Jestem z Układu


Czwartek 22.06.06 Odwalcie się od Lecha !

Jednym z moich ulubionych filmów wojennych jest „Patton”. Na początku generał wygłasza mowę do żołnierzy zaczynając ją tak; „tylko dureń myśli, że wygrywa się wojnę ginąc za ojczyznę. Wojnę się wygrywa, jeżeli dureń z naprzeciwka musi zginąć za swoją”. Ta myśl zawsze przywoływała mi na pamięć frazę piosenki z czasów powstania styczniowego; „poszli chłopcy w bój bez broni”. Poszli w 1863 pchnięci przez „czerwonych” narwańców, niewątpliwie patriotycznych i poszli w sierpniu 1944 posłani na śmierć z gołymi rękami, czy jak napisał na tym forum „kombatant”, z jednym pistoletem na drużynę, przez bardzo patriotycznych, ale niedość mądrych generałów. Teraz czytam w „Rzeczpospolitej” tekst Kłopotowskiego, że trzeba zrobić film o powstaniu warszawskim, który pokaże sens ofiary i będzie kamieniem węgielnym IV RP. Mój Boże, jak to łatwo mówić o sensie ofiary tym, co jej nie ponieśli, a nawet nie poczuli ryzyka ofiary. I jaka to szkoda, że nie mogą powiedzieć o niej ci co zginęli, choć pewno chcieli żyć. A jakby tak wstali i zapytali po co nas posłaliście na pewną śmierć? To co wtedy z kamieniem węgielnym? A kto może powiedzieć, żeby tak nie zapytali? Żyje do dziś w Warszawie Nam, wietnamczyk, sławny uciekinier z Wietnamu, którego w latach 70-tych ukrywała opozycja w Warszawie przed odesłaniem do tamtejszego Gułagu. Nam jest mistrzem tai-chi (nie wiem czy dobrze napisałem, ale wiadomo o co chodzi). Ucząc Tai- chi mówił tak; „Walcz, jak musisz, ale jak możesz to zwiej”. Bardzo to nie bohaterskie, ale napewno życiowe. A znów jedno z powiedzeń Lecha Wałęsy, za które bardzo go ceniłem i cenię do dziś było takie; „Jak trzeba pójdę pierwszy, i ostatni ucieknę”. Ale ucieknę! I jeszcze podobno myśl Galileusza „Bronię swoich poglądów do stosu…wyłącznie”.

Wszystkie te myśli, nie wiem dlaczego przyszły mi do głowy kiedy czytałem tekst Anity Gargas z „Ozonu” („Poradziłem sobie”), że w IPN jest stenogram z rozmowy Lecha Wałęsy, po wprowadzeniu stanu wojennego, z „goścmi” z MSW i z prokuratury, którzy chcieli wymóc na Lechu podpisanie lojalki. Wałęsa, pewno w strachu, jak my wszyscy w tych dniach, których zapuszkowano, gra z tym towarzystwem, mówiąc, że przecież ja wywalałem radykałów, takich jak Gwiazda i Walentynowicz (słusznie ich trzymał w garści, bo to wtedy byli szkodnicy), a wyście mi podkładali nogę. Wygląda, jakby prawie kolaborował, jakby był z nimi w zmowie. I jednocześnie stanowczo odmawia podpisania lojalki, tego co było dla nich najważniejsze, i co jest przesądzającym świadectwem, że żadnej kolaboracji nie było. Myśmy w obozach internowania drżeli, żeby Wałęsy nie złamali. To mówię nie tylko od siebie, ale od tych wielu z którymi siedziałem. Panie Lechu, jeśli przez takie gadki, jak z tymi gośćmi z MSW i prokuratury, było Panu lżej i łatwiej uniknąć tego najgorszego, ulegnięcia im, to świetnie, że Pan tak grał, że Pan nie szedł na zderzenie. Niech Pan się wypnie na nierozumne, płaskie oskarżenia i insynuacje, które pewno padną przy okazji tego tekstu bez najmniejszego rozumienia czasu, za to z ogromną uciechą, żeby Panu przyłożyć. Ja w internacie wtedy się na Panu nie zawiodłem. I dziękuję Panu za to. Myślę, że nie ja jeden. Odwalcie się od Lecha!

5 komentarzy to “Czwartek 22.06.06 Odwalcie się od Lecha !”

  1. Mauser napisał(a):

    Mistrzowie tai-chi radzą zwiewać a nie przyłączać się do napastników. To zasadnicza różnica.
    Zwiało bardzo wielu – wystarczy spojrzeć na skład pierwszej Komisji Krajowej – do USA, Kanady, RPA. Nie wytrzymali presji przesłuchań, internatu, więzienia. Woleli zadbać o rodzinę zamiast nadstawiać karku swojego i swojej żony, dzieci. Kiedyś takich ludzi potępiałem. Dziś rozumiem i szanuję ich wybór. Choć nie pochwalam, bo decydując się na funkcję w Związku wiedzieli co ich może czekać i nie powinni byli dezerterować.
    Oprócz uciekających byli ludzie marni, słabi, tchórzliwi – oni czasem szli na współpracę z SB ale starali się z tego wykręcić, nie donosili na kolegów, w wolnej Polsce odsunęli się w cień i nie wypinają piersi po medale.
    Były też mendy, które szły na współpracę – zostawali konfidentami albo agentami wpływu w swoich środowiskach. Różnie ta współpraca się układała i zdarza się, że potem się „zerwali” ale hańby to nie zmyje. To oni często dziś krzyczą „to ja obaliłem komunizm!”, „kim pan jesteś żeby mnie pytać o takie rzeczy?!”, „nie będę się tłumaczył z tego, co robiłem bo jestem bohaterem!”, „każdy, kto uważa inaczej to szkodnik!”.

    Uczciwi ludzie nie boją się lustracji, nie boją się pytań o swoją przeszłość, nie boją się ujawniania stenogramów swoich przyjacielskich rozmów z wysokimi oficerami SB (bo takich nie było), nie dostają szału widząc, że zachowały się wypowiedzi pułkownika MSW: „od dziś kontakt nie przez Wachowskiego bo za dużo gada po mieście”…

  2. Bernard napisał(a):

    Czy pomnik koniecznie musi być pozłacany? Nie wystarczy zwykły żelazny, gdzieniegdzie zardzewiały? (i nie dotyczy to akurat Pana wpisu).
    Z różnych wypowiedzi Wałęsy, niejasnych (wycofywanych) oświadczeń, ginących teczek, dziwnych kontaktów, magicznych szoferów, wyłania się obraz Wałęsy z żelaza, bez pozłoty. Dlaczego więc tyle oburzenia, że nie ma pozłoty? Z tych różnych faktów, filmów itd. wynika, że Wałęsa miał co nieco za uszami. Taki lajf. nie potępiam, nie pochwalam, przyjmuję do wiadomości. Nawet jeżeli chciał zerwać strajk, czy podejmował jakieś nieklarowne akcje, to przecież zerwał się (moim zdaniem) z uwięzi. Bo gdyby się nie zerwał, to w stanie wojennym wystąpiłby w telewizorze zamiast teleranka i nawoływał do spokoju społecznego i pojednania narodowego, a tak się nie stało.
    Nie jest więc taki święty jak sam mówi, ani taki drański jak mówią inni. Ale żeby od razu „odwalcie się od Lecha”. Jeśli trochę pozłoty odpadnie nic się nie stanie – nie jesteśmy w „Dzikiej Kaczce” Ibsena i prawda jest chyba ważniejsza niż wyobrażenia.

  3. Jan napisał(a):

    Waldku napisalem kiedys do Walesy jak zaczely sie pojawiac jego bzdurne wypowiedzi w ostatnim czasie ( ostatnich dwunastu miesiecy ) ze byl dla mnie bohaterem i wierzylem w niego i Solidarnosc. Wiesz ze dzialalem w Solidarnosci walczac o inna Polske. I co mi Pan Walesa odpisal. ” Byl Pan naiwny „. PS Ja rowniez mam uwage – dlaczego tak brzydko „Odwalcie sie”. To mnie osobiscie urazilo.

  4. Katarzyna Makowska napisał(a):

    Aby ocenic Walese nie wystarczy zapatrzec se w jego Nobla, ani pojedyncze dokumenty z jego teczki, lecz poznac c a l o s c jej zawartosci, skonfrontowac z dzialalnoscia publiczna i m o z e dopiero wtedy probowac dokonywac podsumowan.

    Poczekajmy wiec na odtajnienie materialow dotyczacych okresu po 1983 r., bo dzis sa one objete objete klauzula tajnosci.

    Osobiscie, moge ew. zalozyc, ze Walesa nie byl „Bolkiem” ale, wobec tego KTO nim byl? Czy sam Walesa w jakikolwiek sposob zabiegal o rozszyfrowanie tego TW?

    Moge zalozyc, ze podczas w/w rozmowy probowal, jak to on mowi, „przechytrzyc” rozmowcow, ale, jako opozycjonista z ogromnym stazem powinien byl juz wowczas wiedziec, ze i c h sie nie „przechytrza” – z nimi sie NIE ROZMAWIA. Swoje, jak to sam okreslil, „podpisywanie kilku papierkow” w 1970r. tlumaczyl nieswiadomoscia i brakiem znajomosci opozycyjnych regul. Trudno uwierzyc, ze w 1982-3 nadal ich nie znal!

    Oczywiscie, otwarta pozostaje autentyzacja tej rozmowy. J e s t mozliwe, iz specjalista potrafi zastosowac charakterystyczny styl i wypreparowac wypowiedzi, ktore w y g l a d a j a jak konkretnego autorstwa, zwlaszcza jesli ten styl jest tak charakterystyczny, jak styl Walesy. Ale takich specjalistow nie jest niewielu a jeszcze mniej bylo na uslugach SB – znalezc ew. podrabiacza nie jest wiec, przy odrobinie dobrej woli, trudne. Pozostaja takze ci, ktorzy z W. rozmawiali ( mam nadzieje, ze zyja jeszcze).

    Kaska

  5. W.Kuczyński napisał(a):

    Pani Katarzyno,
    ja mam w nosie to czy On był Bolkiem czy nie był. Może i był, w roku 1970 samotny wobec bezpieki robotnik mógl być przez nich złamany. Ale nie był ich w roku 1980. Dla mnie najwazniejsze jest to, jak wałesa przeprowadził ruch przez te 16 miesiecy. Gdyby mieli go w ręce tacy „brylantowi” jak Gwiazda, czy Walentynowicz lub im podobni, to kraj splynąl by krwia. Nie mam cienia pretensji do Wałęsy za to co gadal z tymi bezpieczniakami. Ważne ze nie dal im tego czego chcieli lojalki. Zdumiewajaće, że to sie spycha na drugi plan, a wydowbywa pierdoły. To nie byłaby zwykla lojalka, lecz lojalka Wałęsy, potężne uderzenie w „Solidarność”.
    Pytanie bez zlych intencji – czy Pani była aresztowana przez SB w stanie wojennym i przesłuchiwana? Bo to nie bylo takie proste, nie rozmawia się i już.
    Chwala Wałęsie za lata 1980 – 1989. Ta postac przetrwa w historii ojczystej, jako bardzo ważna i pozytywna dla tego okresu, a stada obgryzajace go dziś zapadna się w niepamięć. jestem tego pewien.

Skomentuj