Jestem z Układu


Tak było!

Moja odpowiedź Markowi Beylinowi zamieszczona w piątkowym wydaniu „Gazety Wyborczej”;  

Tak było!

Marek Beylin napisał recenzję mojej książki „Solidarność w opozycji. Dziennik 1993-1997”. Nieprzychylną. Dano jej tytuł ”Dziennik gniewu Kuczyńskiego”. Nie oczekiwałem przychylnej, ale bardziej wyważonej. Beylin dostrzegł w mym „opasłym” (piękne słowo na początek) tomie głównie mój gniew, który jest w tytule, a nawet furię. Nie jestem bez uczuć. Zdarzało się, że pisałem z gniewem, ale uważałem, aby gniewem nie pisać. Czytelnik rozstrzygnie, czy i jak bardzo uległem temu uczuciu. Jeśli jednak w książce jest gniew to w recenzji Beylina jest wściekłość.

Recenzja w „Gazecie” przypomina tę Dominika Zdorta z „Rzeczpospolitej”. Obaj wyłowili to co można przypisać złego postaciom, które jeden lubi a drugi nie cierpi. Więc Beylina książka wzburzyła, a Zdorta zachwyciła. Przeczytali ją środowiskowym kodem i filtrem. Ale można inaczej, jak antropolog kultury, profesor UW Roch Sulima, który widzi ją tak; „Dzieło jest znakomicie napisane, a to mówi Ci ktoś, kto mieni się być licencjonowanym polonistą, a nawet członkiem ZLP przed jego rozwiązaniem. Udanie łączy zapis spraw wielkich, wagi państwowej ze świadectwami codzienności, zdarzeniami rodzinnymi, które nabierają przez to egzystencjalnej głębi. Dziennik jest polemiczny w stosunku do obiegowych wykładni, a nie ma w nim śladu uprzedzeń, a nawet przed-uprzedzeń, co przysparza dziełu wiarygodności. Cenne są bardzo świadectwa relacji międzyosobniczych na samej „górze”, ale to trzeba mieć język, żeby je oddać i cienką nutę ironii, która broni przed kronikarską dosłownością. Kiedy patrzę na całość, to widzę jeden z najważniejszych dokumentów tamtej epoki”.

Pytanie, które stawia historyk i człowiek interesujący się przeszłością brzmi, jak było? Otóż tak było Marku! Spisałem czyny i rozmowy. Konflikt, który tak naznaczył Unię Demokratyczną i Unię Wolności, przyczyniając się do ich zniknięcia był starciem wizji. Jak się czyta dziennik bez filtra to się spór wizji znajdzie. Nurt związany z Geremkiem bał się, że po 1989 roku Polska podryfuje ku nacjonalizmowi i klerykalizmowi. Środowisko związane z Mazowieckim bało się tego tak samo, lecz szukało środka między Europą i tradycją, także Kościołem. Ale był to też spór ludzi, nie ikon. Kipiały w nim sympatie, pretensje, niechęci, nadzieje, ambicje. Jak w życiu. Nie wszystko jest w dzienniku. Historia, jeśli ma mieć znaczenie powinna odtworzyć przeszłe życie, a nie starcie świętych po jednej, a kreatur po drugiej stronie zależnie kto pisze.

A życie, też polityczne to szczegóły, narady, rozmowy, pogłoski, plotki. Jeśli to znika, a najłatwiej znika to nie odtworzy się prawdy, tła, klimatu, smaków czasu. Zarzucasz mi, że upubliczniłem rozmowy prywatne. Nie ma w dzienniku rozmowy, czy wiadomości o sprawach prywatnych. Wszystkie są o sprawach publicznych, choć większość, fakt, nie toczyła się publicznie. Otóż bez upubliczniania takich rozmów po pewnym czasie, a w przypadku mojej książki to piętnaście lat, nie byłoby historii.

Odsyłasz Marku ten dziennik w niebyt. Chyba się mylisz. On już dziś bliskim ci osobom służy do pracy nad ważną książką o jednej z jego kluczowych postaci. A gdy chodzi o przedstawionych bohaterów, to oni się sami obronią w historii ojczystej. A dzięki dziennikowi może będą mniej święci, za to bardziej ludzcy.

 

207 komentarzy to “Tak było!”

  1. Stan napisał(a):

    Przed Świętami pozwolę sobie podzielić się z Wami dwoma trudnymi problemami.
    Pierwszy z nich, to skradzione mi przez niejakiego Żakowskiego
    przekonanie/wiara, że Prezes raczej kolejny raz nie wygra wyborów.
    Nie chciałem się tym przekonaniem dzielć wcześniej, bo po cholerę sprawiać innym przykrość.
    Wprawdzie cuda się zdarzają, ale ja żadnej szczeliny nie widzę dla zmaterializowania się opcji pozytywnej dla Przesa.
    Wydaje się, że na jego plecach do władzy może dojść opcja bardziej radykalna, która z lubością usunie go w kąt.

    W takim układzie, z góry wyrażam swoje ubolewanie, że opcja dominująca na tym blogu nie będzie już miała gdzie wyraźić swoje oburzenie z tego powodu (to drugi problem).

    Kochani, przeważnie tak jest, że najwięcej zyskuje ten kto nie traci piór w czasie bijatyki wręcz.
    Czyli, gdzie dwóch ……, no, własnie.

    Korzystając z okazji pozdrawiam wszystkich (także EDD, którego w przyływie złości chciałem zastrzelić z broni gładkolufowej) z okazji Świąt, a w szczegónośći, babską część bloga.

    Ze świątecznie przystrojonej szatni

  2. Orteq napisał(a):

    Indoor,

    Z tym prawdziwym dolarem to ci sie udalo. Czys ty nie podwedzil tego od Jankesow ? Oryginalne amerykanskie powiedzenie jest „As Phony As A Three Dollar Bill.” A wiec banknot nie jedno-dolarowy tylko trzy-dolarowy jest oczywista podrobka. Wtedy nie potrzeba dodawac wyjasnienia 'falszywy’. Gdybys jednak chcial sie upierac, w swojej analogii, przy banknocie jedno-dolarowym, ja na twoim miejscu bym dodal, zamiast 'falszywy’, przymiotnik 'prawdziwy’.
    Chodzi o to, ze banknotu jedno-dolarowego nikomu nie oplaca sie podrabiac, wiec nikt ich nie podrabia!

    Tylko wtedy twoja analogia robilaby sens*). Inaczej, przedobrzenie z tego wyszlo. Sorry

  3. Orteq napisał(a):

    Footnote do poprzedniego koma. 'Kom’ to jest skrot sms-owski nie od komucha tylko od komentarza. Slowa komuch pokolenie sms-owskie nie zna. Pomimo POPiS-owego przypominania w kazdym kazaniu

    *) 'Robilaby sens’ wynika z polszczyzny, ktorej sie nauczylem na emigracji od Czecha Honzy. Z Moraw zreszta pochodzacego. Morawy zas, podobno, utozsamiane czasem sa z bagnami. Moraw, Mawar, kakaja raznica. Bagno jest bagno. Ewentualnie, moczary. Ale nie te od Mietka Moczara pochodzace! Co to to nie.

    Wiec Czech Honza takim jezykiem polskim sypal na codzien na emigracji do wlasnej zony, Polski i ja mu dowierzalem. Czasami dowierzalem. Ona, ta biedna zona, raczej nigdy mu nie dowierzala. To racji tego niedowierzanaia chyba to polsko-czeskie malzenstwo skonczylo sie na jednym dziecku. Ktora to latorosl wzbogacila sie, niedlugo po urodzeniu, o nastepny zestaw 'mom’ and 'dad’.

    W powtorkach pomylek malzenskich na emigracji nikt juz sie raczej nie bawi w 'mamusia’. Czy w inny 'tatínek’. Sypio rowno 'mom’ 'dad’ i czynniki odpowiedzialne za program asymilacji emigrantow stawiaja sobie nastepny punkt pn. brownie points.

    PS. Jesli nikt sie nie polapal: przymiotnik 'prawdziwy’ wywodzi sie z nicku 'Indoor prawdziwy’

  4. Orteq napisał(a):

    Stanie,

    A very merry Christmas to you, too!

    Podpisalbym 'Z plazy’ ale nie chce lgac. Plaza bowiem zamknieta jest, przez herona Harry’ego, do czasu jego nan powrotu. Ten zas moze nastapic juz w styczniu!

    Bo on, leniuch, na zadne Poludnie w ogole nie odlecial. Siedzi dran, podobno, przy swojej babciusi, na terenach Pacific Northwest i chojraka rznie. Inne gatunki, takie jak np. Canada geese, tez sie oduczyly odlotow na Poludnie na zimie. Sraja rowno w narodowym parku pn. 'Stanley Park’ w Vancouver i to jest ogromna radocha dla zwolennikow biologa tysiaclecia o nazwisku David Suzuki. Ten facet albowiem zasluzony dla potomnosci bez najmniejszych ku temu watpliwosci jest. Nie ruszysz go nawet kilofem.

    Jak widzisz, drogi Stanie, porobilo sie nie tylko w Polszy. Tej Polszy, co to zaprzestala nalotow na Smolensk po 10.IV. 2010. Tyle tylko, ze tu mamy TROCHE inny kraj,TROCHE inne obyczaje. No i Smolensk w koncu zamkneli jako JEDYNE lotnisko w SWIECIE z 50 metrowym JAREM (glebokosc jaru!) tuz przed pasem startowo-ladawniczym. Nikt inny takiego obnizenia terenu nie zaplanowal przed 'posadka’ jakiegokolwiek samolotu bez naprowadzania ILS.

    Lotnisko Smolensk-Sewiernyj, przywrocone do zycia przez POLSKI naklad pieniedzy do obslugi POLSKICH nalotow na Smolensk w 2007 roku, to byla jedna wielka kpina. Zalatwiali to kaczysci. Nawet PO nic z tym wspolnego nie mial. Choc Tusk to zdecydowany POPiSowiec jest. Czy ktos moze wierzyc gowniarzowi w krotkich spodenkach na boisku? Thats all. Ludzie! O czym my tu mowimy?

    PS. Merry Christmas dla wszystkich tych co uwierzyli w koniec zarowno swiata jak i blogu p. Kuczynskiego. Ja nie musialem w nic na sile wierzyc gdyz wczoraj, z samego rana, odebralem z mejla wiadomosc od „Apocalipse 2012.com”. Tresc wiadomosci:

  5. Orteq napisał(a):

    „Przepraszamy za opoznienie”

    Wystarczylo niezliczonym rzeszom blogowiczow zeby sie domyslic wiadomosci z „Apocalipse 2012. com” ?. Jesli nie wystarczylo to powtorzymy

  6. Indoor prawdziwy napisał(a):

    Orteq!
    Masz rację. I co do prawdziwych dolarów i generalnie. Na Węgrzech kiedyś istniało pojęcie banknotu siedemdziesieciopięcioforintowego.
    Z tym porównaniem chodziło mi tylko o to, że są wyrafinowane falsyfikaty które rozpozna znawca oryginału. Są też takie, których autentyczność można podważyć nawet nie znając oryginału.
    W ogóle to – spokojnych Świąt życzę wszystkim.

  7. Lex napisał(a):

    Do i dla wszystkich, – świąteczne: WSZYSTKIEGO NAJLEPSZEGO !!!!!
    Z Gospodarzem na czele.

Skomentuj