Jestem z Układu


Osiemnaście lat po cudzie.

KALENDARZ POŚCIGU ZA UKŁADEM.

Minęło 615 dni od rozpoczęcia pościgu za układem!
a “UKŁADU” ANI ŚLADU, zaś o nowym GADU, GADU!

Minęło też 18 lat od cudu roku 1989. O roku ów, kto Cię widział w naszym kraju! Ja widziałem, wiedziałem, że On kiedyś nastąpi, ale nie przypuszczałem, że go zobaczę. Ten cud jest tłem, który zorganizował na nowo moje myślenie. Nienawidziłem Polski Ludowej. Należałem, przynajmniej od połowy lat 60-tych do tej, nie tak wielkiej, ale sporej części społeczeństwa, wobec której PRL kierowała na codzień swój aparat ścigania i przemocy, agentów, więzienne cele, swoją pięść. Już nie taką, jak w latach 50-tych, ale nadal dotkliwą. Postępowała tak Polska Ludowa nie dlatego, że robiłem coś złego, lecz dlatego, że chciałem być człowiekiem wolnym w systemie, który wolność wykluczał. Chciałem legalnie mówić publicznie co myślę, pisać co myślę i móc to publikować, kupować i czytać książki, które chcę, organizować się do życia publicznego jak uważam i tak dalej. Ta już o wiele łagodniejsza niż przy instalowaniu PRL pięść, za te zachcianki stworzyła mi piekło, tak, że czułem wtedy, iż żyję w warunkach okupacji. Całymi tygodniami wychodziliśmy z żoną przed szóstą rano, by nie przeżyć kolejnej rewizji w domu z typowym dylematem zamkną, czy nie zamkną. Nienawidziłem Polski Ludowej i jej funkcjonariuszy. 29 kwietnia 1968 roku przesłuchujący mnie w więzieniu na Rakowieckiej SB-ek napisał w notatce służbowej, że: „… w dniu dzisiejszym Kuczyński zachowywał sie arogancko, wręcz ordynarnie. Powiedział mi między innymi, że życzy mi abym kiedyś znalazł się w takiej sytuacji, jak on obecnie i, że przyjdzie czas, kiedy społeczeństwo rozliczy nas, a on będzie w tym brał udział, bo społeczeństwo polskie nienawidzi SB”. Tak wtedy czułem.

Byłem pewien, że nie mamy szans na wolność póki nie zatrzęsie się ziemia w sercu imperium, w ZSRR. Dlatego uważałem stan wojenny za ratunek przed najazdem i zdania nie zmieniłem, choć 13 grudnia był dla mnie, jak dla wielu dramatem, wstrząsem. Pierwsze oznaki trzęsienia ziemi na Wschodzie dostrzegłem wiosną 1986 roku. Byłem wtedy we Francji. Jesienią napisałem komentarz do Radia Wolna Europa o radzieckiej pierestrojce, z opinią, że jeśli krusząca się już wtedy bariera lęku padnie to „wejdzie na scenę dawno nie widziany aktor, lud i zacznie określać dynamikę Związku Sowieckiego. Nikt nie może teraz powiedzieć, jak daleko pójdą zmiany. Pewne jest tylko to, że ogromne bezwładne koło zamachowe, jakmi była Rosja Sowiecka ruszyło z miejsca”. Od tej pory było coraz lepiej. W lutym 1989 roku napisałem tekst, kończący się zdaniem, że „krajobraz polityczny i gospodarczy dzisiejszych krajów komunistycznych zmieni się, jak w kalejdoskopie, a po obecnym systemie niewiele w najlepszym razie zostanie. Komunizm bowiem to strach przerobiony na stosunki społeczne i kiedy znika strach – znika również on sam”. Okrągły Stół był dla mnie pierwszym objawieniem cudu, wybory czwartego czerwca, tak po macoszemu potraktowane tego roku przez władzę następnym, rząd Mazowieckiego koroną nad cudem.

Przeżywam go do dziś. To było tak potężne i wspaniałe, że wymazało we mnie jakiekolwiek uczucie rewanżu, które utrwalił na piśmie porucznik L. z SB w roku 1968. Upadek PRL był dla mnie wystarczającą satysfakcją, wystarczającym aktem sprawiedliwości. Moja wojna z komuną się skończyła. To była ulga. Jedyne co pozostało, to takie trochę mściwe, ale niegroźne odczucie szczęścia, kiedy mijam gmach dawnego KC i widzę na nim napis Centrum Finansowe. Jakie to słodkie uczucie zemsty, które na dodatek nie uszkadza mnie nienawiścią do dawnych wrogów. Niektórych szanuję, w tym wrogów głównych generałów Jaruzelskiego i Kiszczaka, niektórzy są mi obojętni, o niektórych nie mam ochoty nawet się ocierać.

Od urodzenia do 50-tki żyłem w świecie wolność wykluczającym, zbrodniczym przez kilkanaście lat, a potem wyraźnie mniej nieludzkim. Mam rozrośnięte antyciała wyczulone na oznaki zamordyzmu, także wczesne. Pierwszy raz zawyły na alarm kiedy Pani Andersowa przy pierwszej od dziesięcioleci wizycie w Polsce, rok był 1992, powiedziała po wyjściu od prezydenta Wałęsy, że „Wam demokracji nie potrzeba, Wam potrzeba silnej ręki, Was trzeba mocno ująć i poprowadzić”. Gdybym miał babę w zasięgu ręki to bym ją udusił. Wałęsa podobno, tak powiedziała, jej przyklasnął. A teraz dostała order, niech sobie żyje z nim długo, ale bez wypowiadania mądrości o Polsce. Drugi raz moje antyciała odezwały się w okolicach 4 czerwca 1992, kiedy chodziły słuchy, że obsesyjna ekipa zagrożona utratą władzy chce sięgnąć po siłę. To do tej pory nie zostało wyjaśnione. Trzeci raz w roku 1995, kiedy prezydent Wałęsa z pomocą „falandyzacji” chciał rozpędzić parlement. Chwała mu, że się cofnął. Teraz moje antyciała są na czerwono od 2005 roku. Bo mamy znów u władzy obsesję, a to jest bardzo niebezpieczne. I nadal alarm jest od prawej strony. Czuję się dziś bliżej części wczorajszych wrogów niż części wczorajszych przyjaciół. Tak to się zatoczyło.

529 komentarzy to “Osiemnaście lat po cudzie.”

  1. Edwar D.Dana napisał(a):

    Narciarz
    Omowienie”Trattato di sociologia generale” mniej wiecej w polowie strony.
    http://cepa.newschool.edu.....pareto.htm

  2. głos zwykły napisał(a):

    Aby nie było wątpliwości do wszystkich, ja podzielam tą opinię Edwarda o racjonalności i dlatego kupuje każdy numer Tygodnika Powszechnego. Nie czytam w Internecie, ale kupuje w kiosku, przez szacunek. A przy tym zachwycający duży format i dobra jakość papieru.

  3. Edwar D.Dana napisał(a):

    glos
    Bedac w PL planuje zakup Office z programem korygujacym bledy i literowki. Sa tam dobre takie programy? Bo ja dosc slaby w tym towarze.

  4. soulgarden napisał(a):

    Są zasady doskonalsze od pareto. Na 100% coś się wygrywa,tylko trzeba umieć ustawiać tak rzeczywistość. Więc nie ma powodu do braku satysfakcji. Czy ślepowron,ubecy itp mogli coś takiego ukształtować? :)

  5. narciarz2 napisał(a):

    Edwarze:
    chetnie bym sie dowiedzial wiecej o Kosciele i jego wewnetrznym dzialaniu. Czy sa jakies teksty na Internecie?

  6. Edwar D.Dana napisał(a):

    No w takim tonie jak przed chwila to moze nie, ale….
    http://www.racjonalista.pl/
    cos moze byc

  7. narciarz2 napisał(a):

    Edwarze:
    dziekuje za link. Zajrzalem. Strony o Kosciele wydaja sie puste. Albo moj komputer ma problem z wyswietleniem, albo nic na nich nie ma.

  8. głos zwykły napisał(a):

    Edwardzie,
    Office PL jak najbardziej ma polski słownik i automatycznie będzie poprawiać błędy. Ale nie wydaje się to absolutnie konieczne. Jeśli używasz systemu windows np. XP to tam jest opcja polskiej klawiatury i klawiatury programisty. Do nie polskiego Office natomiast możesz zakupić sam polski słownik i gramatykę polską. Ale jeśli chodzi o pisanie na blogach, to wystarczy tylko w obecnie posiadanym przez ciebie Windowsie zainstalować klawiaturę z polskimi znakami diakrytycznymi (ja używam klawiatury programisty) i ściągnąć sobie pasek google z witryny http://www.google.pl z opcją ABC sprawdź. Pisanie w office i potem kopiowanie tego w okno dialogowe to karkołomna praca. Ten pasek google zawierający słownik do formularzy, czyli tego co tutaj widzisz ramka plus skomentuj, to jest wybitnie udane narzędzie.

  9. soulgarden napisał(a):

    System odwzorowujący liczbę ludności przy gigantycznej przewadze ekonomicznej Niemiec jest i tak systemem istotowo wspólnotowym. Można by się targować o coś będącego odpowienikiem między pierwiastkiem i liczbą ludności, np coś podobnego do kwoty wolnej od opodatkowania. Czyli do różnicy wynikającej z ludności doliczyć wszystkim po 15 %. Kaczyński uważa,że kompromis to jest zawsze 50 % miedzy stanem aktualnym i proponowanym przez darczyńców. Oczywiście limity produkcyjne powinny być tym czego zmianę Polska powinna uzyskać za tak daleko idący kompromis,ale nie starać się rekompensować w taki sposób bo to najgorsze pomieszanie.

  10. Edwar D.Dana napisał(a):

    Oczywiscie jest w kosciele masa pozytywnych, madrych ludzi sa dobre uczelnie i dzialalnosc charytatywna serio. Ja pisalem o tym co jest „bezwladem”, diabelstwem automatyzmu.
    Takze Wojtyle jako takiego trzeba traktowac jako madrego, dobrego, wybitnego czlowieka o silnych przekonaniach.
    To ze jak mawial Obirek zrobiono z niego Zlotego Cielca to inna historia.

  11. Edwar D.Dana napisał(a):

    Glos
    Dzieki

  12. głos zwykły napisał(a):

    Narciarzu2
    Nasz polski katolicyzm nie jest
    podbudowany głębszą refleksją etyczną.
    Jest płytki i płaski jak naleśnik.”
    Antoni Pawlak
    I inne podobne teksy znajdziesz pod adresem www
    http://www.racjonalista.pl/kk.php/d,10

  13. narciarz2 napisał(a):

    Glosie:
    pod wskazanym przez Ciebie linkiem jest spis tresci (po angielsku) ale tematy sa puste. Nic w niech nie ma, przynajmniej na moim komputerze. Czy trzeba sobie u nich zalozyc konto, zeby cos sie pokazalo?

  14. soulgarden napisał(a):

    I okazało się,że to Narciarz jest religijnym wyznawcą racjonalizmu. No coż, gdyby policzyć ilość odpowiedzi na temat i nie na temat można by oszacować kto ćwok,i kto bydlak.

  15. Edwar D.Dana napisał(a):

    Narciarz
    mnie sie otwieraja.

  16. Stan napisał(a):

    Narciarzu,

    Twój jednozdaniowy wpis u Passenta (16.25) o roli kościoła jest jednoznaczny i precyzyjny jak piąte przykazanie. W polskim kociokwiku, jakim jest ciernowa (wywołana przez hierachię kościelną) droga do wyzwalającej prawdy może się zdarzyć, że to w efekcie kościół (największy beneficjent polskich przemian) może zostać ukarany marginalizacją społeczną na podobieństwo kościoła hiszpańskiego.
    Dwa razy nie wchodzi się do tej samej rzeki.

    Popatrz, jak fascynującym i ważnym społeczne problem są wzloty do władzy i katastrofalne upadki tejże. Zjawiska te nigdy nie doczekały się rzetelnych analiz naukowych. Stąd zapewne co pewien czas obserwujemy w marszu po władzę (jak to ma miejsce obecnie) ludzi których głównym przygotowaniem praktycznym jest kawiarnia lub obora, a teoretycznym dzieło skryby Niccolo.

  17. Edwar D.Dana napisał(a):

    Narciarz
    Jestes czytelnikiem ksiazek Michala Hellera

    nawiaz z nim kontakt, przecierz to kolega po fachu
    zajdziesz go w Krakowie na PAT

    http://www.pat.krakow.pl/cgi-bin/fidkar/fidkar?mmform=skrot&start=1&&term1=heller&target=mrp_b1&&field1=Title&element=F&syntax=usmarc&&ret=pracownicy.html

    albo
    prof. dr hab. Tomasz Węcławski
    http://pl.wikipedia.org/w.....C5%82awski
    fascynujacy facet

  18. głos zwykły napisał(a):

    Narciarzu2
    Może strona racjonalisty cię identyfikuje jako amerykańskiego czytelnika. I uważa, że na G. Busha country mana szkoda czasu. Ja mam tutaj wszystko po polsku, bo jestem identyfikowany jako polski Polak (Ziemniaczyński z kość z kości, krew z krwi).
    Żałuj bo tam są takie teksty:
    „Dokonało się coś dziwnego: znikła partia,
    znikła dyktatura systemu komunistycznego,
    a Kościół, w postawach niektórych krewkich
    księży, zaczął uzurpować sobie podobne prawa.
    Stanisław Obirek, teolog, b. jezuita”
    albo
    taki dział
    Kościół i faszyzm
    a w nim artykulik pt:
    „Faszyzm katolicyzmu”
    Mniam, mniam…

  19. Edwar D.Dana napisał(a):

    Glos
    W Europie tez sie otwiera. Dziwne?

  20. soulgarden napisał(a):

    komu węgiel,komu? :)

  21. Edwar D.Dana napisał(a):

    Narciarz
    albo
    http://pl.wikipedia.org/w.....e%C5%84ski

    nie zyje ale jego ksiazki warto czytac
    ostrzegam ze antkomunista
    jago stosunek do religii byl dziwny
    o ile wiem jego pisma po smierci ( nie wydane ) sa wstrzymywane przez zakon cystersow ktory je dziedziczy.
    Protestowal w tej sprawie Giedroyc.

  22. Bars napisał(a):

    Narciarzu!
    Jeśli jest tak jak sądzi Głos, to ktoś z nas mógłby przemailować Ci te materiały, które dla nas są dostępne. Zofia i Torlin mają własne blogi z wejściem dla prywatnej korespondencji, więc chyba mogliby to zrobić, tak że nie musiałbyś ujawniać swego adresu na blogu. Posiadaczem blogu jest także LeszekSopot. Poza tym ktoś z nas może poprosić Gospodarza o podanie Ci swego adresu, jeśli oczywiście nie byłoby to dla Gospodarza zbyt dużym kłopotem. To mogloby rozwiązać problem.

  23. narciarz2 napisał(a):

    Edwar:
    Heller to dla mnie za wysokie progi. Nie czuje sie na silach mu sprostac. Moj kontakt z nim musialby byc „po fachu”, a ja na codzien sie zajmuje sie czyms kompletnie innym niz on. Moim zajeciem jest czysta fizyka stosowana bez ambicji zrozumienia matematycznego, bo na to mnie nie stac. (Konkretnie, projektuje elektronike do pomiarow astrofizycznych i sensory do optyki adaptacyjnej.) Z kolei on sie zajmuje wyrafinowana matematyka, ktora ja doceniam, ale nia nie operuje. Obawiam sie, ze nie milelibysmy wspolnych tematow.

  24. narciarz2 napisał(a):

    Bars:
    dziekuje. Mysle, ze to jest lokalny problem komputerowy, ktory zniknie na innym komputerze. Moj komputer w pracy jest za „firewall”, moze to dlatego. Jesli idzie o moj e-mail, to nie mam oporow, zeby go ujawnic, ale po co? Byc moze byscie sie wszyscy rozczarowali? Moze lepiej i bardziej tajemniczo jest nie znac prawdy?

  25. narciarz2 napisał(a):

    Dobranoc.

  26. soulgarden napisał(a):

    Dzięki uprzejmości Edwara wklejam za nim ciekawe definicje z Wikipedii.
    Autorytet
    [edytuj]
    Z Wikipedii
    Skocz do: nawigacji, szukaj

    Autorytet to pojęcie mające kilka odmiennych, choć nakładających się często znaczeń.

    1. Społeczne uznanie, prestiż osób lub grup i instytucji społecznych oparte na cenionych w danym społeczeństwie wartościach.
    2. Osoba lub instytucja ciesząca się uznaniem, mająca kredyt zaufania co do profesjonalizmu, prawdomówności i bezstronności w ocenie jakiegoś zjawiska lub wydarzenia.
    3. W kontaktach międzyludzkich osoba mająca cechy przywódcze z wysoką inteligencją emocjonalną lub charyzmą.
    4. W teorii socjologicznej jeden z typów idealnych legitymizacji władzy. Zinternalizowane przeświadczenie o świętości i nadrzędności przywódcy. Por. charyzma

    Najczęściej autorytet postrzegany jest jako czynnik stabilizujący więzi społeczne i ma wydźwięk pozytywny. Istnieje niestety niebezpieczeństwo, iż nadmierne zaufanie do autorytetów grozi skostnieniem poglądów a czasem nawet ich zwyrodnieniem. Brak autorytetów w danej społeczności grozi jej rozpadem lub anarchią. Istnienie w społeczności jednego, dominującego, autorytetu grozi jej faszyzacją. Zbyt wielka ich liczba zagraża atomizacją.

    5. W psychologii osoba, której jesteśmy skłonni ulegać, podporządkowywać się i wykonywać jej polecenia (zobacz: wpływ autorytetu).

    Spis treści
    [ukryj]

    * 1 Autorytet w pedagogice
    * 2 Autorytet w psychologii
    o 2.1 Symbole kojarzone z autorytetem
    o 2.2 Przyczyny ulegania autorytetom
    o 2.3 Linki zewnętrzne:

    Autorytet w pedagogice [edytuj]

    W refleksji edukacyjnej przyjęło się rozumienie autorytetu jako wzoru czy swoistych przymiotów i kompetencji wychowawców, zwiększających ich możliwości oddziaływania na wychowanków, przekazywania im wiedzy, postaw, wartości i formowania określonych umiejętności. Autorytet pedagogiczny staje się koniecznym warunkiem właściwego przebiegu procesu edukacji. Wyróżnia się następujące jego rodzaje:

    * 1. Autorytet oparty na doświadczeniu życiowym wychowawcy, czyli na jego wiedzy, wykształceniu, zdolnościach i mądrości;
    * 2. Autorytet desygnowany, odnoszący się do pozycji społecznej wychowawcy, wynikający z uznania dla jego stanowiska bądź funkcji;
    * 3. Autorytet oparty na nieformalnych umowach, zaufaniu, kontraktach, które wychowawcy zawierają w codziennych interakcjach ze swoimi wychowankami;
    * 4. Autorytet wypływający z władzy, którą posiada osoba sprawująca zwierzchnictwo nad innymi ludźmi;
    * 5. Autorytet emocjonalny, wynikający z uczuć szacunku, miłości bądź też obawy czy lęku wobec wychowawcy;

    Autorytet może oddziaływać wyzwalająco bądź ujarzmiająco. Autorytet wyzwalający inspiruje i konstruktywnie wpływa na postępowanie osób, mobilizując je do inicjatywy i podejmowania samodzielnych działań, stymulując ich zapał, wyobraźnię i intelekt, czy pomagając im w osiąganiu cywilnej odwagi i krytycznej wiedzy. Współpraca z tak rozumianym autorytetem nie wynika z obowiązku czy z powinności, lecz jest całkowicie dobrowolna. Autorytet ujarzmiający pochodzi nie tyle z osobistych zalet czy zasług, ile z wygórowanych ambicji i żądzy władzy jego „dysponenta” dążącego do podporządkowania sobie wychowanków poprzez stosowanie aparatu przymusu i ustanawianie arbitralnych zakazów bądź nakazów. W tym typie autorytetu ważną rolę odgrywa wrogość wobec indywidualizmu oraz wymuszanie uległości za pośrednictwem cenzury, rywalizacji selektywnej czy represji za nieposłuszeństwo. Autorytet ujarzmiający jest wykorzystywany w tzw. wychowaniu autorytarnym, w którym pozycję wychowawcy legitymizuje sam fakt posiadania władzy pedagogicznej i zdolność wymuszania posłuchu wśród wychowanków. W podejściu takim wychowawca jest rozumiany w pierwszym rzędzie jako reprezentant władzy rodzicielskiej, państwowej bądź wyznaniowej.

    Autorytet w psychologii [edytuj]

    Stub sekcji Ta sekcja jest zalążkiem. Jeśli możesz, rozbuduj ją.

    Jakkolwiek pojęcie autorytetu kojarzymy z osobą szanowaną i poważaną, to do oszacowania tego, czy ktoś jest godny zaufania i pow2ażania wystarczą pewne insygnia, które przynależą autorytetom. Ludzi, którzy zachowaują się i wyglądają w określony sposób jesteśmy skłonni spostrzegać jako autorytety, innych nie.

    Symbole kojarzone z autorytetem [edytuj]

    Symbole kojarzone z autorytetem wywołują uległość nawet wobec osoby, która nie jest rzeczywistym autorytetem. Należą do nich:

    1. Ubiór. Auotrytety w odpowiedni sposób wyglądają. Sędziowie sądowi mają swoje togi, podobnie jak rektorzy uniwersytetu. Papież posiada swój odpowiedni strój, podobnie policjanci, urzędnicy, dyrektorzy itp. Skłonność do spostrzegania danej osoby jako autorytet podnosi ubranie danej osoby w:
    * Mundur.

    Eksperyment. Badacz podchodził od przypadkowych osób na ulicy i kazał im wykonywać różne czynności (np. „prosze podejść do tej pani przy aucie i rozmienić jej pieniądze, ponieważ nie ma na parkomat”) gdy był ubrany w mundur ulegało mu znacznie więcej osób niż gdy był ubrany jak zwyczajny przechodzeń.

    *
    o Kitel labolatoryjny lub kitel szpitalny
    o Sutannę
    o Trzyczęściowy garnitur

    Eksperyment Badacz stawał w tłumie przechodniów na skrzyżowaniu, czekających na zielone światło. W pewnym momencie wchodził na jezdnię, mimo, ze świeciło się światło czerwone. Gdy był ubrany elegancko (trzyczęściowy garnitur, teczka, krawat) więcej osob szło w jego ślady niż gdy był ubrany „zwyczajnie”.

    Deontologia
    Z Wikipedii
    Skocz do: nawigacji, szukaj

    Deontologia (ang. deontology, pierwotnie „etyka prywatna” (Jeremy’ego Benthama), z gr. déon – to, co niezbędne, właściwe; obowiązek i logos – mowa, słowo) – to nauka o powinnościach i obowiązkach. Jest to dział etyki, zajmujący się postępowaniem moralnym i klasyfikujący uczynki w kategoriach moralnych.

    Wyróżnia się także deontologię lekarską. Stanowi ona swoisty kodeks postępowania moralnego lekarzy w stosunku do:

    * pacjentów,
    * innych lekarzy,
    * badań naukowych (np. na zwierzętach).

    Deontologia lekarsko-weterynaryjna określa kodeks postępowania moralnego lekarzy weterynarii wobec swoich pacjentów, czyli zwierząt, badań na zwierzętach, a także wobec innych lekarzy weterynarii.

    Zobacz też: Kodeks Etyki i Deontologii Weterynaryjnej

    Autorytet epistemiczny
    Z Wikipedii
    Skocz do: nawigacji, szukaj

    Autorytet epistemiczny to wiarygodność merytoryczna w oczach danej grupy. Osoby nim obdarzone są, w uznaniu innych osób, kompetentne do oceny prawdziwości danych twierdzeń w określonym zakresie. Nie dotyczy podejmowania decyzji. Odnosi się jedynie do siły perswazji i legitymizacji wiedzy (jest w związku z tym przeciwstawiany autorytetowi deontycznemu czy autorytetowi moralnemu, odnoszącym się do działania). Osoba obdarzona wysokim autorytetem epistemicznym z zakresu fizyki teoretycznej będzie w stanie przekonać laików co do strunowej natury światła bez potrzeby przeprowadzania poważnego naukowego dowodu.

  27. Edwar D.Dana napisał(a):

    Narciarz
    Mysle ze najbardziej rzeczowo o Kosciele i demokracji powiedzial by ci A.Szostkiewicz z Polityki (dawniej Tygodnik Powszechny)
    Mysle ze gdybys napisal do niego mail, nie odmowilby ci listy lektur.

  28. narciarz2 napisał(a):

    Odmeldowuje sie do odwolania z powodu nadmiaru pracy. Do uslyszenia.

  29. Sylwia napisał(a):

    Kiedy ponad rok temu na spotkaniu towarzyskim w Krakowie, w którym oprócz zwykłych wykształciuchów znalazły się sędziwe autorytety naukowe, doświadczony doktor psychiatrii powiedział: „Mimo, że nie znam osobiście żadnego z polityków, to na podstawie oglądania ich w telewizji potrafię postawić im diagnozy wielu chorób i dysfunkcji psychicznych”.
    Padło szereg terminów medycznych, łacińskich i bardziej zrozumiałych, polskich: obłęd, mania prześladowcza, syndrom zroślaków, słoniowatość i inne.
    I bez doktora obraz rządu od początku malował się dla mnie dość przerażająco, a z każdym dniem, miesiącem narastało we mnie poczucie i smutek niszczenia tego wszystkiego co Polska osiągnęła od czasów Okrągłego Stołu. Na swoje „nieszczęście” mam kontakt z bardzo młodymi ludźmi i zauważyłam, że ich zdanie na temat ostatnich dwóch dziesięcioleci naszej historii został w tak krótkim czasie wypaczony. Tylko nieliczni z szacunkiem wyrażają się o zasługach Tadeusza Mazowieckiego, Jacka Kuronia, doceniają znaczenie „Solidarności” i Lecha Wałęsy. Takie postawy wynikaja zapewne z właściwie przkazywanych wartości w domach rodzinnych. Ale to młodzież na ogół z rodzin inteligenckich.
    Aprobata społeczna dla obecnej polityki (niestety wysoka) wynika nie tylko z socjo-medialnych sztuczek grupy jednojajowych bliźniąt, ale też z zaniedbań edukacyjnych naszego społeczeństwa i roli nachalnej propagandy Kościoła, a zwłaszcza Radia Maryja.
    Najnowsze wydarzenia wskazują, że jesienią kaczyzm przestanie dominować w polskiej polityce. Obawiam się jednak czy ja i wielu innych o podobnym sposobie pojmowania bytu i roli państwa obywatelskiego będziemy mogli mocno klaskać wyrażając ulgę i radość?
    Myślę, że te dwa lata rodzinnych, nepotycznych rządów uczyniły tak wiele złego i w strukturach państwa, i w mentalności Polaków, iż powrót do idei demokratycznego, przyjaznego obywatelom kraju będzie trudny.
    Narodowo – bogo – ojczyźniani strażnicy moralności nie odpuszczą tak łatwo…
    Dobrze, aby przyszli koalicjanci (oczywiście bez oszołomów z LiSu, a cóż dopiero byłaby za radość, gdyby i bez PiSu!) zechcieli prowadzić politykę budowania i patrzenia w przyszłość, bez obsesji i fobii komunizmu, socjalizmu, liberalizmu, … – izmów.
    Pragnęłabym, aby Polska znów stała się domem przyjaznym i otwartym dla sąsiadów bliższych i dalszych. Czy uda się na powrót skierować Polskę na tory normalności zależy od polityków, mam nadzieję, że tym razem zdrowych psychicznie.

Skomentuj