Jestem z Układu


Sroda.12.07.06 Wakacyjna pochwała łapówki.

Są wakacje i choć następuje cudowne przemienienie Regenta w Premiera, oby żył wiecznie i co prędzej prywatnie, to wakacje mają swoje prawa. Nie będę pisał o potworze z Dolnego Mokotowa, bo znam tylko tego z Żoliborza, któremu towarzyszy kot o imieniu „Kot”. Ja też mam kota o imieniu Bulwa, nadanemu przez moją córkę i podrzuconego nam po pretekstem, że Tomek, mąż Natalii ma alergię na koty i może co najwyżej tolerować szczura o imieniu Glut, całkiem sympatyczna szczurzyna, ostatnio mnie ugryzł. Mój kot budzi mnie ze wschodem słońca domagając się mięseczka w galarecie, ale firmy nie wymienię, bo to byłaby reklama (ten blog nie jest gwiazdą, ale około 400 osób ogląda go codziennie). Kot czasami dostaje moimi portkami, jeżeli obudzi mnie wtedy kiedy prawa obywatelskie jeszcze Kotu nie przysługują. Ale nie o Kocie chcę pisać tylko o zbawiennej sile łapówki, ku pouczeniu PiS i Jarosława Kaczyńskiego, którzy z łapownictwem chcą walczyć tak, że kamień na kamieniu nie zostanie. Otóż co roku o tej mniej więcej porze jesteśmy zaatakowani przez naszych braci mniejszych, a mianowicie przez ogrodowe mrówki. W pierwszym roku tej inwazji mieliśmy mordercze zamiary wytrucia najeźdźców, ale moja średnia córka Dorota, ekolog, powiedziała, że wyrzeknie się rodzców, jeżeli coś takiego zrobimy. Więc ja człowiek z Układu postanowiłem rozwiązać problem przy pomocy metod stosownych do mojego matecznika, a mianowicie zdecydowałem dać mrówkom łapówkę w zamian za opuszczenie mojego mieszkania. Najpierw, co jest bardzo łatwe ustaliłem wzrokowo, gdzie ci najeźdźcy wdzierają się na moje terytorium. Jakiś niewrażliwiec na franciszkańską miłość do braci mniejszych umieściłby w tym miejscu środek mrówkobójczy, ale ja postanowiłem mrówki przekupić, dać im łapówkę. Po co mordować, jak można przekupić. Zdecydowałem założyć w tym miejscu restaurację nonprofit, w której podają miód, syrop z cukru i żółtka z jajek. Co jakiś czas, ale nie za rzadko. Restauracja zdobyła niezwykłą popularność, wprost nie do uwierzenia i nie do policznia ilu zyskała klientów, którzy stracili całkowicie ochotę do łażenia po jakiejś kuchni, w której można znaleźć co najwyżej ochłapy w koszu na śmieci. Czy godzi się mrówkom zaglądać do śmietników? Zaiste niezwykła jest siła łapówki. Panie Boże jak to dobrze, że ubogaciłeś nią ludzkość. Panie Kaczyński niech Pan poprosi tego Mariusza z CBA, żeby jakiś taki kawałek dla dawania łapówek zachował, bo bez niej ani rusz, jak bez holajzy.

Już kończę, ale jeszcze chciałbym naprawdę poważnie pogratulować ministrowi Ujazdowskiemu, Kaziowi, za doprowadzenie do zmiany nazwy obozu w Oświęcimiu na niemiecki, nazistowski obóz zagłady Auschwitz Birkaneu. Mam w tym rodzinny interes, bo mój Tata, jako jeden z wczesnych więźniów tego obozu zginął w słynnym Bloku 11, a może i pod tą Ścianą Śmierci.  Musi być jasne, że mój Tata nie zginął w polskim obozie koncentracyjnym. I bardzo dobrze, że Żydzi nas w tym poparli.

9 komentarzy to “Sroda.12.07.06 Wakacyjna pochwała łapówki.”

  1. Lucjan napisał(a):

    Panie Waldemarze, jako ekspert od łapówek wśród braci mniejszych, może mi Pan podpowie co biorą osy. Chciałbym namówić aż trzy rodziny do zmiany miejsca zamieszkania a jako człowiek układu wolę korumpować niż eksmitować w majestacie prawa, tłumacząc to oczywiście posiadaniem gołębiego serca.

  2. Bernard napisał(a):

    Mrówki mrówkami, ale coś w tym jest.
    Może gdyby Kaczyński nie kolaborował tylko z Lepperem i Wielkim Romanem, ale dodatkowo stworzył ze dwa, trzy instytuty badające cokolwiek za państwowe pieniądze i zatrudnił wszystkich zapomnianych fachowców z byłej UW i profesorów pokroju Wiatra z SLD, to zapewne ogląd Kaczyńskich przez GW gwałtownie by się zmienił. Ale on jest mściwy i na to nie pójdzie.
    A co do obozu to Żydzi mnie też zaskoczyli pozytywnie, bo powiem szczerze, bałem się, że niemieckie wpływy właśnie za pomocą izraelskich wypowiedzi będą to blokować. Zresztą nie tylko niemieckie – lewicowcy mogli nam dopiec ze zwykłej złośliwosci. A głosy przeciwko zmianie zaczęły się pojawiać (chociaż nie pamietam juz gdzie to było).

  3. Ewa napisał(a):

    Zmiana nazwy obozu koncentracyjnego, to jest pierwsza pozytywna rzecz, jaką mogę powidzieć o politykach PiS.

  4. adwuby napisał(a):

    Przywołując precedens konia-senatora – doszedłem do wniosku, że śmiało można jakiegoś senatora wymienić na żoliborskiego kota – nikt nie dostrzeże różnicy (mam swoje typy a i prezes-premier łaskawszym okiem spojrzy).

  5. Stach napisał(a):

    Panie Bernardzie,

    cieszę się, że Żydzi potrafią jeszcze Pana pozytywnie zaskoczyć. Co do lewicowców, to chyba uważa ich Pan za do tego stopnia skończone zło, że niczego dobrego spodziewać się po nich nie można :-)

    Słowko polemiki z Gospodarzem blogu. Przepraszam, ale co nam da ta zmiana? Niby Amerykanie, Francuzi, Anglicy i inni Niemcy będą teraz na co dzień posługiwać się tą długą nazwą? Na mapach mają teraz ją umieszczać? Oświęcim to Oświęcim, Auschwitz to Auschwizt, a formuła, pod jaką to miejsce pamięci zostało zarejestrowane w spisach UNESCO (?), jest sprawą drugorzędną. Nie miałem ostatnio czasu na prasę zachodnią, ale idę o zakład, że nie poświęcono temu doniosłemu faktowi zbyt dużej uwagi.

    PS. „Odzyskane” MSZ przestało wpuszczać internautów na swą stronę z opiniami o Polsce… Teraz przeglądy prasy są już tylko do użytku wewnętrznego :-) Mózgi, rządzące obecnie polską polityką zagraniczną uznały widac, że w ten sposób nikt się nie dowie, co myśli o nas zagranica :-)

  6. Bernard napisał(a):

    Panie Stachu,
    Żydzi niejednokrotnie zaskakiwali mnie pozytywnie. Czasem też negatywnie. Zresztą nie można wygłaszać jednej opinii o kilkunastu milionach ludzi rozsianych po całym świeie jak też o kilkumilionowym kraju. Dlaczego to Pana dziwi?
    Co do lewicowców, czy może raczej lewaków to faktycznie niczego dobrego się po nich nie spodziewam, tak jak i niczego dobrego nie doswiadczyła od nich ludzkość. Według szacunków Zbigniewa Brzezińskiego kosztowało to świat ok 50 mln istnień. Naprawdę niczego dobrego nie stworzyli.
    Jeszcze o Auschwitz. Nikt o tym nie mówi, a moim zdaniem bezwzględnie wymaga to podkreślenia. Obóz był w Auschwitz (nie w Oświęcimiu), a to dlatego, że Auschwitz (podobnie jak i inne polskie tereny – Pomorze, Śląsk, Kraj Warty) był wcielony do Rzeszy Niemieckiej. Nie stanowił nawet terenu GG. Powinno sie o tym jasno mówić, że Auschwitz tak jak obozy takie jak Gross Rossen, Buchenwald i in. miejsca znajdował się w Niemczech (w wojennych granicach Niemiec oczywiście) i było to jednak coś zdecydowanie innego niż tereny GG.

  7. Stach napisał(a):

    Panie Bernardzie,

    obóz ten został założony na przedmieściu Oświęcimia (po niemiecku: Auschwitz), tak jak parteitagi hitlerowskie odbywały się w Norymberdze (po niemiecku Nuernberg), a NSDAP rozpoczęła działalność w Monachium (po niemiecku Muenchen). Używam w swoich publikacjach także formuły KZ Auschwitz, ale również (w tym zawsze w rozmowach) mówię o obozie w Oświęcimiu.

    To jakaś mania, która do niczego nie prowadzi: słowo Oświęcim ma być w odniesieniu do obozu zakazane? Jakaś absurdalna forma politycznej poprawności?

  8. Bernard napisał(a):

    Panie Stachu,
    słowo Auschwitz ma tylko podkreślać, że miasto to było włączone do Rzeszy. Oświęcim sugeruje, że było to miasto w Polsiej gestii. Oczywiście ma to znaczenie drugorzędne, ale warto o tym pamiętać.

  9. Lu Tzy napisał(a):

    Szczerze powiedziawszy, ta zmiana nazwy zaspokaja tylko (uwaga! Ja nie twierdze, ze to malo!) potrzeby rodakow, ofiar bezposrednich i posrednich „miejsca bez Boga”.
    Nie bedzie miec natomiast wiekszego wplywu na swiadomosc „innostrancow”. „„wnioskuje z rozmow z obywatelami UK: jesli cos wiedza o IIWS, to prawie wylocznie o obozach zaglady. I zawsze dla nich Auschwitz to Auschwitz. Miano Oswiecim nic im nie mowi.

Skomentuj