Jestem z Układu

Binienda i bieda nauki

niedziela, 27 maja 2012

A to istna rewelacja. I tekst świetny i miejsce publikacji takiego tekstu, bo Fronda, warte pochwalenia:

http://www.fronda.pl/news/czytaj/tytul/ks._madel_sj:_binienda_i_bieda_nauki_21410/?utm_source=dlvr.it&utm_medium=twitter

A komentarze pod nim wiadomo; PiS-owość obezwładnia władze umysłowe fanów.

Państwo nie może być „wołowate”!

niedziela, 27 maja 2012

Od kiedy pojawił się pomysł likwidowania Trzeciej Rzeczpospolitej i zastępowania jej Czwartą, mocno się temu sprzeciwiam. Szczególnie od chwili, gdy „chlapnięcie” Pawła Śpiewaka o wyczerpaniu się Trzeciej i konieczności budowania Czwartej przejął PiS pod kierownictwem Jarosława Kaczyńskiego i nadał temu postulatowi osobliwości wzięte z jego „wizji”. Uważam te „wizje” za bardzo niebezpieczne dla wolności obywatelskich oraz dla wizerunku i pozycji Polski na zewnątrz – pisze Waldemar Kuczyński w najnowszym felietonie dla Wirtualnej Polski.

Wielokroć pisałem, dlaczego tak sądzę. Także w Wirtualnej Polsce, więc nie będę tego powtarzał. Lęk przed Czwartą Rzeczpospolitą w wydaniu Kaczyńskiego nadał mojej publicystyce sporą jednostronność. Skupienie uwagi na formacji, która nie rządzi, w celu podtrzymywania – koniecznego dla stabilności Polski – antypisowskiego sentymentu. To ona sama wywołała go u większości Polaków, głównie dwoma latami rządów.

Podtrzymywanie antypisowskiej szczepionki, kordonu sanitarnego wokół tej partii i jej – chwilami jeszcze groźniejszej – otoczki, w sposób naturalny, choć bez moich intencji, zrobiło ze mnie apologetę Trzeciej Rzeczpospolitej i chwalcę rządu obecnej koalicji. Nie ukrywam, że obecny kształt państwa uważam za dobry, a jego Konstytucję za sprawdzoną. Generalnie dobrze oceniam także rządy PO-PSL. Generalnie – to nie znaczy: każde zachowanie i każdą decyzję. Ale sumę plusów i minusów.

Odkładam rząd na bok. Chodzi mi o pewną słabość ustrojową, która przejawia się w wielu sferach codzienności. Mianowicie o małą wrażliwość służb publicznych, na różne przejawy samowoli w życiu prywatnym i publicznym sięgające od awanturnictwa i chuligaństwa po przestępstwa. Oraz o za małą stanowczość w reagowaniu na takie zjawiska. Ile razy w mediach widzieliśmy pieniaczy, czy łobuzów w stosunkach sąsiedzkich na których nie ma sposobu? Przypadki powszechnie znanej przemocy w rodzinie i brak reakcji służb socjalnych czy policji.

Ile drzwi urzędów zatrzasnęło się przed dziennikarzami, choć powinni oni dostać informacje? A jak zachowało się państwo, gdy związkowcy zamknęli posłów i rząd w sejmie, albo jak taksówkarze sparaliżowali ruch? Państwa nie było! I to jest pięta achillesowa Trzeciej Rzeczpospolitej, duża bezwładność w reakcjach na przejawy różnych nieporządków i łamania prawa. Jedną z przyczyn jest na pewno alergia na nadmiar państwa, którą wynieśliśmy z czasów PRL, zresztą czasami zasadna, jak w przypadku mody na podsłuchy w naszych licznych służbach.

Po 23 latach ogólnie udanej pracy nad naszym ustrojem należałoby przejrzeć jego rozwiązania pod kątem wzmocnienia wrażliwości i stanowczości wszystkich agend państwa na bardzo szeroko pojętą samowolę, czyli nadużywanie wolności obywatelskich. To powinien być jeden z ważnych punktów pracy rządu. Przed państwem ludzie nie powinni drżeć, ale państwo nie może być „wołowate”. Tam gdzie trzeba powinno być stanowcze i egzekwujące. Konsekwentnie! Wszak samym źródłem idei państwa jest porządek w społeczności. To co mu zaprzecza, a jest tolerowane niszczy państwo. Trzecia Rzeczpospolita musi stać się w stosunku do obywateli wyłamujących się z norm porządku bardziej ostra. Także po to, by jej słabość w tej dziedzinie nie stawała się paliwem napędzającym groźne siły i projekty polityczne.

http://wiadomosci.wp.pl/kat,126914,publicysta,Waldemar-Kuczynski,komentarze.html

Waldemar Kuczyński specjalnie dla Wirtualnej Polski

Jarosław Kononowicz o Euro 2012

sobota, 12 maja 2012

W czwartkowej „Rzeczpospolitej” jest artykuł Mirosława Żukowskiego „Nie gorzknieć w kącie”, a w nim taki fragment; „W czerwcu na Polskę spadnie futbolowe nieszczęście, najemy się wstydu, mieszkańcy miast powinni już dziś masowo przenieść się w Bory Tucholskie, a ci co pozostaną zabarykadować w domach z zapasem żywności i wyjść dopiero 1 lipca. Taki jest obraz Euro w polskich mediach na miesiąc przed meczem otwarcie”. Od wielu dni wszystko przysłania czarnowidztwo, bieganie z zapamiętaniem, gdzie czegoś nie dokończono. Zachłystywanie się korkami przy zjeździe z A2, długością podróży pociągami i samochodami z turniejowego miasta do miasta, brakiem kolejki z lotniska na stadion w Warszawie i tak dalej.

Miałem tu ochotę napisać, że to obłęd, który wyrwał się spod kontroli, ale to tylko część prawdy. Najpierw kilka zdań o stanie rzeczy. Wedle informacji cytowanej przez krytyków, z założonego inwestycyjnego programu związanego z Euro 2012 nie wykonano, aż jednej ósmej na kwotę 13 mld złotych! Łatwo przeliczyć, że program opiewał na 104 miliardy złotych, czyli był ogromny i został wykonany w 87% z ogonkiem. A przecież to nie były jedyne inwestycje w Polsce, ponadto budowano wiele obiektów ze środków unijnych i nie tylko, bez związku z Euro. W takich sytuacjach zawsze występuje napięcie między skalą inwestycji, a potencjałem potrzebnym do ich wykonania. Im większa dysproporcja tym większa też szansa dla marnych firm, bo i one stają się potrzebne. W sumie tym większa możliwość poślizgów i niedoróbek. Wykonanie w takiej sytuacji 87% programu to nie klęska, lecz dobry wynik. W żadnym wypadku powód do histerii.

No właśnie, czy tylko histerii? Nie, nie tylko. Histerię, a dokładniej niekontrolowaną owczą pogoń za tym co się nie udało, czy źle udało można przypisać głównym mediom. Wiadomo, im gorzej w realu, tym lepiej na szpaltach, czy ekranach. Ale w przypadku polityków o histerii nie ma mowy. W tym towarzystwie na początku jest kalkulacja, co nam się opłaca. Czy pochwalić i jak pochwalić, czy przywalić i jak przywalić. Rzeczywisty stan rzeczy, jakikolwiek byłby, super, czy do niczego, schodzi na drugi plan. No, a jak się już ustali linię partii, to siłą rozpędu można się zachłysnąć bluzgiem, lub zachwytem. I jest oczywiste, że politycy rządzący będą chwalili to, co do nich należało, a politycy opozycji będą szukali dziur.

W naszej konkretnej sytuacji jest wszakże osobliwość, która zasadniczo różnicuje treść i ton krytyki władzy. Mamy bowiem, oprócz partii opozycyjnych takich jak SLD, czy Ruch Poparcia Palikota, partię ustrojowej rebelii, jaką jest PiS pod kierownictwem Jarosława Kaczyńskiego. Wracam do tej osobliwości przy każdej okazji, bo jak się jej nie widzi, to się nie rozumie polskiej polityki.

Prawu i Sprawiedliwości nie zależy na merytorycznej ocenie tego, co robi rząd. Celem tej partii, pod obecnym kierownictwem, nie jest zmiana polityki, lecz zmiana politycznego kształtu Polski, który ona odrzuca. W logice postępowania PiS jest liczenie na katastrofę wizerunkową Euro 2012, bo da się nią obciążyć i Tuska i III Rzeczpospolitą. Pragnienie rzutuje na postrzeganie rzeczywistości. Cóż takiego skłoniło Jarosława Kaczyńskiego, do mówienia, że na Euro nie będzie dróg, autostrad, kolei, nie będzie niczego? Chyba nie pan Kononowicz?

Waldemar Kuczyński specjalnie dla Wirtualnej Polski

Czytaj także wcześniejsze felietony Waldemara Kuczyńskiego

„Opętani nienawiścią – odpowiadają za klimat wojny domowej”.

piątek, 4 maja 2012

Trzeci maja – rocznica chwalebnej w zamiarach i tragicznej w skutkach próby ratowania państwa. Spóźnionej o dziesięciolecia, bo prawie od początków XVIII wieku byliśmy rodzajem PRL, państwem satelickim, w którym władzę sprawował ambasador Rosji. Rok 1791, potem nie ma prawie dwudziestolecia, które nie byłoby porażone kolejną klęską i rozbitymi nadziejami. Szok rozbiorów, upadek ułudy napoleońskiej, klęska powstania listopadowego, wiosna ludów, ale nie dla nas. Katastrofa powstania styczniowego i długa noc po nim, wreszcie niepodległość, ale kilka lat później załamanie się demokracji i straszliwy wstrząs upadku państwa, koszmar okupacji hitlerowskiej i stalinowskiej.

Czytaj także wcześniejsze felietony tego publicysty

Potem lepiej ale znowu w roli satelity wschodniego mocarza. I wreszcie cud roku 1989, wolność, niepodległość, członkostwo w Unii Europejskiej i NATO, otwarty świat, gospodarczy rozwój. I co najważniejsze, dwadzieścia trzy lata od cudu nie widać nad Ojczyzną czarnych chmur, może nie jest bezchmurnie, ale najodleglejszego choćby pomruku burzy podobnej tym, co towarzyszyły nam przez prawie trzy stulecia nie słychać. Bzdury gada poeta, o objęciach cara północy, w których podobno już jesteśmy. Spokojne niebo nad Ojczyzną wolnych obywateli.

Dobry czas na urządzanie naszego domu, wspólnego, również tych prywatnych, rodzinnych. Wiele z tego czasu spożytkowaliśmy jak należało. Ci co patrzą na nas z zewnątrz, widzą to, my gorzej. Także dlatego, że od lat pełno Kasandr, wygadujących idiotyzmy podobne temu o objęciach cara północy i tak zaćmiewających ludzkie umysły, że część Polaków śpiewa nadal „Ojczyznę wolną racz nam wrócić Panie”.

Część prawicy – PiS i otaczający go konglomerat, również medialny – opętana nienawiścią do Trzeciej Rzeczpospolitej ponosi odpowiedzialność za wywołanie klimatu wojny domowej. Za zastąpienie normalnego w demokracji sporu politycznego w rozwalanie państwa, za zamianę języka z narzędzia komunikacji w kastet i żyletę do kaleczenia wrogów. Ten wywołany przez prawicę klimat jest największą przeszkodą w poprawianiu państwa, szczególnie tych jego mechanizmów, które części społeczeństwa służą, choć wszystkim szkodzą.

Każda próba reformatorska, budząca niezadowolenie społeczne, a to jest norma w reformowaniu, staje się okazją do ataku nie na władzę, która ją inicjuje, lecz w istocie rzeczy na państwo. Coraz częściej odpowiedzią na zapowiedziane i konieczne zmiany nie jest debata, by coś poprawić, lecz krzyk i wyciąganie ludzi na ulicę. Tworzenie nastroju i potencjału, by rozwiązywanie problemów politycznych w parlamencie i przy urnie wyborczej zastąpić kryterium ulicznym. Reformy zamiast być wspólną sprawą, stają się materiałem wybuchowym.

W retoryce tego nurtu, częsty jest zarzut robiony ogromnej większości Polaków, która nie podziela ich poglądów, że ukochali święty spokój i nade wszystko lubią grillować. Nazywani są lemingami, stworami bezmyślnymi, którzy oprócz obżerania się karkówką z rusztu zdolni są tylko do ślepego powtarzania tego, co im mainstream i salon nakażą. Święty spokój jest jedną z największych wartości w życiu ludzkich gromad. Właśnie ona stworzyła państwa, których głównym zadaniem jest dać obywatelom poczucie spokoju i bezpieczeństwa, także przed tymi, którzy mają ochotę niszczyć go od wewnątrz.

Grillujcie więc rodacy, grilluj Ojczyzno miła w ten dobry dla Ciebie czas i piękną majową pogodę. Grilluj, ale pozostań uczulona na tych, którzy chcieli by cię ustawić w szeregi pod przewodem „zbawcy”, by gdzieś pomaszerować. Zwykle są to manowce, albo i co gorszego.

Waldemar Kuczyński specjalnie dla Wirtualnej Polski

Tytuł i lead pochodzą od redakcji