Tornado w gospodarce światowej.
czwartek, 30 października 2008LICZNIK PREZYDENCKI
Do końca kadencji “Prezydenta Swojego Brata”
zostało 725 dni.
Wojna z chwastem, czyli z IVRP Kaczyńskich, zresztą nieskończona dopóki PiSowski hufiec okupuje pałac prezydencki, odwiodła mnie od śledzenia i pisania o ekonomii. Do tego stopnia, że nawet obserwowanie obecnego kryzysu zeszło w moim planie dnia na dalsze miejsce. Ale nie do końca. Obserwowałem burzę na rynkach finansowych mając w pamięci kryzys roku 1987, który śledziłem dokładnie będąc we Francji i sporo na ten temat pisałem i mówiłem przez „Wolną Europę”. On wtedy wyglądał strasznie, zapowiadał apokalipsę i nagle zniknął. Czytając i słuchając tym razem licznych podobnie apokaliptycznych przepowiedni o groźbie wielkiej depresji przypominającej tę z lat 30 – tych, czy o końcu liberalizmu gospodarczego, a nawet samego kapitalizmu zacząłem się zastanawiać, czy aby nie będzie zupełnie inaczej,a troche podobnie jak dwadzieścia lat temu. Każdy kryzys jest indywidualnością, ale wiele cech one wszystkie mają wspólnych. Czy nie okaże się, że to w czym upatrujemy początek katastrofy i zapowiedź wielu chudych lat nie przeminie, jak tornado, bardzo silne to prawda i lokalnie bardzo dewastacyjne, dla wielu ludzi dramatyczne, czy wręcz tragiczne, ale jednak krótkotrwałe i oszczędzające wiekszość żyjącej populacji świata. Oderwany przez politykę od ekonomii bałem się to napisać (choć mówiłem o tym w mediach gadanych), i zresztą nadal nie jestem powien, czy mam rację, ale nie wykluczam, że ją mam. Nie wykluczam, że to w czym widzimy początek długotrwałego, głębokiego kryzysu to tornado wywołane przez pęknięcie bąbli spekulacyjnych. (więcej…)