji zużycia – wystarczyło dla zwiększenia PKB, przy okazji znieczulając na potrzebę dbania o utrzymanie tego działu w należytym stanie. Całkowitej likwidacji uległy katastroficzne tendencje rozwoju gospodarczego z czasów PRL – rozwój bez eksportowych szans, skrajnie marnotrawny, przy nikłym wzroście wydajności pracy i dominacji gałęzi dewastujących środowisko.
Z sytuacji bez wyjścia w końcu lat 80. wyszliśmy ofensywnie na szerokie wody i nieźle płyniemy. Gdy chodzi o stopę życiową nawet trochę za dobrze. Płaca realna przy podwojeniu PKB wzrosła o 60% co nie jest rewelacją, ale nie jest też wynikiem złym. Nie oddaje jednak rzeczywistej poprawy poziomu życia, bo w tym czasie spożycie w sektorze gospodarstw domowych wzrosło o 121%, czyli więcej niż PKB, co już wskazuje na to, że żyliśmy ponad stan. Część długu publicznego tutaj ma źródło.
Wzrosły zróżnicowania społeczne, ale Polska nie jest czarnym wyjątkiem, jak się często sugeruje; mieścimy się w europejskiej normie, nieco bardziej zróżnicowani, niż średnia unijna. I jeszcze dwa wskaźniki brane, oprócz PKB, jako miary tego, czy kraj poszedł do przodu czy nie. Gdy kończył się PRL na tysiąc niemowląt umierało dziewiętnaście, a dziś pięć. O ponad pięć lat podniosła też Trzecia Rzeczpospolita średnią długość życia kobiety i mężczyzn. Pięć pięknych wiosen do oglądania dodatkowo.
Chwalmy więc Trzecią RP, ale i patrzmy co jest nie tak, bo jest. Ciągle gospodarka nie tworzy tylu miejsc pracy, by bezrobocie spadło w okolice 5% co byłoby do tolerowania. Nasz wzrost, czempioński, jest za mocno oparty o rynek wewnętrzny i konsumpcję, a za mało o inwestycje i – mimo postępu – o eksport. Nie jest też dobry, trwały deficyt w bilansie handlu zagranicznego. Nasze finanse publiczne na pewno nie stoją u progu katastrofy, jak to wieszczą wróżbici bardzo tego pragnący, choć biją się w piersi, że to nie prawda. Wymagają natomiast reformy, która jest zawsze głównie reformą wydatków i dlatego ludzie, a także politycy tak jej się boją. To zadanie dla zwycięzcy wyborów.
Pamiętajmy też, że Polska jest dziś solidnie wspierana środkami z Unii Europejskiej, lecz ten dopalacz kiedyś się skończy. Trzeba więc kraj już od teraz przygotowywać do życia całkowicie na własny rachunek. Mamy ogromne sukcesy i spore problemy, ale do rozwiązania. Nie dajmy sobie wciskać wyborczego kitu, ktokolwiek by nas nim faszerował.
http://wiadomosci.wp.pl/kat,126914,opage,2,title,Polska-nad-przepascia-Nie-dajmy-sobie-wciskac-kitu,wid,13618015,komentarz.html?ticaid=1cb6b
Mój najnowszy komentarz w Wirtualnej Polsce:
W czwartek u Janiny Paradowskiej w TOK FM wrócono do wysokiego poparcia dla Platformy Obywatelskiej po czterech latach rządzenia. O tym zjawisku, bez precedensu po roku 1989, mówi i pisze się często. Zwykle słychać, że to wynik skuteczności platformianej propagandy (PR), która wmówiła wyborcom, że PiS jest nadal groźny, a teflonowy premier i jego rząd dobrym wyjściem dla Polski. Drugi pogląd głosi, że to skutek słabości opozycji, głównie PiS, które nie ma wiele do powiedzenia w sprawach ważnych dla Polaków – pisze w felietonie dla Wirtualnej Polski Waldemar Kuczyński.
Moim zdaniem oba wyjaśnienia są mało warte. Argument o dobrym albo złym PR jest powtarzany bezmyślnie od czasu rządu Mazowieckiego. Miał on dobry PR w osobie Małgorzaty Niezbitowskiej przez pierwsze miesiące jej pracy i zły PR, przez resztę urzędowania. Prawda była taka, że rząd Mazowieckiego, najpierw się podobał, a potem przestał się podobać, bo ludzie odczuli dotkliwości transformacji. PR nie miał wiele do rzeczy. Platforma ma PR taki sobie, raz niezły, raz marny, ale z jakiegoś powodu, po raz pierwszy w historii III Rzeczpospolitej prawie połowie Polaków się podoba. Mimo czterech lat zużywającego przecież rządzenia.
Moje wyjaśnienie opiera się na przyczynie głównej i wspierającej. Zacznę od wspierającej. Rządy PO-PSL Polaków na kolana nie rzucają, ale nawet rząd z boskiej nominacji tego by nie dokonał. Są jednak te cztery lata oceniane o niebo lepiej przez wyborców trwających przy PO, niż głosi zgodny i niewiarygodny przekaz obu partii opozycji, a także w dużej części przekaz mediów. One wcale PO nie głaszczą. Jednak gospodarka i stopa życiowa w Polsce rosną, bezrobocie w porównaniu z tym co było jest umiarkowane i nie rośnie, inflacja podskoczyła, ale daleko jej od „drożyzny”. Autostrady, drogi, obwodnice i stadiony, mimo zacięć, są budowane, jak nigdy. Polska ma dobrą markę w Europie. Nawet reformy się robi, jak rzetelnie popatrzeć.
Rząd ma rację, jesteśmy kawałkiem zielonej Europy, w nie zielonej reszcie i ludzie to widzą. W sondażach psioczą, powtarzają mechanicznie rzucające się w uszy medialne bzdury, bo coś trzeba powiedzieć, ale w odpowiedziach o samopoczucie i preferencje wyborcze wychodzi prawda. Więc przyczyną wspomagającą jest to, że rząd PO-PSL odbiera się, jako do przyjęcia i trwania dalej. Tym bardziej, że jest przyczyna główna.
Chodzi o niezgodę ogromnej większości Polaków na wywracanie porządku politycznego, który tworzymy od ponad 20 lat i zastępowanie go IV Rzeczpospolitą. Na scenie politycznej wraz z powstaniem PiS i zdobyciem „serc i umysłów” dużej części Polaków nastąpiła zmiana nadająca jej zupełnie nowe cechy w porównaniu z okresem poprzednim. Powstała partia odrzucająca obecny ustrój, która rozpoczęła polityczną wojnę o jego likwidację i wprowadzenie nowego ustroju. Wątpiącym polecam lekturę wypowiedzi Jarosława Kaczyńskiego. Wraz z tym poprzedni dwuwymiarowy schemat porządkujący scenę polityczną wedle stosunku do rynku i do kościoła został przesłonięty przez schemat jednowymiarowy; stosunek do Trzeciej Rzeczpospolitej. Jeśli się tego nie widzi to nie rozumie się większości nowych zjawisk politycznych w kraju. Właśnie dlatego, że powstała partia wroga ustrojowi (antysystemowa, jak się oportunistycznie i mętnie mawia) doszło do polaryzacji na scenie politycznej, a także w elektoracie, a nawet w społeczeństwie. Dzieli je dziś i rozrywa potężny antagonizm polityczny. Mawia się nawet o dwu narodach i coś w tym jest.
Od 5 lat polityka ma u nas tożsamość wojenną i emocje wojenne, czego nie było wcześniej. Nie stosunek do tego czy owego, lecz do ustroju rzeźbi dziś polityczne oblicze społeczeństwa. On decyduje o tym, że ogromna część wyborców, rozumiejąc lepiej, niż liczni błądzący we mgle komentatorzy, iż to, a nie cokolwiek innego, jest głównym problem politycznym najbliższego czasu trwa przy Platformie, jako jedynej dziś, skutecznej obrończyni tej rzeczywistości, w której chcą żyć. Broniącej przed tą rzeczywistością, w której nie chcą żyć, a zobaczyli jej początek w latach 2005-2007 i to im wystarcza. Ci Polacy nie tęsknią do nowej kierowniczej siły, jak zasugerował u Paradowskiej Adam Szostkiewicz, lecz w obawie, że chce nią być PiS, stoją przy Platformie.
http://wiadomosci.wp.pl/kat,1027191,title,Wmowili-ze-teflonowy-premier-jest-dobrym-wyjsciem,wid,13596170,komentarz.html