Komorowski? Czemu nie?
LICZNIK PREZYDENCKI:
Do końca kadencji “Prezydenta Swojego Brata”
zostało 869 dni.
Bronisław Komorowski powiedział w radio RMF FM następujące zdanie w odpowiedzi na zapytanie dziennikarza: “Dziś prezydenckich planów nie mam. Ale jak Tusk powie “nie”, a partia powie: Komorowski, to nie odmówię”. Od razu posypało się wiele komentarzy i spekulacji. Pozwolę sobie więc i ja pospekulować. Słowa Komorowskiego wskazują, że w kierownictwie Platformy, włącznie z osobą premiera, nie ma zdecydowania, że Tusk będzie kandydatem na prezydenta w roku 2010. Gdyby takie zdecydowanie było, to marszałek, jako polityk doświadczony i lojalny wobec tych z którymi gra w drużynie, w odpowiedzi na pytanie powiedziałby co najmniej, że nie zamierza kanadydować.
Ja nie podzielałem i nie podzielam opinii głoszącej, że kandydatura premiera do fotela prezydenckiego jest przesądzona, czy prawie przesądzona. Nie rozumiem skąd się bierze taka pewność, dlaczego Tusk mając za sobą sukces w rządzeniu krajem i wobec tego silną pozycję do startu o drugą kadencję rządową, miałby chcieć być prezydentem? Piszę o sukcesie, bo tylko przy tym założeniu kandydowanie miałoby sens. Premier zużyty w rządzeniu nie wygra wyborów prezydenckich, a premier zwycięski w rządzeniu musiałby być człowiekiem nierozsądnym by dla zdobycia w końcu nie tak wiele znaczącego stanowiska rezygnować z efektywnego władania krajem i to z szansą na drugą kadencję. Tym bardziej, że wygrana, a nawet sam start Tuska w wyborach prezydenckich mogłyby przeszkodzić w wygraniu przez Platformę wyborów parlamentarnych. Ponadto odchodząc do Pałacu Prezydenckiego odchodzi się z partii i jeśli nie ma się na jej czele uległego brata bliźniaka, to prawie na pewno straci się nad nią kontrolę, bo w partii są inni ambitni ludzie, którzy nie przeoczą okazji, że kota nie ma na miejscu. Traci się także kontrolę nad rządem, bo Konstytucja tak stanowi i prezydent wyznaczywszy premiera ze swej byłej partii, z chwilą jego zaakceptowania przez sejm niewiele ma do gadania. Nie wierzę, żeby w Polsce podobnie jak w Rosji, władza, wbrew Konstytucji wędrowała za osobą. Jeśli w roku 2010 efekty rządu PO i PSL będą dobrze ocenione przez ludzi i pozycja PO w sondażach pozostanie silna, to partia ta, moim zdaniem, wybierze raczej walkę o drugą kadencję premiera Tuska niż o pierwszą kadencję prezydenta Tuska. Będzie to decyzja racjonalna politycznie i dobrze przyjęta przez ludzi, bo zaprzeczająca, że rządziło się, by zdobyć prezydencki blichtr i pokazująca, że dla Platformy ważniejsze od błyszczącego plastiku prezydentury jest dalsze rządzenie krajem, skoro dotychczasowe spotyka się z uznaniem obywateli.
W takiej sytuacji Bronisław Komorowski może być doskonałym kandydatem i – wbrew niektórym komentatorom- jestem pewien, że Lech Kaczyński nie będzie miał z nim najmniejszych szans, od którejkolwiek strony by się nie patrzyło. Wypowiedź marszałka jest klarowna, dokładnie zarysowuje sytuację w której powiedziałby “tak”, a więc i sytuację w których powie “nie”. Nie ma w tej wypowiedzi niczego, co premier mógłby uznać, za nielojalność, jeśli oczywiście dopuszcza, że w roku 2010 nie będzie kandydował w wyborach prezydenckich, co moim zdaniem ma miejsce.
Układ; prezydent Komorowski i premier Tusk byłby dobrym rozwiązaniem, bo na dwu najważniejszych stanowiskach w państwie byliby politycy normalni, bez fobii, obsesji i manii prześladowczych, politycy nie będący zażartymi wrogami tworzonego od niemal 20 lat porządku politycznego i wyrażającej go Konstytucji, a więc politycy bezpieczni dla demokracji i wolności obywatelskich. Na takim tle fakt pochodzenia z jednej partii sprzyjałby lepszemu, bardziej zgodnemu działaniu władz w państwie i lepszemu funkcjonowaniu całego ustrojowego mechanizmu. Podobna wspólnota pochodzenia politycznego, wzmocniona jeszcze pełnym osobistym podporządkowaniem prezydenta bratu w okresie rządów PiS zwiększała niebezpieczeństwo, jakie ta władza – wroga Konstytucji – stwarzała dla demokratycznego porządku w kraju. Ważne są też osobowości. Bronisław Komorowski, nie zrywając więzi z Platformą na pewno nie byłby prezydentem partyjnym, jak Lech Kaczyński, co głęboko wypacza istotę instytucji prezydentury. Komorowski – opieram to co piszę na wieloletniej z nim znajomości i długiej wspólnej drodze politycznej – to polityk o silnym wyczuciu “ducha państwa” i przywiązaniu do patriotycznych, niepodległościowych tradycji. Wreszcie to nie polityk malowany, który by stał się kukiełką w rękach lidera swej partii, choć bez wątpienia zachowałby podstawową wobec niej lojalność, co nie znaczy, że uległość. Nie wiem z jaką reakcja spotkała się w PO i u premiera wypowiedź Komorowskiego, i czy była, czy nie była uzgadniana. Rzeczą złą, która może się przydarzyć Platformie to takie układanie rządzenia krajem, by nikogo niczym nie dotknąć i zapewnić wygraną Tuska w wyborach prezydenckich. Nie da się dobrze rządzić bez ryzyka narażenia się ludziom. Sympatyzuję z obecnym rządem i bardzo przestrzegam, jako obywatel i wyborca Platformę przed wchodzeniem na taką drogę. A marszałkowi Komorowskiemu, gdyby powiedział “tak” będę życzył sukcesu.
7 czerwca 2008, o godzinie 19:10
Miner,
Gazeta Wyborcza nie od maja,i nie od czerwca, ale od lat tępi nepotyzm polityków., bez względu na ich polityczne życiorysy.
Ja natomiast sygnalizowałam w swoim poście w tym blogu o korupcji politycznej (nie – o nepotyzmie) na poziomie kierownictwa PSL.
Link załączony jest ku uwadze, że nie tylko nepotyzm, ale i korupcja polityczna dotyka szczytów PSL – koalicjanta PO.
Nie musi być dawana koperta pod stołem, by o tym zjawisku mówić i wskazywać jej istnienie ,pokazać mechanizmy tego niszczącego tkankę organczną naszego państwa zjawiska.
Jak zwykle niedoczytałeś, zmanipulowałeś i coś tam bąknąłeś niezbyt na temat.
Nihil novi…
7 czerwca 2008, o godzinie 21:20
Zofia: O! Widzę, że znowu zarzucasz mi manipulację! Na czym ona ma polegać tym razem? W poprzednim wątku na podobne pytanie po prostu nie odpowiedziałaś.
Skoro teraz piszesz: „Ja natomiast sygnalizowałam w swoim poście w tym blogu o korupcji politycznej (nie – o nepotyzmie) na poziomie kierownictwa PSL.
to ja po raz kolejny pytam, co ma znaczyć Widzę, że reakcje aa błyskawiczne. Ledwo mruknęłam o PSL i korupcji politycznej oraz tym, ze złożę pismo do minister Pitery – już są odgłosy:.
Co rozumiesz przez reakcję? Na co ma być ta reakcja? Jakie odgłosy?
7 czerwca 2008, o godzinie 22:58
Miner,
sam wydedukuj. Ja Ci życia nie ułatwię.
***
Natomiast żebyś nie rozmydlał tematu, wysoce dla Ciebie niewygodnego (średnio inteligentny człowiek wie, wynika jasno z tego co napisałam), przypomnę Ci definicje korupcji politycznej, jaka podało Kolegium NIK.
Przy okazji to przypomnienie dedykuje także pani minister Piterze. Zresztą jest to w piśmie do niej, oddzielnie i szerzej niż w blogu.
***
Pojęcie korupcja mieści w sobie nie tylko akt wręczenia korzyści, (nie tylko materialnych), ale element podporządkowania przekupowanych osób, osiąganie przez to możliwości trwalszego dysponowania nimi, posługiwania sie „kupionymi ludźmi” dla zaspakajania nie tylko aktualnych potrzeb, ale i przyszłych, niekiedy nieskonkretyzowanych podczas wręczania korzyści – potrzeb.
Tak rozumiana korupcja jest pojęciem kryminologicznym i socjologicznym.
W tej ostatniej płaszczyźnie oznacza poza łapownictwem, także nepotyzm oraz zagarnianie środków publicznych.( str. 3-4) dokumentu NIK z 24 marca 2000 r. 'Zagrożenie korupcją w świetle badań Najwyższej Izby Kontroli”.
Korupcja polityczna ma dwojakie znaczenie. Potocznie – kojarzy się z politycznym charakterem funkcji pełnionej przez przekupowanego człowieka.
W tym sensie – cyt. za w/w dokumentem NIK (str.5) – za korumpowanych uważa się poszczególne jednostki, np. parlamentarzystów, osoby zajmujące eksponowane stanowiska w rządzie, które przyjmują dla siebie nienależne korzyści w związku z wykonywanymi zadaniami..
Jednak charakter polityczny ostrzej występuje w innych przejawach, do których taką nazwę (tj. korupcja polityczna) odnosi się w płaszczyźnie socjologicznej i kryminologicznej.
K. Freistzer, którego opinie wykorzystuje w dokumencie NIK, określa je lapidarnie jako – „wątpliwej natury praktyki finansowania partii politycznych”.
Polegają one w szczególności na sponsorowaniu kampanii wyborczych całych partii czy też konkretnych kandydatów i maja na celu zapewnienie sobie przez sponsorów uprzywilejowanych pozycji, głównie, acz nie wyłącznie, na polu gospodarczym, w razie zwycięstwa sponsorowanej partii czy też konkretnych ludzi.
W wyniku korupcji politycznej, powstają ścisłe powiązania między systemem gospodarki, administracji i partii, co pokazałam w omawianym przykładzie działań wiceszefa PSL , który jest też parlamentarzystą – z przewoźnikami drogowymi
Rodzi to nie tylko konflikt interesów, ale także trudne do stwierdzenia nagromadzenie władzy.
Ta korupcja polityczna bardzo mocno współgra z korupcją gospodarczą, bowiem mamy z jednej strony ulegającego korupcji polityka, z drugiej osoby korumpujące go ze świata gospodarki.
Korzyści płynące z tzw. dobrych układów są znane sferze interesów i doceniane.
H. Egli, na którego powołuje sie m.in. NIK, przyjmując podział aktów korupcji dzieli je na grupy ze względu na motywy, jakimi kierują się osoby korumpujace – m.in. osiągniecie u korumpowanego np. polityka jego życzliwości, wytworzenia korzystnej atmosfery o to bez oczekiwania na jakieś konkretne działania.
Tak więc – zapraszanie polityka na międzynarodowy kongres przewoźników drogowych do atrakcyjnej miejscowości, opłacenie jego tam pobytu łącznie z dojazdami, – w celu uzyskania jego przychylnego stanowiska w sprawie korzystnego dla nich obniżenia akcyzy na paliwa, jest ewidentnym aktem korupcji i politycznej i gospodarczej.
7 czerwca 2008, o godzinie 23:39
Zofio! Nie jestem pewna, czy min. Pitera jest w stanie pojąć to co jej napisałaś. Miałam o niej lepsze mniemanie, kiedy zostawała się za ministra. Jej dokonania „na niwie” są jednak żenująco śmieszne i kompromitują nie tylko ją, ale i rząd jako taki. Powinna poza kolejnością wylecieć na skrzydłach gołębicy zarówno z rządu, jak i partii, którą kompromituje. Bo jeśli po półrocznej działalności prezentuje raport na 6 stron, gdzie zajmuje się takimi przekrętami, jak zakup spinek do mankietów, czy porcji dorsza, to to jest żałosne. Jeżeli robi raban z tego, że poprzednik pozostawił w gabinecie rower treningowy i jeszcze jakiś drobiazg, to powinna z tych urządzeń korzystać, albo zdać do magazynu, skoro ich nie potrzebuje i nie robić problemu. Kto inny będzie wiedział, jak z nich skorzystać. Tylko czekam, kiedy się pochwali, że nie korzysta z sejmowego basenu!
Nie takie zadania stoją przed ministrem. Sprawę kart bankomatowych można było załatwić jedną notatką służbową na pół strony i ogłosić wszem i wobec, nie czynić z tego efektu półrocznej działalności. To, że nie korzysta ze służbowego laptopa ma być dowode4m jej skromności? Można się uśmiać, ale to nie jest śmieszne. Ta pani po prostu nie nadaje się na stanowisko, jakie jej powierzono. I wątpię, czy zrozumie co i w jakim celu do niej Zofio napisałaś.
;
Lex – dopiero przed chwilą odsłuchałam ten piękny dixiland. Takie granie lubię!
8 czerwca 2008, o godzinie 00:25
http://kuczyn.com/2008/06.....ment-51763
8 czerwca 2008, o godzinie 02:03
Pradziadom pierwszych polskich literatów
„ot, dziś banał i wiersz narzucający nasze polskie, arcypolskie błotko”
’
A pomiędzy tym chłamem codziennym
owieczki lub owieczki jakgdyby pulsujące odbyty
Jak ta melodia idzie?
Das ist fantastische Walkyure!
tylko zakłucają kapiący kran, szum sufitu z wystającym z betonu wiatrakiem ponownych letnich przemijań
nim te inne lato nadejdzie mija te
by kolejnością
nie przyspieszać smakowania każdej chwili przedzmarnięcia
tęsknoty za każdym poprzednim latem
bo ot, taki byt jest – powiada
nie broni ubeków dziennikarz
i wciąż będzie mu nie o obronę szło
może na gwiazdkę ci co przychodzą
w futrach i z kołowrotkiem
na Wielkanoc znów kapeczka nadziei
ale by takiej monotonii
nie przebijać wyrwanym, pulsującym sercem
życiem takim
by nie poczućzewnęrtzności świata
tylko swoją własną drzemkę
każdy musi mieć niewyrwane z siebie
jemu siebiość
złożoną by obejżał
na zewnątrz
że to nie on
wreszcie zewnętrze pokazało
że każdy ma swoje wewnętrza
większe niż klepsydra nieznanego
piewcy marności donkiszoterii każdej donkiszoterii
na uroczystych weselach prawdy
o nas i o naszych bliźnich
z wyłączeniem tych
którzy nigdy nie bronili ubeków
bo nawet nie mogli
bo jakże to oszczerstwo, kalumnia, łotrzykowatość
można by tak kontynuować
8 czerwca 2008, o godzinie 10:52
Nie tak dawno spieraliśmy się tutaj w blogu, o polską politykę zagraniczną, o wspieranie dążeń Ukrainy w wejściu do NATO i UE.
Nie kryłam swoich obiekcji uważając, że Ukrainie daleko do standardów europejskich,żze to kraj jeszcze nieobliczalny i należy zachować dystans wobec pchania się Ukrainy w struktury europejskiej.
Zostałam stosownie obsobaczona za proputinowska propagandę itp. Chociaż tak naprawdę, to w tej materii podzielam opinie akurat niejako przeciwnej strony, bowiem Angeli Merkel.
No i co? kto miał racje?….
Ukraina nie zachowuje żadnych standardów, nawet tych od których należy ewidentnie bezpieczeństwo innych państw, vide awaria w elektrowni atomowej:
http://wiadomosci.gazeta......6-08-08-09
Jak do tego dodamy dziwne zachowania premier Timoszenko, utratę przez jej ugrupowanie większości w parlamencie, ujawniane geszefty polityczne prezydenta Juszczenki – to mamy obraz więcej niż nieciekawy i stawiający Polskę a przede wszystkim jej prezydenta- w dziwacznym świetle. Przede wszystkim jako człowieka na wskroś nie zorientowanego w tym, co się za wschodnią granicą dzieje.
Nie wiedzącego komu daje swoje polityczne rekomendacje.
Ukrainę czeka wieloletnia i ciężka droga ku standardom Europy, owszem należy jej pomagać, ale z głową, a przede wszystkim – nie wciskać jej na siłę w struktury europejskie, dopuki do tego nie dojrzeje.
Na razie radzę panu prezydentowi rozpędzić na 4 wiatry swoje ciało doradcze zwane Biurem Bezpieczeństwa Narodowego, bo przy takim „wspomaganiu” zarekomendują niebawem panu prezydentowi jako apostołów pokoju i demokracji – bandę terrorystów.
8 czerwca 2008, o godzinie 12:11
http://www.youtube.com/wa.....re=related
Jako ciekawostkę wkleiłem.
Panowie,
śpiewa, tańczy, stepuje, dyryguje …. I to jednocześnie !
Kto z nas tak potrafi ? To jednak trzeba być kobietą
8 czerwca 2008, o godzinie 12:28
Albo tak:
http://www.youtube.com/wa.....re=related.
Jednak to prawd, że gdyby tylko kobitki chciały wykorzystać cały swój potencjał…
Krucho by z nami było, proszę Panów.
8 czerwca 2008, o godzinie 14:23
Lexie, Michnik mógł być zachwycony moją (jak najbardziej prawdziwą) relacją z Carrefoura (zauważając w niej poezję). Co ty na to?
8 czerwca 2008, o godzinie 17:41
Ukrainę czeka wieloletnia i ciężka droga ku standardom Europy, owszem należy jej pomagać, ale z głową, a przede wszystkim – nie wciskać jej na siłę w struktury europejskie, dopuki do tego nie dojrzeje.
—
Widzę zmianę, bo z tym stwierdzeniem się zgadzam. Nie jestem tylko przekonany czy ktoś w Polsce wciska na siłę Ukrainę do UE, bo takie działania są bez sensu i z góry skazane na niepowodzenie. Natomiast podane przez Ciebie fakty wg mnie wskazują, że w interesie zarówno Polski jak i całej Europy jest jak najbardziej intensyfikować działania mające wspomóc Ukrainę w osiągnięciu standardów umożliwiających jej przystąpienie do UE, skoro jej władze wyrażają taką chęć.
8 czerwca 2008, o godzinie 19:19
Zofia:
sam wydedukuj. Ja Ci życia nie ułatwię.
***
Natomiast żebyś nie rozmydlał tematu, wysoce dla Ciebie niewygodnego (średnio inteligentny człowiek wie, wynika jasno z tego co napisałam), przypomnę Ci definicje korupcji politycznej, jaka podało Kolegium NIK.
No tak, złapana za rękę na promowaniu rozrośniętego do granic absurdu egocentryzmu uciekasz w „sam wydedukuj”…
.
.
I kolejne pytanie, jaki to temat jest dla mnie „wysoce niewygodny”, że go rozmydlam? Temat „korupcji politycznej” której tutaj nie opisałaś, bo Ci ją Kuczyński wyciął? Ciekawe… nie znam tematu ale już Ty wiesz, że on jest niewygodny dla mnie.
.
A co z niewygodnym tematem hardkorowego egocentryzmu jaki tu zaprezentowałaś?
8 czerwca 2008, o godzinie 20:05
Czy będą dziś dwa Mazurki Dąbrowskiego i czy nałożą się czasowo?
8 czerwca 2008, o godzinie 20:32
Robert Kubica jedzie po dwa pierwsze miejsca: w wyścigu i ogólnej klasyfikacji mistrzostw Formuły 1.
8 czerwca 2008, o godzinie 20:48
Miner,
mylisz się, p. Kuczyński wprawdzie skasował mi list, ale jego treść jest w blogu. Reszta zależy od Twego mózgu i jego umiejętności.
Co do egocentryzmu, to się akurat – nie mylisz, zawsze mam świadomość tego co robię i z konieczności skupiam się na sobie i swoim działaniu.
Taka natura.
8 czerwca 2008, o godzinie 21:26
„zawsze mam świadomość tego co robię i z konieczności skupiam się na sobie i swoim działaniu.”
.
.
I dlatego uważasz, że ” Ledwo mruknęłaś o PSL i korupcji politycznej oraz tym, ze złożę pismo do minister Pitery – już są odgłosy”
.
.
Nadal nie wiem dlaczego uznałaś jakiś temat za niewygodny dla mnie. Czy Ty teraz oczekujesz, że będę się przekopywał przez Twoje wpisy w blogu aby znaleźć treść, którą Ty uznałaś za niewygodną dla mnie?
8 czerwca 2008, o godzinie 21:33
I definicja egocentryzmu za wikipedią, żeby była jasność bo w dyskusjach z Tobą należy zaczynać od definiowania pojęć elementarnych tak aby nagle nie okazało się że walc to blues:)
Egocentryzm – tok rozumowania, który polega na centralnym umiejscowieniu własnej osoby w świecie. Przekonanie o tym, że jest się najważniejszą osobą, a świat „kręci się wokół niej”.
W życiu człowieka egocentryzm jest naturalną postawą rozwojową, zarówno umysłową jak i moralną, na określonym etapie rozwoju dziecka (okres przedszkolny). Później, a szczególnie w życiu dorosłym, jest objawem niedojrzałości, a co za tym idzie niedostosowania do życia w społeczeństwie.
8 czerwca 2008, o godzinie 21:37
Z przykrością stwierdzam, że zanosi się na przesławne lanie.
8 czerwca 2008, o godzinie 21:40
Aktualia z podtekstem:
Robert Kubica wygrał wyścig F 1 w Montrealu – dla Niemców.
Mecz w piłkę nożną z Polakami wygrywają do przerwy dla Niemców – Polacy (?) Klose i Podolski; pierwszy podał, drugi strzelił nam bramkę.
Chichot historii ? Czy mam się cieszyć, że bramki Polakom strzelają Polacy ?
8 czerwca 2008, o godzinie 21:46
Jednak nie. Wcale się nie cieszę że Polacy wbili nam bramkę.
PS. Piszę Polacy, bo czytałem kiedyś, że Klose i Podolski polskości się nie wypierają.
PS 2. Czy Brazylijczyk Roger jest Polakiem czy Brazylijczykiem – for egzample…..
8 czerwca 2008, o godzinie 22:22
To już nie chichot, a wręcz rechot historii…
Drugą bramkę dla Niemców strzelił Polak Podolski po rykoszecie strzału Polaka Klosego.
Ten świat jest porąbany….
8 czerwca 2008, o godzinie 22:51
NASI wygrali z drużyną Polski. :) Ja się od dawna nadziwić nie mogę, jak mogą dorośli ludzie opowiadać takie banialuki ZANIM mecz się odbył? To straszliwe chciejstwo i nieopanowana arogancja przed i to poczucie niesprawiedliwości dziejowej PO :((((
Ani trochę krytycyzmu. To jest śmieszne.
A żeśmy przegrali…. szkoda. Przeciwnik był widać LEPSZY.
8 czerwca 2008, o godzinie 23:08
połknąłem protezę
8 czerwca 2008, o godzinie 23:17
Miner –
znowu sie mylisz.
Nie jestem pępkiem świata, mój tok rozumowania nie koncentruje się wyłącznie na mnie, nie lubię świateł jupiterów, publicznych występów i wszelkich masówek, nie jestem też tzw. „duszą towarzystwa”.
Organicznie nie znoszę tłumów i nie opluwam wszystkich w blogu, gdy mają inne zdanie niż ja.
Natomiast mam świadomość siebie samej, oraz staram sie przewidywać bliższe i dalsze skutki, tego co robie, prywatnie, zawodowo, jako członek rodziny itp. r
Posiadam też poczucie własnej wartości, indywidualności, jako niepowtarzalnej istoty ludzkiej. Drugiej takiej nie ma. Klon – nie istnieje. Mam też poczucie własnej godności.
To, ze przeważnie wychodzi na moje, wbrew tzw. powszechnej opinii – to tylko świadczy, ze umiem wykorzystać wiedzę,doświadczenie i procesy myślowe do stawiania trafnych diagnoz. A nie o moim egocentryzmie w twoim pojęciu..
Ta świadomość siebie, swego istnienia i działania – to nie jest cecha egocentryzmu, ale stopnia rozwoju osobowości.
Wybacz, ale to cytowanie wikipedii, bez znajomości psychologii, psu na budę się zda.
Nie rozumiesz nawet definicji, którą zacytowałeś.
Poczytaj trochę o rozwoju osobowości.
8 czerwca 2008, o godzinie 23:28
Lexie!
Chichotem historii jest to, że mnie, w stolicy dużego państwa europejskiego wyłączyli prąd na prawie cały mecz. Na obowiązkowym, sąsiedzkim spotkaniu konsultacyjnym na naszej ulicy doszliśmy do wniosku, że wiemy, dlaczego nie ma prądu. Bo Niemcy go nam dostarczają.
8 czerwca 2008, o godzinie 23:38
Jasna Anielko,
oglądałam z przyjemnością ten mecz, był pięknie grany, ale Niemcy byli lepsi, inteligentniejsi na boisku.
Umieli wykorzystać szanse, byli bardziej precyzyjni i czasami szybsi od Polaków. Zwycięstwo Niemców jest w pełni zasłużone. Ale ogólny poziom meczu był wg. mnie – wysoki, bez chamstwa, przepychanek, pięknie taktycznie rozgrywany.
Los nieco zadrwił z tych naszych tabloidów, tego zapowiadanego Grunwaldu itp., bo zarówno pierwszą jak i druga bramkę wkopał nam autentyczny rodak – Lukas (Łukasz) Podolski. Bardzo mi się te jego bramki podobały, zdolny z niego zawodnik.
Polacy pierwszą bramkę po prostu „przechytrzyli”, no i dostali gola.
8 czerwca 2008, o godzinie 23:39
zajedzie mnie ten bandycki, morderczy walec wyprodukowany z odpowiednio bodźcowanych na samobierzne narzędzia ludzi
8 czerwca 2008, o godzinie 23:42
telefon po wybraniu 999 nadal dzwoni na policję
9 czerwca 2008, o godzinie 09:01
Zosiu!
Co sądzisz na temat logo szczecińskiego? Muszę przyznać, że szokujące, odważne i nowoczesne.
http://torlin.files.wordp.....#038;h=242
9 czerwca 2008, o godzinie 09:34
Logo StSetSin 2050. Jest to nawiązanie do mojego seplenienia bez protezy słyszanego przez podsłuch. Zapewne też do wszystkiego z czym związane miało być poprzednie użycie. Przypominam tylko, że jest to znaczenie jakby „końcówką mocy” do samego faktu jakiegokolwiek przypominania o podsłuchu. Rozmawiałem kilka godzin temu na kilka tematów, w tym na temat pewnego logo, mało istotne jakiego w tym kontekście. Samo słowo „logo” symbolizuje dodatkowo, niekoniecznie podsłuch. Ciekawe ile ludzi pracuje w tej fabryce półwirtualnego spedalenia poza widocznymi.
9 czerwca 2008, o godzinie 10:16
Logo Torlinie,
wywołuje u mnie mieszane uczucia.
Szczecin ma dwie nazwy jakie pojawiają sie na świecie, np. w kartografii – polską (Szczecin) i niemiecką (Sttetin), jako wzrokowiec z trudem toleruję natomiast nazwę w wersji fonetycznej.
Sam rysunek – jest symboliczny i trafny, ale znowu odzywa sie we mnie pewien nawyk – mnie sie moje miasto kojarzy z głową Gryfa, godłem książąt pomorskich. Też rozpoznawalnym, natomiast zasada dobrej reklamy jest taka, że symboli dobrze zakodowanych w ludzkiej pamięci nie należy zmieniać vide np. znak firmowy mercedesa czy fiata. Są niezmienne, choć samochody zmieniają sie w zależności od trendów, mody, techniki itp. a logo jest niezmienne i na całym świecie rozpoznawalne.
9 czerwca 2008, o godzinie 11:22
W sprawie logo Szczecina na 2050 r…
Gdyby nie zapisana „normalnie” małymi literami nazwa miasta w życiu nie wpadłbym na to, że to o Szczecin chodzi.
Jeśli podobnie jak ja odbierających to logo jest więcej – to pomysł raczej chybiony.
Jak napisał Ogród: zaseplenił facet(tka), któremu wypadła sztuczna szczęka.
Na wszelki, ponieważ liczył się z tym odbiorcy tego dzieła ze Szczecinem kojarzyć go nie będą- zaznaczył o jakie miasto chodzi.
9 czerwca 2008, o godzinie 11:24
Uff. W ostatni zdaniu zjadło mi: „wypadek”.
Przepraszam.
9 czerwca 2008, o godzinie 11:40
Komorowski nie
.
Tylko na dobry początek, w wwolnej chwili przypomnę więęcej dokonań Komorowskiego
.
1. Wtopił jakąś dużą kasę w dziwną firmę pomnażającą szmal, a później były próby jej odzyskania. skąd ojciec piątki dzieci miał taką kasę.
.
2. Artykuł o lesnikach (Newsweek) Pan czytał – pośmierdująca sprawa.
.
3. Dziwne przetargi na uzbrojenie z czasów Komorowskiego
.
4. Czy to nie za czasów Komorowskiego była prowokacja z Szeremietiewem?
.
pozdrawiam
Bernard
9 czerwca 2008, o godzinie 12:48
Mawar,
Dobry tekst z 7 czerwca g.12.5
Teraz będziesz jedynym ratownikiem bloga.
P.S.
Też, dla odświeżenia psychicznego przedłużam urlop. Tak mnie zdemoralizowały wody wdzydzkich jezior i wieczorne godziny z Carnym Jasiem spędzone przy ognisku nad ich brzegami.
Pozdrawiam wysztkich.
9 czerwca 2008, o godzinie 18:51
„Lexie”, ciotęgu z Katowic. Jeśli miałbym możliwość roztłukłbym ci górną twarz na kawałeczki jak szkło. Zrobiłbym tak ponieważ nie uważam cię za istotę ludzką. Przeraża mnie masakra jako uczynek ludzki, ale ciebie potrafiłbym zmasakrować z większą banalnością niż cielęcinę ze sklepu. Która przypominałyny mi istotę masakry. Mam nadzieję, że spotkasz w wolnej Polsce w zasłużonym więzieniu kilku Słowikowatych mężczyzn, którzy wyłożą ci teorię pastwienia się. Więcej powiem – mam nadzieję mimo zaubeczenia i przede wszystkim ubeckiego ducha dzisiejszej „policji”, że w pewnym momencie jakiś normalny funkcjonariusz z kręgosłupem, a mimo potwornego działania psychotechniki ubeckiej – podsycanych funkcji mentalności grupowej są tacy którzy potrafią rozróżnić człowieka od śmierdziela-psycho-mordercy, że w pewnym momencie ktoś taki ci się zrewanżuje za całość. Nie na pokaz publicznie, ale ludzie będą wiedzieli, że z kimś się starłeś. Doputy dzban nosi wodę, dopuki mu się uch nie urwie. AMEN.