Jestem z Układu


Aborcja to nie lewatywa!

Szanowni Państwo,
wrociłem ze wsi i przeczytałem Wasze głosy pod poprzednim wpisem o moim tekście w “Gazecie Wyborczej” na temat owej 14-latki w ciąży. Sprawa jest bardzo ważna postanowiłem więc nie tyle odnieść się do nich ile rozwinąć niektóre wątki mojego myślenia i czucia w tej sprawie w postaci odrębnego wpisu. Bardzo głęboko się z krytykami mojej wypowiedzi nie zgadzam. Myślę identycznie, jak Leszek.Sopot.

Zacznę od tego, że nie kieruje mną wzgląd religijny, lecz humanistyczny. W mym najgłębszym przekonaniu – i żadna sofistyka pseudonaukowa tego nie zmieni – zapłodnione jajo jest życiem ludzkim, tak samo, jak ja jestem życiem ludzkim, tylko w innej fazie pracy sił natury nade mną. Aborcja jest więc zabiciem życia ludzkiego. To jest tak oczywiste, jak to, że istnieje słońce. Zygota, zarodek, płód, noworodek, niemowlę, dreptuś, podlotek, chłopak, dziewczyna, starzec, staruszka, to są wszystko nazwy życia ludzkiego w różnych jego fazach. Tak mówi mi też moje sumienie, bo gdyby tak nie było, gdyby człowiek zaczynał się gdzieś pośród tych nazw, to ono reagowało by na aborcję tak samo jak na zrobienie sobie lewatywy, bo dla niego byłaby wtedy ona jedynie pozbyciem się czegoś zbędnego, tylko nie z kiszki stolcowej, a z macicy. Przepraszam za ostrość porównania, ale wydaje mi się tu najwłaściwsze. Tymczasem aborcja to jeden z największych dylematów moralnych człowieka; kobiety i mężczyzny. Tym co tak łatwo mówią, że zygota, czy zarodek to nie człowiek, radzę zapytać ich sumienia, czy dla niego lewatywa i aborcja to to samo? Nie wymagam odpowiedzi. Koniec kropka nawet ze mną w tej sprawie nie polemizujcie. Myślicie inaczej, ja myślę tak właśnie i z tego wyciągam wnioski i nie widzę żadnego argumentu, któryby moje podejście robił czymś gorszym niż podejście sądzących przeciwnie.

Jestem bezwzględnie pewien, że ta smarkula, która z gówniarzem dopuścili się bardzo nieodpowiedzialnego czynu, zapłaci za aborcję o wiele większą cenę niż za urodzenie dziecka i oddanie go do adopcji, już nie mówię o wychowywaniu. Sądzę, że także jej rodzice nie zdają sobie do końca sprawy co jej fundują. O aborcji się nie zapomina! Zabijając w sobie życie ludzkie, rodzi się wyrzut. Upiora, który będzie szedł za tą dziewczyną przez 10-lecia, tym częściej im będzie starsza. Będzie do niej wracał w różnych momentach mówiąc, popełniłaś błąd i za ten Twój błąd kazałaś zapłacić moim życiem, które nie było twoim, do którego nie miałaś już prawa. Brzuch jest Twój, ale życie w nim nie jest Twoje. Ono było moje. Może sobie ten upiór pójdzie, jak wyleje ona za nim dużo łez i urodzi parę innych dzieci. Może? Żadne znieczulenie Zofio tu nie pomoże! Twój przypadek, gdy organizm nie akceptował obcego życia, to nie była aborcja w normalnym tego słowa znaczeniu, tylko coś pośredniego między nią, a usunięciem guza złośliwego. To zupełnie inne tło moralne, bo to było zabicie wroga, który sam by się nie urodził, tylko Cię zabił. Jesteś więc złym przykładem do opisu długofalowych następstw skrobanki.

Kolejna sprawa; ja nie należę do żadnego obozu, ani do progresistów, ani do konserwatystów. Nie gram w drużynie ani z Kazimierą Szczuką, ani ruchem pro-life. Czasami sądzę tak, jak jedni, a czasami, jak drudzy. Piszę to co myślę i czuję. Ktoś z Was napisał tu, że patrzę na sprawę oczami zakochanego we wnuczce dziadka. Tak, właśnie tak patrzę i powiem coś, co może Was tu oburzy, ale gdyby nie daj Bóg moja wnuczka za ileś tam lat popełniła taki błąd jak ta Agata, to zrobił bym wszystko, żeby ją przekonać do wzięcia na swe ramiona skutków tego błędu, z pomocą dziadków rzecz jasna, bo mówię to także za zgodą mojej żony.  I jestem pewien, że nie minął by rok od urodzin i już byśmy dziękowali opatrzności, czy losowi, że ustrzegł nas od decyzji przeciwnej.

Napisałem w moim tekście, że dziewczyna ma prawo do aborcji, jeśli rzeczywiście jest do niej przekonana. Z wszystkich informacji, jakie napływały można wyciągnąć tylko jeden wniosek, że jest ona rozdarta w swoim sumieniu. Uważam za paskude te sugestie, że jej wahania to wyłącznie naciski. Jest ona rozdarta i w tym rozdarciu nie pomogą jej rodzice, bo wyraźnie ją popychaja na fotel ginekologiczny, jak i sabat mocherowy, który ją ciągnie w przeciwnym kierunku. Powinien w tej sytuacji rozstrzygnąć sąd opiekuńczy uświadamiając ją, że robiąc zabieg pozbędzie się jednego problemu, a zyska następny problem na długo. Dopiero wtedy, kiedy świadoma skutków także tych odleglych powie tak, wtedy wszystko będzie w zgodzie z państwem prawa. Także śmierć nienarodzonego dziecka, po którym nawet ja, zupełnie obcy, odczuję żal.

269 komentarzy to “Aborcja to nie lewatywa!”

  1. Renata napisał(a):

    @Zofia:

    Znam sprawe tej dziewczynki.
    Ona poczatkowo chciala urodzic to dziecko,nie z gwaltu
    a szczeniackiej milosci poczete – bala sie jednak reakcji matki
    i to ona (sama) poszla do ksiedza.
    Poczatkowo „Agata” postawila sie matce,a ta z kolei powiedziala,
    ze lepiej wie co dobre dla smarkuli.
    Zrobila sie drobna zadyma i „mamuska” poszukala pomocy
    u p.poslanki,ktora z kolei zawiadomila media.
    Poniewaz lewica ostatnio „doluje”,szuka wszystkich sposobow zwrocenia na siebie uwagi.
    Z jednej strony mamy srodowisko koscielne,ktore zaproponowalo dziewczynie daleko idaca pomoc w wychowaniu malenstwa
    – z drugiej bezduszna ideologie,ktora proponuje pozornie najlatwiejsze rozwiazanie problemu,czyli aborcje.
    Dla mnie,jako osoby wierzacej,jest to ewidentna walka Dobra
    ze Zlem.

    Wiem,ze protestanci (na ogol) potrafia lepiej od katolikow wychowywac swoje dzieci.
    Jest to Spolecznosc niewielka,bowiem skupia ludzi faktycznie wierzacych,a nie tylko religijnych.

    „Problem aborcji przynajmniej w mojej luterańskiej społecznościi, w jakiej funkcjonuję – praktycznie nie istnieje, Kościół nie wyklucza ani stosowania środków antykoncepcyjnych, ani edukacji seksualnej dzieci. Raczej wychowuje się młodych luteran na osoby świadome swego życia i odpowiedzialności za nie.”

    Tak tez byc powinno,bowiem nie mozna mowic o stosowaniu antykoncepcji przez osoby ponizej 15 roku zycia,bowiem do tego czasu (w polskim prawodastwie),wspolzcie seksualne jest prawnie
    karane.
    Chyba,ze zgodzimy sie przesunac wiek inicjajci seksualnej
    na lat 12.
    Nie pisze powyzszego bez kozery,bowiem notuje sie (rocznie)ponad 200 ciaz u dziewczat 12-14 l. Na szczescie,wiekszosc
    z nich rodzi swoje dzieci.
    Brak spowiedzi indywidualnej,nie zawsze musi byc dobrodziejstwem.
    Czesto latwiej jest rozeznac dany czyn w konfrontacji z druga
    osoba.
    Zaobserwowalam tu,na Zachodzie taka prawidlowosc.
    Ludzie odrzuciwszy sakramenty,coraz czesciej szukaja pomocy
    u psychologa,lub psychoanalityka.
    Ja dylematy moralne,wole rozwiazywac z ksiedzem.
    Taniej i do Boga droga latwiejsza.

    „Jeśli mamy problem społeczny to z osobami w zaawansowanym wieku, z zorganizowaniem dla nich należytej pomocy.”

    Widzisz,w naszym srodowisku „papierowych” katolikow,
    gdzie coraz latwiej o relatywizm – jak i tym swieckim,
    ktore traci juz wszelkie moralne zasady;zachodzi wiec
    koniecznosc nazywania spraw po imieniu.
    Jezeli bowiem zgodzimy sie uznac aborcje za prawo kobiety,
    do „swojego brzucha”,jezeli pozwolimy by ludzie zabijali w sobie
    Boze Prawo (na zasadzie wyboru mniejszego zla);po czyms takim naturalna konsekwencja bedzie zgoda na „usypianie” uposledzonych noworodkow (praktykowane juz,w Holandii)
    – a wtedy,juz nie bedzie problemu z opieka nad ludzmi zniedoleznialymi ze starosci.
    Ich dzieci po prostu dojda do wniosku,iz mniejszym zlem bedzie
    skrocic zycie swoim rodzicom,bo nie stac ich na pielegnacje
    i poza tym nie ma sensu mamusi meczyc.

    PS.Nadmienilas gdzies o Kurierze Szczecinskim”
    Pochodzisz ze Szczecina?
    Ja tak.

  2. Bernard napisał(a):

    narciarzu
    Pan Waldemar na pewo dobrze wie jak było. Wiedział Kuroń, wie Michnik. Wiedzieli wszyscy ważni. (I nie chodzi Solidarność i prezydenturę). Dziś ludzi którzy napisali książkę o Wałęsie i dokumentach linczuje się na wszelkie sposoby. Wałęsa bluzga i kłmie. A pan Waldemar milczy. To tak jakby katowano kogoś na ulicy, a ty stoisz i nawet nie zdzwonisz z komórki na policję.

  3. soulgarden napisał(a):

    Beenhakker powiedziaż, że bierze całą winę na siebie, ale z jego wypowiedzi ma wynikać coś absolutnie przeciwnego. Za dużo w tym zachowania marketingowego, retoryki, a za mało szczerości. Jeśli uważa, że jest i tak dobrze to mówi tym samym, że nie należy wierzyć by udało mu się coś więcej w trakcie następnych eliminacji. Być może mówi to szczerze i przypadkiem wychodzi, że nie czuje się na siłach stworzyć czegoś więcej. Poza tym wg mnie Beenhakker nie ma już pasji do zrobienia czegoś istotnego w swojej karierze. Nie widać po nim złości na wynik, że coś nie wychodzi. Najwięksi trenerzy-selekcjonerzy są zawsze źli na bierząco gdy coś nie wychodzi i zawsze widzą sens w chodzeniu przy linii i korygowaniu, dopingowaniu jeśli nie idzie. Beenhakker w tych przygotowaniach pokazał, że jest jakby „pod prądem” „w godzinach pracy”. Janas może i był trochę z drewna ciosany, ale jak przyszedł mecz o honor to ochrzanił chłopaków i wygrali na koniec. Nasi z Chorwacją byli dalej tacy sami lekko sparaliżowani, nie mówiąc już o jakimś cieniu sportowej złości. Jeśli Leo rzeczywiście będzie robił łaskę to może w głębi ducha nie jest niezadowolony z pracy jaką wykonał. A jeśli chce naprawdę wziąść winę na siebie to niech bez cynizmu ją wyeksplikuje tak byśmy nie musieli żebrać o informację. Musimy wiedzieć czego możemy oczekiwać by móc zapytać czy jakiś inny trener nie widzi optymistyczniej możliwości zrobienia wyniku sportowego. Być może ktoś widzi coś czego nie widzi inny i jest to naturalne. Ciekawią mnie wypowiedzi naszych krajowych autorytetów, kandydatów lub nawet trenerów zagranicznych.

  4. Paweł Luboński napisał(a):

    Bernardzie, widzę, że jeszcze chwilę, a prawda cię wyzwoli. Gdy już się poczujesz wyzwolony, nie omieszkaj nas o tym powiadomić.
    Przy okazji niech mi wolno będzie wyrazić mój głęboki podziw. Nie sądziłem, że masz kontakty z zaświatami i Kuroń ci z nieba (a może z piekła, przecież ateistą był) szepce na ucho, co wiedział o Wałęsie.
    Przy okazji, czy mógłbyś mi wskazać drzewo, na którym zawisł zlinczowany Cenckiewicz? Chętnie bym poszedł tam szydzić i naigrawać się z nieboszczyka…

  5. jasnaanielka napisał(a):

    E tam, zaraz zawisł… Wg Bernarda, na razie stoi pod pręgierzem zaś pan Waldemar go nie odwiązuje od tego pręgierza, tylko się przygląda.
    Bernardzie! To męczeństwo ma szanse zaprocentować! Wystarczy popatrzeć na bohaterów naszych czasów. Odwagi – zima wasza, wiosna nasza! Ostatni będą pierwszymi! Obydwaj prześladowani dziś historycy mają szansę na męczeński laur i nagrodę Nobla! Tylko trzeba trochę cierpliwości. Nie przejmować się drobiazgami i spokojnie patrzeć w jasną przyszłość. HEJ! DĄŻMY W ŚWIT!!!

  6. W.Kuczyński napisał(a):

    Szanowni Państwo,
    na stronie TOK-FM jest dyskusja komentatorów w „Poranku w toku”, ktora się skończyła nie całe pól godziny temu. Zainteresowanych moim poglądem na te sprawę odsyłam tam:
    http://serwisy.gazeta.pl/tokfm/0,0.html

  7. jasnaanielka napisał(a):

    Ja dobrze wiem, że to co wyżej napisałam jest niepoważne. Ale jak tu traktować poważnie takich historyków? Czy Polska nie mogłaby wreszcie dorosnąć do demokracji i do współczesnych materiałów historycznych dopuszczać badaczy tak, jak to robią Amerykanie lub Anglicy, którzy spokojnie trzymają w sejfach materiały w sprawie katastrofy nad Gibraltarem, lub ekscesów własnych prezydentów?
    Czy Gontarczyk z Cenckiewiczem nie mogliby np zająć się postacią Piłsudskiego, Paderewskiego, Mościckiego, Sikorskiego? Choć na temat tego ostatniego wciąż wg Anglików za wcześnie. :D

  8. Bernard napisał(a):

    GW:
    Kozłowski wspomina też, że jako minister spraw wewnętrznych, był blisko z Tadeuszem Mazowieckim, walczącym o prezydenturę z Wałęsą. Kozłowski twierdzi, że wówczas zgłosił się do niego ktoś z kserokopiami dokumentów „na Wałęsę”. Kozłowski miał o wszystkim opowiedzieć, szefowi sztabu Wałęsy Jackowi Merkelowi. Pokazał mu też otrzymane „dokumenty”.
    .
    I co zrobił z tym minister, lub jego zastępcy – ano nic. A właściwie coś, przekazał informację Jackowi Merklowi, ponoć w ostatniej chwili wykreślonemu z listy Macierewicza, tórego teczka była niszczona podobnio w styczniu 1990 roku. Przychodzi ktoś (Kozłowski nie mówi kto), Kozłowski mówi o tym szefowi kampanii Wałęsy. Normalnie bym sobie pomyślał, że to jest szantaż, ale ekipy Mazowieckiego o to podejrzewać nie śmiem.
    .
    Panie Waldemarze, może pan pamięta kto przyszedł do Kozłowskiego i co sie stało z kwitami które przyniósł?
    .
    pozdrawiam
    Bernard

  9. W.Kuczyński napisał(a):

    Renato
    dzięki!

  10. Zofia napisał(a):

    Renata,
    Dziwni mnie Twój post. Kłamiesz, i to jako osoba wierząca, katoliczka, jak sama przyznajesz, pisząc, że znasz historie tej dziewczynki – nie znasz jej. Siedząc za granicą na dodatek!
    Zaprzeczają Twoim słowom fakty, To, co do mediów, nb. w telewizji, w wywiadach, co jest mówiły osoby w tę sprawę osobiście zaangażowane, co jest w dokumentach sądu, resortu zdrowia czy prokuratury,
    Po drugie odnosisz się z pogardą do matki dziewczynki („mamuśki” wg Ciebie), zapominając, że naruszanie jej godności, jest złamaniem V przykazania Dekalogu. Nie uczył Ciebie tego ksiądz na katechizmie?
    Taka z Ciebie „farbowana” katoliczka walcząca o Dobre ze Złem!
    Czysta hipokryzja.
    ***
    W sprawie „Agaty” nie ma ideologii lewicy (niby, jakiej?) a Kościoła rzymsko-katolickiego, tu jest wkraczanie organizacji wyznaniowej, jaką jest Kościół w sferę prywatności bez zgody zainteresowanych i łamanie oraz naginanie prawa dla tej organizacji.
    Wcale się nie dziwię, iż matka szukała pomocy, skoro wyznaniowa ingerencja poszła za daleko. Rodzina, a jest nią córka z matka – jest w Polsce prawem chroniona, tak samo jak decyzje rodziców dot. jak będzie dziecko w rodzinie chowane.
    Zgodnie z prawem, rodzice, a więc matka w rodzinie – decydują, co dla smarkuli jest dobre a co złe. Jest to zapisane w Konstytucji – kilka postów wyżej dokładnie napisałam, w którym to z artykułów. Prawo nie reprezentuje poglądów grup wyznaniowych.
    ***
    Nie wiem czy akurat luteranie lepiej wychowują swoje potomstwo, mogę mówić wyłącznie o tych, których znam. Na pewno wychowują inaczej, dbając by człowiek miał świadomość, kim jest, że odpowiada za to, co robi, że to, co robi niesie jakieś efekty i za to trzeba ponosić konsekwencje.
    W mojej społeczności życie traktuje się takie, jakie ono jest i o antykoncepcji mówi się wcześniej, bowiem zgodnie z rozwojem biologicznym, psychicznym i intelektualnym – seksem chłopcy zaczynają się interesować już wieku ok. 12 lat, dziewczynki jakieś 2-3 lata później. Dlatego, by uniknąć przykrych niespodzianek, świadomy rodzić dba, by jego potomstwo głupstw nie narobiło i stosownie je edukuje.
    ***
    Wybacz, ale to już nie Twoja spawa czy spowiedź dla luteranina jest dobrodziejstwem czy nie. Luteranin ma możliwość indywidualnej rozmowy ze swoim pastorem w sprawach najbardziej intymnych, jak tego potrzebuje. Może wyznać swoje wszystkie uczynki, które kwalifikuje jako grzech i porozmawiać o tym z duchownym. Jak ma na to ochotę. A nie z przymusu. Ale, to nie duchowny rozstrzyga za człowieka czy grzeszy czy nie – to sam luteranin ma obowiązek rozstrzygać to w swoim sumieniu wg kanonu etycznego, jakimi mu Kościół przestawił, dlatego, jak pisałam nikt z luteran nie wysyła do konfirmacji (I-szej komunii) niedojrzałych kilkulatków.
    ***
    Wybacz Renato, ale nie wszyscy ludzie w Polsce, Europie czy na świecie respektują w swoim życiu „Boże prawo” wg katolickich kryteriów, bo są niewierzącymi, agnostykami lub innego wyznania. Nie można im narzucać prawem poglądów jednego wyznania. Pozwól im decydować, co mają robić w życiu, ile mieć dzieci itp. wg własnej woli. To oni odpowiadają za swoje życie, swoje rodziny a nie Ty.
    Brzuch kobiety, tak jak ręce i nogi stanowi jej integralna całość. To nie Ty za inną kobietę jesteś w ciąży i ponosisz tego konsekwencję – biologiczne, psychiczne czy społeczne.
    Ty natomiast Renato – odpowiadasz za swoje życie, swój brzuch i swoje ewentualne potomstwo. Z pełną świadomością, że udział w tym wszystkim mężczyzny może, choć nie musi, ograniczyć się wyłącznie do zapłodnienia. Jak chcesz swoje decyzje w tej materii opierać o „Boże prawo” – to Twoja prywatna sprawa. I nikogo więcej.
    Tak, więc – mój (kobiety) brzuch, moje życie, moje decyzje i ja za to wszystko ponoszę konsekwencje. Nie jakaś tam organizacja wyznaniowa.
    Tak samo, jak sprawa opieki nad Twoimi rodzicami czy nad płodem bez mózgu, które nosisz w brzuchu. Jak będziesz chciała pomóc swojej starej matce – to jej pomożesz przejść przez starość, jak nie, to nie.
    W niektórych państwo o dojrzałych społeczeństwach, na podstawie ustanowionego prawa zmusi Cię do płacenia alimentów na matkę, w innym przypadku – pomoże Ci umieścić w domu opieki lub hospicjum. Gdzie indziej, w stanie medycznym beznadziejnym – pozwoli na eutanazję lub ułatwi samobójstwo.
    Ale żadne prawo nie zmusi Cię do przestrzegania zasady z Dekalogu – czcij matkę swoją. To zależy wyłącznie od Ciebie.
    Jak będziesz chciała urodzić dziecko, które rozwija się w Tobie jako płód głęboko upośledzony bez szans na życie – to Twoja sprawa i Twego sumienia.
    Możesz ciążę usunąć, możesz donosić i patrzeć jak Ci istota, którą urodziłeś umiera.
    To jest Twój wybór. Nie może w takie wybory za Ciebie ingerować jakakolwiek organizacja wyznaniowa, a tym bardziej decydować. Twój brzuch, Twój płód, Twoja decyzja.
    ***
    Pochodzę z Edynburga (tutaj się urodziłam), a właściwie Londynu (tutaj spędzałam dzieciństwo). Kilka lat po wojnie, z woli rodziców, osiedliliśmy się w Szczecinie, mieszkam w nim do dzisiaj, tutaj jest moja mała ojczyzna.
    Pozdrawiam ze Szczecina,
    o poranku jest piękny!

  11. Zofia napisał(a):

    Renata,
    Twoja hipokryzja sięga zenitu.
    Przeczytałam Twoja opowieść ateistki zmuszonej do aborcji przez matkę i nie wiem plakać czy śmiać się.
    Miałaś wtedy 19 lat, byłaś dorosłą pannicą i to zdolną biologicznie do ciąży i porodu – a nie 14-letnim dzieckiem, być może już po maturze, a nie w gimnazjum czy podstawówce.
    To nie tożsame przypadki.
    Poza tym jako dorosła osoba nie potrafiłaś podjąć decyzji, bo co to znaczy – matka zmusiła 19-latkę do aborcji? Zamknęła w pokoju na klucz i powiedziała, ze Ci jeść nie da, jak nie usuniesz ciązy?
    Nie zwalaj na matkę decyzji, którą podjęłaś.
    Ty nie byłaś dzieckiem,jak „Agata” ale dorosła osobą, tyle, ze infantylną, psychicznie i intelektualnie niedojrzałą.
    A gdzie Twój partner, bo nie zapylił Cię przecież motylek?
    Chyba nie poszłaś do łóżka z nieletnim, ale z dorosłym mężczyzną.
    Dwoje dorosłych ludzi zmajstrowało ciążę i teraz na łamach mediów po latach, nawrócona na wiarę wylewasz łzy, że Cię matka zmusiła do aborcji?
    Śmieszna jesteś Renato i niepoważna. A to co robisz jest w pewnym sensie obrzydliwe.
    To nie matka Cię zmusiła – to Ty, jako już dorosła osoba, a nie jako dziecko – podjęłaś taką decyzję przyjmując matki argumentację.

  12. jasnaanielka napisał(a):

    Zofio!
    No no! Bardzo słuszne uwagi i bardzo szczere. I odważne. Brawo.

  13. Zofia napisał(a):

    Jasna Anielko,
    przeczytaj co ta Renata wypisuje (link podała) w jakimś katolickim portalu!
    Toż ja większych bredni w życiu nie czytałam.
    U niej jest tak między 19 a 20 rokiem życia – ciąża, skrobanka, ślub z rówieśnikiem, ciąża, skrobanka, ciążą skrobanka, ciążą i skrobanka.
    I za to wini swoją ….”mamuśkę”!
    Potem miała dwoje dzieci, porody z komplikacjami bo nie zgodność czynnika RH. Stwierdza, że swoich dzieci córki i syna nie potrafiła kochać.
    Teraz bawi wnuka, bo jej córka zaszła w ciążę z jakimś alkoholikiem i urodziła, bo musiała. Nikt skrobanki nie zrobił.
    Wnusio ma 5 lat ,jest teraz jej szczęściem, do 3 roku go wychowywała zamiast córki.
    A całemu jej pokręconemu życiu winna jest „mamuśka”, bo kazała dorosłej córce usunąć ciążę, pod pozorem niedojrzałości emocjonalnej.
    Takimi to idiotyzmami karmią ludzi katoliccy duchowni, zamiast uczyć,że to człowiek kieruje swoim życie i odpowiada za skutki figli w pościeli..
    Gdyby po pierwszej aborcji, poszła do ginekologa i spytała się jak ma się zabezpieczać przed niechciana ciążą, to by nie miała problemów. Nie zasięgnęła rady, nie skorzystała z zabezpieczeń i co dwa lub trzy miesiące lądowała na fotelu ginekologicznym.
    Bo skrobanka była dla niej jedyna metodą antykoncepcyjną…
    Teraz za swoje nieudane życie (wg niej) obsobacza własna matkę.
    Zachowuje sie tak, jakby urwała się z księżyca i nie wiedziała skąd się biorą dzieci!
    Przy czym odpycha od siebie myśl ze sama ponosi odpowiedzialność za swoje życie, za głupotę, bezmyślność – także.
    Ponoć pochodzi z dużego miasta, ze Szczecina, jak napisała.

  14. Renata napisał(a):

    @Zofia:
    To,iz za granica przebywam nie ma nic do rzeczy.
    Mam wiekszy dostep do informacji i szersza mozliwosc dzialania
    – niz wtedy,gdy mieszkalam w Szczecinie.
    Wsprawach kontrwersyjnych,nigdy nie poprzestaje na medialnym przekazie.Po prostu siegam do samego zrodla.
    Mam znajomych w prawie wszystkich wiekszych miastach w Polsce,
    m.in.w Lublinie tez.
    Zanim wypowiedzialam sie w sprawie „Agaty”,dobrze poznalam
    ta historie.
    To co podaly GW i Newsweek,bylo zwykla manipulacja.
    Stary ograny sposob,na przeforsowanie swej ideologii.
    Podobnie swego czasu zrobiono w USA.Manipulujac i klamiac,
    zdolano przeforsowac pelna legalizacje aborcj.
    Dziewczyna,ktora wczesniej twierdzila,ze jest w ciazy z gwaltu (na tej podstawie zrobiono konsensus prawny) – po latach przyznala sie do klamstwa.
    Jestes juz chyba dojrzala kobieta,a precz poraza Twoja naiwna wiara w to co Ci podadza pismidla.

    Twierdze,iz mialam pelne prawo,nazwac matke tej biednej dziewczyny „mamuska” – bowiem sama przezylam identyczne doswiadczenie.
    Twierdzisz,ze naruszam 5 Przykazanie.
    Nie mozna szanowac matki,ktora zmusza swoje dziecko do popelnienia morderstwa.
    Ja swojej wybaczylam,ale potrzebowalam na to duzo czasu i ogromu
    Laski Bozej.

    Nawiazujac do spowiedzi.
    Jestem osoba wolna,jezeli nie zgadzalabym sie w swoim sumieniu
    z nauka Kk – nie musialabym w nim tkwic.
    W ta Spolecznosc weszlam bowiem swiadomie i dobrowolnie,jako dojrzala juz osoba.

    „Wybacz Renato, ale nie wszyscy ludzie w Polsce, Europie czy na świecie respektują w swoim życiu „Boże prawo” wg katolickich kryteriów, bo są niewierzącymi, agnostykami lub innego wyznania. Nie można im narzucać prawem poglądów jednego wyznania.”

    W powyzszym,niezaleznie od wyznania,nawet osoby niewierzace
    – maja wpisane w sobie Boze Prawo.
    A mowi ono „Nie zabijaj”.Oczywiscie,mamy mozliwosc popelnienia gwaltu na swoim sumieniu i wtedy bedziemy podchodzic do
    zasad moralnych relatywnie.
    Jedni godzac sie na aborcje,inni na „malzenstwa” homoseksualne
    – a jeszcze inni na odlaczenie aparatury podajacej pokarm i plyny
    osobie lezacej w komie,jak to mialo miejsce w Ameryce.
    [maz,ktory chcial zaoszczedzic fundusze,wywalczyl w sadzie prawo
    do zabicia swojej zony (Terry),skazujac ja na 12 dniowe, niewyobrazalne cierpienie]

    Dzis mamy takie prawo,w przeszlosci bylo inne i za kilkadziesiat lat,moze sie okazac iz racja stala po stronie osob nawolujacych dzis do poszanowania ZYCIA.
    Przypomne tylko,ze w mysl prawa odebrano kiedys status czlowieka
    murzynom,a calkiem niedawno zydowskiej nacji.
    Hitlerowcy naprawde byli przekonani,iz Zydzi i Cyganie nie sa
    ludzmi.
    Uwazam,ze osoby dzis zgadzajace sie na barbarzynstwo decydowania
    kto jest czlowiekiem,a kto nie – nie maja prawa potepiac
    faszystow,ba powinny domagac sie ich rehabilitacji.
    Bowiem stosujac Twoja logike,w/w kierowali sie wlasnie swoim sumieniem i nikt nie powinien miec prawa ich osadzac.

  15. jasnaanielka napisał(a):

    Renato! Twoja hipokryzja zwala z nóg! Mając za sobą takie przeżycia, jak opisałaś – nie jednokrotne usunięcie ciąży – niemożność pokochania własnych, urodzonych wreszcie dzieci – odpowiedzialność zrzucasz na swoją matkę, bo ty sama byłaś ty7lko bezwolną owieczką, zmuszoną wielokrotnie do takiego postępku. Byłaś niewinna. Teraz zaś w odwecie za własne niedojrzałe zachowanie odmawiasz innym prawa do decyzji o własnym życiu. I ty miałaś 19 lat, nie 14! Miałaś też męża! Co on na to? Też cię zmuszał? Teraz, kiedy już seks przestał być dla ciebie atrakcyjny, bierzesz się do pouczania innych, tych młodych, którymi hormony sterują nie zawsze w odpowiednim kierunku. Jesteś żałosna.
    U nas się mówiło o takich, co to sobie żyły wesolutko a z chwilą wyjścia za mąż stawały się pryncypialne, że im wianek odrósł.
    U ciebie też widzę ten fenomen. Odrastanie wianka.
    A można by się było spodziewać po osobie z taką przeszłością zrozumienia dla kogoś, kto się znalazł w trudnej sytuacji.

  16. Zofia napisał(a):

    Renata,
    przyhamuj, bo wszystko wsadzasz do jednego garnka.
    ***
    Prawo Boże jest prawem Bozym, ale dla tych, którzy w nie wierzą. A nie dla wszystkich.
    Piszesz:
    „…niezaleznie od wyznania,nawet osoby niewierzace
    – maja wpisane w sobie Boze Prawo”.
    Wg Ciebie. Ty w to wierzysz. A nie wg niewierzących. Oni w to nie wierzą. A Ty nie masz żadnego prawa narzucać innym swego światopoglądu.
    ***
    No i co z tego, ze masz znajomych np. w Lublinie. Nie rozmawiałaś z nastolatka i jej matka. Więc nic nie wiesz.
    Dziewczynka nie twierdziła, ze to był gwałt, ale stosunek z użyciem siły, miała siniaki, odbył się wbrew jej woli. I tak jest w dokumentach prokuratorskich napisane.
    ***
    Co do reszty tego co napisałaś, to wybacz, ale nieporozumienie, jaki intelektualny bełkot.
    Ludobójstwo, takie jakie uprawiali naziści – jest ujęte w kodeksach prawnych większości państw na świecie i nie ma tu nic norma etyczna.
    Są kraje w silnych strukturach islamskich, gdzie dżihad dyktuje zabijanie wrogów w skali masowej. A muzułmanów jest już więcej na świecie niż rzymskich katolików.
    Watykan to niedawno ogłosił Fundamentalizm religijny, ale w przeciwną stronę.
    Odpowiada Ci taka ideologia? chciałabyś by Ci ją narzucano? Oni uważają, ze ich religia jest ważniejsza od Twojej.
    Lepiej myśl, nim cokolwiek napiszesz.
    ***
    Radzę Ci – postaraj się bardziej rozumieć to co Jezus powiedział w kazaniu na Górze i nie wkraczać w Jego kompetencje.
    I przede wszystkim – przestań tak obrzydliwie kłamać.
    Bo ta cała Twoja publicznie deklarowana tutaj wiara jest iście faryzejska.

  17. jasnaanielka napisał(a):

    Renato – ja w ogóle nie chciałabym być zabita. W żaden znany mi sposób. Mam nadzieję, że kiedy stanę przed Bogiem, to stanę z własnym sumieniem, własnym żalem za grzechy własnego życia i przyjmę sąd Boży za życie, przeżyte na własny rachunek.
    I upominam się o prawo każdego człowieka o prawo do życia na własny rachunek. O prawo do błądzenia i powstawania z grzechu. Tylko Bóg osądzi nasze życie. I osądzi sprawiedliwie.

  18. Madzia napisał(a):

    Pani Renato
    Dziękuję za Pani świadectwo.

  19. soulgarden napisał(a):

    może tak czasem dobrze odprężyć się od polityki i okołopolityki?
    http://gardensoulofsoulga.....75492.html

Skomentuj