Jestem z Układu


Sobota 18.03.2006 r. Nie wierzę Kaczyńskiemu.

Nie wierzę w to, że Kaczyński chce wcześniejszych wyborów. Zapowiadając wniosek o samorozwiąznie parlamentu musiał wiedzieć, że najprawdopodobniej ten wniosek zostanie odrzucony. On to odrzucenie jeszcze uprawdopodobnił opowiadając się za wyborami tuż przed wizytą Papieża. Moim zdaniem Kaczyński gra na odrzucenie wniosku PiS. Będzie mógł wtedy powiedziec, że to Platforma postawiła go w sytuacji przymusowej, że swoim sprzeciwem wobec wcześniejszych wyborów zamknęła drogę do „najlepszego rozwiązania dla Polski”. I on biedny, w tej przymusowej sytuacji nie ma innego wyjścia – dla dobra Polski oczywiście – jak wybranie mniejszego zła, zawarcie koalicji rządowej z Samoobroną i LPR. To nie on lecz PO będzie więc winna, że Lepper znalazł się w ławach rządowych i być może w roli wicepremiera. I niech teraz Tusk nie wygaduje, jak to szef PiS do szefa Samoobrony się upodobnił. Warto też dodać, że na gruncie walki propagandowej z Platformą sprawę Kaczyńskiemu skomplikował SLD zapowiadając głosowanie za samorozwiązaniem. Odpadł w ten sposób argument, że oto PO znowu, razem z tymi KKP-owcami i PZRP-owcami knuje przeciw Polsce. Tym razem bowiem „KKP” ramię w ramię z PiS.  

Jeżeli, co być może należałoby sobie życzyć, PO znienacka poparłaby wniosek o samorozwiązanie, to sądzę, że lider PiS będzie miał bardzo, ale to bardzo nerwowe miesiące. Bo ogromna władza, jaką posiadł zostanie, wbrew jego życzeniu, jak przypuszczam, wystawiona na wyborczą licytację i różnie może się potoczyć.

Jest oczywiście test na szczerość zapowiedzi Kaczyńskiego, a mianowicie podanie się do dymisji rządu Kazimierza Marcinkiewicza, jeżeli wniosek Prawa i Sprawiedliwości o samorozwiązanie zostanie odrzucony. Wtedy bedzie można powiedzeć, że Lider PiS nie blefował z wcześniejszymi wyborami, a ci którzy tak sądzili, również i ja, się mylili.

5 komentarzy to “Sobota 18.03.2006 r. Nie wierzę Kaczyńskiemu.”

  1. Bernard Oleszek napisał(a):

    Czy czasem nie zaślepia Pana nienawiść?
    Podanie Marcinkiewicza do dymisji nie spowoduje wcześniejszych wyborów. Wówczas ze względu na wizytę papieża/wakacje/ferie/wiosnę/lato/jesień/zimę/oszczędności/dobro narodu/święta Wielkiej Nocy/Święta Bożego Narodzenia/3 maja/1 maja/konieczności natychmiastowego ratowania państwa/itd… PO wystawi swojego kandydata, a przestraszone LPR, i SO oraz ucieszony SLD w imię dowolnej wyższej racji poprze. Skutek byłby więc następujący – wyborów niet i rządu też niet.
    Jeżeli PiS składa wniosek, to poparcie tego wniosku powoduje wybory – czyli nie trzeba Kaczyńskiemu wierzyć – wystarczy zagłosować za. Ma Pan przyjaciół w PO – może ich Pan namówi – zagłosują za i utrze Pan nosa Kaczyńskiemu. Nic prostszego.

  2. Bartek Rutkowski napisał(a):

    Czy Pana czasem nie oślepiła pomroczność jasna? Czy tak trudno zrozumieć, że tu nie chodzi o osobiste sympatie czy antypatie Pana Kuczyńskiego, tylko o faktyczne losy Ojczyzny? Myślenie kategoriami utarcia nosa temu, czy tamtemu to typowa prywata, która jest tak samo niebezpieczna jak pieniactwa Leppera, Giertycha czy pazerność i opętanie manią prześladowczą Kaczyńskiego. To, czy wybory będą, czy nie, to już teraz tylko wybór 'mniejszego zła’, bo zło faktyczne się stało i ucieczki od niego nie ma – patowa sytuacja w sejmie odbije się na wizerunku Polski za granicami, odstraszy potencjalnych inwestorów i zaszkodzi gospodarce. Wystarczy pomyśleć. O innych, a nie o sobie.

  3. Bernard Oleszek napisał(a):

    1. „Pomroczność jasna” – czy Pan mnie nie obraża?
    2. „utarcie nosa” – albo wyrażam się niejasno, albo też ma Pan upośledzony zmysł wykrywający ironię (uwaga – ironia również w p.1)
    3. Właśnie przytoczył Pan argumenty za szybkimi wyborami.

    Tak czy inaczej zamiast wierzyć lub nie-wierzyć Kaczyńskiemu wystarczy skłonić PO do poparcia majowych wyborów. A i na listy PO lub SLD może załapią się przyjaciele pana Kuczyńskiego z PD – teraz usychają po prostu poza parlamentem, i nawet GW przestała ich cytować na co drugiej stronie jak za dawnych dobrych czasów.

  4. rosomak napisał(a):

    Odpowiadam Panu Oleszekowi. Nic mnie nie zaślepia, już na pewno nie może tym być nienawiść do Marcinkiewicza, z którym współpracowałem przez rok w rządzie Jerzego Buzka i mam z tego czasu dobre wspomnienia. Celem mojej publicystyki, jeśli patrzymy personalnie, jest głównie Jarosław Kaczyński, którego uważam za złego ducha polskiej polityki, jednocześnie w pewnym sensie go podziwiając. Uważam, że jego nieformalne, półdyktatroskie, regenckie rządy przyniosą Polsce wiele szkód.
    Nie ma Pan racji pisząc, że jak sią rząd poda do dymisji to nie ma rządu. Jest, bo urzęduje dopóki nie zostanie sformułowany nowy rząd. Nie mam wpływu na PO, jestem od prawie roku bezpartyjnym, być może powinni zgodzić się na wybory, choć nie jestem pewien, czy już spowodowałyby odsunięcie PiS od władzy, co moim zdaniem, jest głównym kryterium, które o decyzji PO powinno decydować.
    Waldemar Kuczyński

  5. Bernard Oleszek napisał(a):

    „Uważam, że jego nieformalne, półdyktatroskie, regenckie rządy przyniosą Polsce wiele szkód.”
    Kolejny argument, żeby PO zgodziła się na majowe wybory

    „Nie ma Pan racji pisząc, że jak sią rząd poda do dymisji to nie ma rządu. Jest, bo urzęduje dopóki nie zostanie sformułowany nowy rząd.”
    Owszem, problem tylko w tym, że ze względu na strach małych partii poprą one jakiś rząd tymczasowy PO. Czyli PiS może nie mieć ani wyborów, ani rządu.

    Uchylanie się przez PO od rywalizacji wyborczej jest skrajnym cynizmem i partyjniactwem (im gorzej tym lepiej, poczekajmy, aż gospodarka się załamie, to wtedy wygramy). Wybory są wszak demokracji świętem, a nie objawem dyktatu. Jeśli wszyscy „półdyktatorzy” na świecie wymuszaliby wolne demokratyczne wybory, to świat chyba nie wyglądałby najgorzej.

    Jest jeszcze jeden wąny argument za wyborami – przewartościowanie sceny politycznej – o ile poprzednio ludzie spodziewali się koalicji POPiS to teraz linia podziału jest jasna i klarowna.

    pozdrawiam
    Bernard Oleszek

    PS
    Z nazwiskami jest pewien kłopot – w zasadzie nie obowiązują normalne prawidła gramatyki, i posiadacze nazwisk decydują o sposobie odmiany itd. Moje odmieniam konwencjonalnie i w dopełniaczu „e” wylatuje, więc pozostaje Oleszkowi :)
    b.

Skomentuj