Jestem z Układu

Kochany kryzysie przybywaj!

piątek, 28 października 2011

  
wp.pl | dodane 2011-10-27 (12:00) 
 
Czarny czwartkowy poranek dla PiS, jego zwolenników, a szczególnie dla propisowskiej blogosfery. Chyba płaczą, rozglądając się jednak, czy w pobliżu nie ma kamery, albo mikrofonu. W Brukseli osiągnięto istotną zgodę antykryzysową.

Igor Janke napisał niedawno w „Rzeczpospolitej” (18.10.20110), że „Jarosław Kaczyński marzy o drugim Budapeszcie. Wierzy, że kryzys gospodarczy dotknie Polskę tak bardzo, że wyborcy odsuną się od Platformy Obywatelskiej i wpadną w ręce PiS”. Poseł Sellin odrabiający czasową zdradę PiS, wieszczył parę dni temu upadek Unii Europejskiej pod ciosami kryzysu. W reakcjach pisowskiej blogosfery nadal pobrzmiewa nadzieja, że przyjdzie kryzys i lemingi ogłupione przez media walterowsko-michnikowskie pojmą, gdzie jest prawda.

Kochany kryzysie przybywaj z największą mocą, jak najszybciej i napraw błąd popełniony 9 października! Nie wiem, jak lud PiS-owski, ale wielu z jego części piszącej, w sieci i poza nią padło po tej niedzieli na kolana z rękami wzniesionymi do zapowiadanej plagi, by pomogła uczynić Polskę polską. Oczywiście dodając zarazem, że bardzo kryzysu nie chcą. Chcą, chcą!

W roku 2006 na inaugurację rządu Jarosława Kaczyńskiego, napisałem na blogu, że życzę mu wszystkiego najgorszego z wyjątkiem oświecenia przez Ducha Świętego, bo sukces IV RP, to nieszczęście dla kraju. Więc jeśli kryzys może zakończyć rządy PiS to dobrze, bo on trwa krótko, a pisowski zamordyzm trwałby długo. Do dziś prócz tego, żem staruch, złodziej, agent i Żyd, kłuje się mnie jednym zdaniem z tego tekstu (całość można przeczytać tu;http://kuczyn.com/2006/08/21/poniedzialek-21806r-polsce-zycze-jak-najlepiej/#comments ). A tu, ku memu rozbawieniu litanie do „nawałnicy” – to już określenie Józefa Oleksego, bo na lewicy, też pobrzmiewają nadzieje, że pomoże jej właśnie ta nawałnica.

Nie pomoże. Trudno powiedzieć, czy decyzje podjęte w czwartek wystarczą dla utrzymania płynności finansowej gospodarek strefy euro, może trzeba będzie dodatkowych. Ważne jest, że zrobiono bardzo wiele. I, co jeszcze ważniejsze, kraje decydujące o zdolności przeciwdziałania kryzysowi, głównie Niemcy, ale i Francja, dały silny sygnał, że odwrotu od euro nie będzie. A co za tym idzie nie będzie niczego, co groziłoby rozpadem Unii Europejskiej. Za ministrem Rostowskim Angela Merkel powtórzyła; upadek Unii, to upadek gwarancji pokoju w Europie. Nie wierzyłem w roku 2009, że tamto uderzenie kryzysu to kataklizm, jak w latach 30. i pisałem o tym w „Gazecie Wyborczej” (Kryzys musi się wyszumieć – 9.3.2009) i nie wierzę w równie groźny ciąg dalszy.

Od lat 30. świat ma lek, ekonomię czasu kryzysu, keynesizm. On chroni przed zamianą zatarć w rynku, które będą się zdarzały, w destrukcję, jakiej doznał wtedy świat, a dzisiejszy, bardziej globalny jest do jej użycia lepiej dostosowany. Ważne by lekarstwa nie brać, gdy potrzeba minie. Oczywiście będą koszty, zapewne wolniejszy wzrost gospodarek. Tych szczególnie, które zlekceważą to co w trudnym czasie jest naczelne, poprawianie konkurencyjności. Jak ogromną siłę polityczną daje gospodarka na mocnych podstawach widać patrząc na Niemcy. Kiedyś spowodowały i sprowokowały zamianę Europy w gruzy, dziś są nie zastąpione w roli tego, kto może utrzymać antypożarową ścianę.

Moim zdaniem pożar zostanie pod kontrolą i z czasem wygaśnie. Poczujemy nad Wisłą jego podmuch, ale nie dotrze tutaj. Jeśli zaś nowy rząd wraz z biznesem pousuwają słabe miejsca w gospodarce – są dobrze znane – to możemy nawet skorzystać zbliżając się szybciej do wolniej rosnącego zachodu Europy. Ty zaś piszący ludu PiS-owski opuść ręce i wstań z kolan, bo ręce zemdleją, kolana zabolą, a spełnienia pragnień nie będzie.

Waldemar Kuczyński specjalnie dla Wirtualnej Polski

Więzień Czwartej Rzeczpospolitej

niedziela, 23 października 2011

Link do mojego najnowszego tekstu w Rzepie:

http://blog.rp.pl/blog/2011/10/23/waldemar-kuczynski-wiezien-czwartej-rzeczypospolitej/

Antypisowska szczepionka podziałała!

czwartek, 13 października 2011

Mój tekst z Wirtualnej Polski:

Zwolennicy PiS są pogrążeni w smutku i szukaniu przyczyn porażki popieranej przez nich partii i jej szefa. Tak, to nie przegrana, lecz porażka. Ciekawa jest dynamika dystansu dzielącego wyniki wyborcze PO i PiS – pisze w felietonie dla Wirtualnej Polski Waldemar Kuczyński.

W wyborach 2005 roku PiS wyprzedził PO o 3 punkty procentowe (27 do 24%). Po dwóch latach rządów Prawo i Sprawiedliwość zostało przez Platformę w wyborach 2007 roku zdeklasowane. Dodajmy, po dwóch latach płynącej już unijnej manny i na fali fantastycznej koniunktury w światowej gospodarce.

PO nie tylko nadrobiła te 3 punkty procentowe, ale zostawiła o dalsze 9 punktów procentowych w tyle partię Kaczyńskich (41 do 32%). Ten dystans potwierdziły niedzielne wybory. Opozycyjne PiS nie zdołało się ani na ułamek procenta zbliżyć do rywala. I to po czterech latach rządów PO, z trwającym wokół, największym, od lat 30. kryzysem, przy licznych pretensjach, żalach, a nawet wściekłości na, jak mawiano, jej bezczynność. To zjawisko niezwykłe, bez precedensu w naszej historii po roku 1989.

Dlaczego tak się stało? Odpowiedź najprostsza, najłatwiejsza dla zwolenników PiS to medialne wsparcie dla Platformy, przechył na jej rzecz, osłona, stronniczość, różnie się to nazywa. Taka odpowiedź zwalnia od zastanowienia się, czy źródłem porażek nie jest oferowany przez PiS „produkt polityczny”, nie do przyjęcia dla większości ludzi. Oskarżenie mediów i wrogich PiS-owi elit pozwala zostać przy swoim. Naród kochałby Kaczyńskiego i jego pomysły, gdyby mu nie zamącono w głowach.

Po obecnej porażce obwinianie mediów i wrogich PiS-owi komentatorów ma postać delirium tremens, wyobrażeń, że dzisiejsza Polska pod względem represyjności i dławienia swobód jest jak PRL i znów trzeba tworzyć państwo podziemne. Jak pisze w „Gazecie Polskiej” Joanna Lichocka: „albo stworzymy drugi obieg, niezależne społeczeństwo obywatelskie z własnymi instytucjami kultury, silnymi mediami i organizacjami, albo nie będziemy mieli najmniejszego wpływu na to, co będzie się działo z Polską. Teraz to konieczność dziejowa”. Ludzie halo!! A ku ku! Obudźcie się! Pani Joanno, już pani nie śpi!

Głosiciele teorii o zabójczej roli mediów wobec PiS zapominają, że załamanie pozycji tej partii w stosunku do Platformy nastąpiło przy miażdżącej przewadze medialnej partii Kaczyńskich, którzy w jedną noc przechwycili media publiczne. Media o znacznie większej sile oddziaływania na cały kraj, niż wszystkie stacje prywatne. A do tego mieli media Rydzyka i Kościoła oraz ważny dziennik „Rzeczpospolitą”. To PiS miał wtedy „osłonę medialną”. I poległ w 2007 roku.

Dlaczego? Dlatego, że dwoma latami rządów przeraził Polaków bezpośrednio, a nie przez przekaz medialny. PiS przeraził Polaków państwem śledczym, podejrzliwym, władzą z twarzą wykrzywioną, otoczoną gorylami, nadętą. Przeraził zamętem politycznym w kraju i zamianą Polski w dziwadło. W tych dwóch latach ludzie poczuli, że zamordyzm może wrócić. To była cenna lekcja, którą ogromna część Polaków zapamiętała. Przez te dwa lata PiS szczepił ludzi przeciwko sobie. I ta drogocenna szczepionka zadziała w niedzielę. I powinna działać nadal. I będzie działać.

Waldemar Kuczyński specjalnie dla Wirtualnej Polski

Tytuł pochodzi od redakcji

http://wiadomosci.wp.pl/kat,1342,opage,5,sort,14,title,Kulisy-kleski-PiS-Tym-Kaczynski-przerazil-Polakow,wid,13889679,komentarz.html#opOpinie

PiS przegrał, bo nadal działa „szczepionka”,

poniedziałek, 10 października 2011

Mój poniedziałkowy wpis na Facebook skierowany do wyborców „zwycięzców”:

 Trzy myśli na nowy początek;

a) od teraz nie ma taryf ulgowych dla PO;

 b) PiS przegrał, bo nadal działa „szczepionka”, pamięć lat 2005-2007, największa lekcja wolności dla Polaków po 1989 roku. Powinna nadal działać;

c) cieszmy się, że przegrał PiS pod Kaczyńskim, ale nie triumfujmy nad 30 % aktywnych obywateli, którzy przegrali, bo jedziemy na tym samym, polskim wózku. „Dla pokonanych wspaniałomyślność” – W. Churchill

Pytam Pana Kaczyńskiego

czwartek, 6 października 2011

Mój artykuł z internetowej strony „Gazety Wyborczej”

Premier nie jest władcą 312 tysięcy kilometrów kwadratowych kraju, ani władcą 38 milionów jego mieszkańców. Jest szefem jednej z władz państwa, które jest polityczną organizacją tworzoną przez wszystkie parlamenty i rządy po roku 1989, przez społeczeństwo, które te parlamenty i rządy wyłaniało. Instytucje i reguły działania państwa ujęte są w Konstytucji i tworzą to, co ustawa zasadnicza nazywa Trzecią Rzeczpospolitą.

Jarosław Kaczyński chce być premierem i może być nim tylko jako premier tej Trzeciej Rzeczpospolitej, tej Polski w wymiarze politycznym, która istnieje. To na jej Konstytucję będzie składał następującą przysięgę: „Obejmując urząd Prezesa Rady Ministrów uroczyście przysięgam, że dochowam wierności postanowieniom Konstytucji i innym prawom Rzeczypospolitej Polskiej, a dobro Ojczyzny oraz pomyślność obywateli będą dla mnie zawsze najwyższym nakazem.”
 

Ta przysięga, jeśli ma paść w dobrej wierze, w prawdzie, a nie w fałszu i oszustwie wymaga uznania, lojalności i szacunku dla tej Rzeczpospolitej, która jest i woli działania dla jej dobra, a nie dla jej unicestwienia. Wymaga uznania szczerego, a nie na pokaz. Dlatego jest rzeczą konieczną, by wyborcy głosując na osobę, która może zostać szefem rządu, mieli pewność, że wybierają polityka, który tej Polsce będzie służył, który nie wykorzysta władzy, by ją dewastować i tworzyć coś, co ukrywał wtedy, gdy o urząd zabiegał.

W związku z tym jako obywatel i wyborca mam trzy podstawowe pytania do Jarosława Kaczyńskiego. Bez jasnej i szczerej odpowiedzi nie powinien zostać szefem rządu. Oto one. Zadałem je ponad rok temu w „Rzeczpospolitej” i nie dostałem odpowiedzi. Więc je powtarzam:

Pytanie pierwsze – o Konstytucję

Czy ciągle uważa pan, że Konstytucja Rzeczpospolitej jest „konstytucją formacji państwowej oligarchicznej. W istocie za tymi przepisami kryje się oligarchia” (słowa wypowiedziane 2 września 2007 roku w programie TVN „Kawa na ławę”). Jeśli Pan tak nadal uważa, to jak pogodzi Pan ten sąd z rzetelnością przysięgi i z własnym sumieniem? To pytanie podstawowe i odpowiedź musi paść, inaczej będzie jasne, że przyszły premier będzie przysięgał fałszywie i że nie będzie konstytucji szanował, strzegł i przestrzegał. A więc czym jest dla pana Konstytucja Rzeczypospolitej?

Pytanie drugie – o III RP

Jeżeli pan zostanie premierem będzie Pan rządził Trzecią Rzeczpospolitą. Pytam więc, czy uważa Pan, że III Rzeczpospolita to Rywinland (Pana słowa wypowiedziane 28 maja 2005 roku na wiecu wyborczym partii), że jest „postkomunistycznym monstrum” (to słowa na kongresie PiS 4 czerwca 2006 roku), że u jej podstaw tkwi Ubekistan (to z wywiadu dla „Rzeczpospolitej” 29 września 2006 roku), że jest „jakimś gigantycznym skandalem, takim, powiedzmy sobie postkolonialnym, miękkim tworem” (to słowa z rozmowy w radiowych „Sygnałach dnia”, 2 kwietnia 2007 roku). Jak premier mający taki pogląd o państwie może stać na jego czele z dobrą wiarą, wolą i sumieniem? A więc, panie prezesie, czym jest dla pana III Rzeczpospolita?

Pytanie trzecie – o Polskę

Tym razem w związku z wypowiedzią Pana już po smoleńskiej katastrofie, kiedy miał Pan ulec przemianie. W liście odczytanym 21 kwietnia 2010 roku na pogrzebie Aleksandra Szczygły napisał Pan, że: „Być może przegramy, być może owoców naszej pracy nie doczekamy, być może nie uda nam się jeszcze tym razem powrót do Polski”. Skoro, pisząc te słowa nie był Pan w Polsce, to gdzie Pan był wtedy, w jakim kraju? Czym jest dla pana ten kraj, którym chce Pan rządzić? I do jakiej to Polski chce Pan wrócić wraz ze swymi zwolennikami, a jako premier z nami wszystkimi, skoro tej, w której żyje, nie nazywa Polską?

Panie prezesie, pan może wracać dokąd Pan chce, to Pana sprawa, ale kiedy Pan zostanie premierem, to „wracanie do Polski” będzie sprawą wszystkich, bo wózek wspólny. Dlatego pytam, czym jest dla Pan ta Polska, w której żyje, choć w niej „nie jest”, i do jakiej Polski chce zawieźć Polaków jako ewentualny premier? Do jakiej Polski?

Bez jasnej odpowiedzi na oba człony tego pytania, a także na dwa poprzednie pytania, które się z tym ostatnim łączą, głos na Jarosława Kaczyńskiego będzie głosem na kandydata najwyższego ryzyka dla kraju. Będzie głosem przeciwko Polsce!

Źródło: Gazeta Wyborcza 5.10.2011

Polska na szlaku albo na rafie

poniedziałek, 3 października 2011

Bardzo proszę wszystkich zgadzających się z treścią tego artykułu o jego maksymalne rozpropagowanie, gdzie tylk0 możecie:

http://www.rp.pl/artykul/9157,727052-Polska-PiS-albo-Polska-UE—Waldemar-Kuczynski.html

9 październik- Polska na szlaku,

niedziela, 2 października 2011

albo na pisowskiej rafie!

„To nie są ćwiczenia”!!

Polska pod zaborami,Komoruski nas rusyfikuje

sobota, 1 października 2011

We wtorkowej „Rzeczpospolitej” znalazłem artykuł Andrzeja Nowaka „Poeci i Wielka Ściema”, w którym profesor odleciał do Księgi Guinnessa. Nieco wcześniej Michał Szułdrzyński w tejże gazecie wytknął Jarosławowi Rymkiewiczowi, że podjudzany przez „Gazetę Polską Codziennie” zachęca Polaków do rebelii, która może być nawet krwawa. Andrzej Nowak oburzając się na zarzuty dziennikarza przywołuje poezję Herberta, Mickiewicza, cytuje fragmenty „Wesela” Wyspiańskiego i pisze, że to, do czego wzywa Polaków Rymkiewicz jest tym samym, o co wołali ci poeci.

Nikomu poza, jak widać, Andrzejem Nowakiem, nie trzeba mówić, co stworzyło poezję tych twórców. Więc mówię mu: poezja Herberta zwracała się do społeczeństwa żyjącego w niesamodzielnej, totalitarnej, opresyjnej namiastce państwa, jaką była PRL. Poezja Mickiewicza i Wyspiańskiego opisywała kondycję i pragnienia narodu, któremu zabrano państwo. Narodu, który rozdarto na części, dzieląc między trzech zaborców i masakrowano przy każdej próbie odzyskania wolności. To były poezje czasów niewoli, czasów naszych największych nieszczęść, czasów ponurych, beznadziejnych, także gdy chodzi o osobiste losy ludzi.

Jak ślepym trzeba być na rzeczywistość, w jak grubym tkwić kokonie fałszów zrobionych samemu sobie, by przypinać do tamtej poezji czas dzisiejszy. Dzisiejsza Polska, jawi się Andrzejowi Nowakowi taką samą, jak ta w której Wielki Książę Konstanty mówił nam (cytuję profesora): „jak będziecie posłuszni, jak będziecie się płaszczyć, to będziecie mieli spokój”. A cesarz Aleksander II reagując na polskie nadzieje, że przywróci nam trochę niepodległości, odpowiadał: „żadnych marzeń Polacy”.

Tak profesor widzi dzisiejszą Polskę, państwo niepodległe o ukształtowanej demokracji, gwarantującej obywatelom tę samą wolność, jaką dają wszystkie kraje demokratyczne. Tak widzi Polskę będącą, z Niemcami, członkiem Unii Europejskiej i NATO, dwóch międzynarodowych superstruktur, do których należymy dobrowolnie. Te superstruktury, a także odsunięcie Rosji od granic z Polską, przez spontaniczny „rozbiór” państwa carów i sowietów, po raz pierwszy od trzech stuleci wydobyło nas ze strefy realnego zagrożenia rosyjskiego. Ale dla Nowaka teraz Putin mówi nam: „żadnych marzeń Polacy”, a pan profesor pewno śpiewa: „ojczyznę wolną racz nam wrócić Panie”.

Artykuł Andrzeja Nowaka zasługiwałby na współczujące pokiwanie głową i nic więcej, gdyby nie to, że jest on utytułowanym przykładem podobnych postaw, niestety dość licznych w społeczeństwie. Część Polaków w swych majakach, nadal żyje pod zaborami, podlega rusyfikacji i germanizacji przez prezydenta Komoruskiego i premiera, wnuczka dziadka z Wehrmachtu. No i oczywiście szykuje się do walki o niepodległość, do wywalenia z kraju niemieckich i ruskich okupantów i odbudowy prawdziwej Polski, na gruzach kondominium rusko-niemieckiego.

Piszę może za lekko, bo sprawa jest bardzo poważna. 9 października wybieramy los kraju co najmniej na cztery lata. Czy tym majaczeniom otworzymy drogę do sterów państwa? Czy pozwolimy, by w niepodległym państwie majaczący, mając władzę, prowadzili „wojnę o niepodległość” ze wszystkimi wokół – w kraju i poza nim? Czy zrobimy Polsce i samym sobie tak wielką krzywdę?

Waldemar Kuczyński specjalnie dla Wirtualnej Polski

http://wiadomosci.wp.pl/kat,1342,title,Polska-jest-pod-zaborami-Komoruski-nas-rusyfikuje,wid,13843052,komentarz.html