Jestem z Układu


O Niegłowie, rządzie i niepodległości.

LICZNIK PREZYDENCKI

Do końca kadencji “Prezydenta Swojego Brata”
zostało 712 dni (mniej niż dwa lata).

Zacznę od często słyszanego, że prezydent to „głowa państwa”. Każdy może nazywać prezydenta, jak uważa. Ale mówiąc głowa państwa trzeba wiedzieć, że to określenie literackie, a nie konstytucyjne. Prezydent, bez względu na to kto nim był, jest i będzie, pod rządami Konstytucji z roku 1997 nie jest głową państwa. Ta Konstytucja nie ustanawia takiej instytucji.

Artykuł 10 ustawy zasadniczej stwierdza, że „1.Ustrój Rzeczpospolitej opiera się na podziale i równowadze władzy ustawodawczej, władzy wykonawczej i władzy sądowniczej. 2. Władzę ustawodawczą sprawują Sejm i Senat, władzę wykonawczą Prezydent Rzeczpospolitej Polskiej i Rada Ministrów, a władzę sądowniczą sądy i trybunały”. Nie ma w Konstytucji słowa, które by wskazywało, że którakolwiek z władz stoi nad pozostałymi. Nadużywając ustawy zasadniczej próbuje się udowadniać, że zwierzchnictwo prezydenta ustanawia artykuł 126, stwierdzający, że jest on „najwyższym przedstawicielem” RP. Przedstawicielem, ale nie zwierzchnikiem, bo jedynym zwierzchnikiem nad władzami, w tym nad prezydentem jest Naród, do którego należy władza zwierzchnia (art.10). Używanie określenia głowa państwa, jest mijaniem się z Konstytucją, wypaczaniem ustroju w kierunku systemu prezydenckiego, nawet jeśli się nie ma takiej świadomości, bo upowszechnia się przez to zwrot antykonstytucyjny.

*************
Bardzo poważnym błędem Prezydenta było stwierdzenie, że Barack Obama będzie kontynuował budowę tarczy antyrakietowej. Zdumiewa, że taka opinia mogła wyjść z Pałacu, bez dokładnego sprawdzenia, czy wyraża słowa prezydenta – elekta USA. Przecież tarcza jest, dla całego świata, jednym z najważniejszych papierków lakmusowych polityki zagranicznej nowej administracji. Nie wierzę, że to skutek czyjegoś błędu, a nie Prezydenta. Oczywiście wykluczam, by powiedział coś takiego wiedząc, że przekręca co usłyszał od Obamy. Usłyszał, co chciał usłyszeć, a tłumacz i jego ministrowie obecni przy rozmowie, wiedząc co prezydent chce usłyszeć, usłyszeli to samo. Szef Kancelarii, nie odkrywając prawdy do końca, powiedział właśnie, że błędny przekaz mógł wziąć się z tego, że usłyszano co chciano usłyszeć. Tyle, że – czego jestem pewien – dotyczyło to samej „niegłowy państwa”, a nie tłumacza i ministrów. To niedobrze jeżeli polityk słyszy słowa, których nie było. Po tym fakcie wiarygodnym partnerem prezydenta Stanów Zjednoczonych będzie wyłącznie Premier i jego Minister Spraw Zagranicznych, co jest dobre, bo do nich należy polityka zagraniczna, a nie do Prezydenta, a po drugie to ludzie obliczalni, kierownicy rządu, którzy odróżnieniu od mieszkańców PiS-owskiego szańca w Pałacu są kompatybilni z dzisiejszymi czasami.

***************
Mija rok od powołania koalicji PO i PSL pod kierownictwem Donalda Tuska i Waldemara Pawlaka. Wśród krytyków – biorę pod uwagę tych, którzy krytykują rząd, a nie proponują swój – częste są pretensje, że Tusk, Platforma i koalicja nie prowadzą polityki bicia głową w mur. A więc, że nie wprowadzają podatku liniowego, nie likwidują senatu, nie wprowadzają okręgów jednomandatowych, nie reformują radykalnie KRUSU itd. Otóż to, że koalicja i rząd nie chcą głowami rozwalać muru, a Tusk wojną z PSL o KRUS nie chce rozwalać koalicji, to są zalety. Świadczą, że krajem rządzą ludzi trzeźwi. Rząd i koalicja działają w  trudnych warunkach, bo główna partia opozycji to wróg ich, a także porządku konstytucyjnego, uważająca Polskę za teren podbity, który trzeba odbić za każdą cenę, a sposób najlepszy to sparaliżowanie rządu. Mają wsparcie PiS-owskiej „niegłowy państwa”, a potencjalny sojusznik, SLD poszedł na lewy skraj pod kierownictwem swego zapatero. I częściej kuma się z PiS-em uważając, za największego wroga partię pod wieloma względami bliższą Sojuszowi, tak jak kiedyś komunistom bliżej było do faszyzmu, niż do socjaldemokracji (przy wszelkich różnicach z dziś). To nie jest oczywiście mój bilans rządu, mam i pretensje, ale generalnie uważam, że to jest dobry rząd, a żyję dostatecznie długo, by wiedzieć, jak często lepsze jest wrogiem dobrego.

***********

I na koniec; nie mam nic przeciwko świętu 11 listopada, choć ten dzień jako symboliczną datę odzyskania niepodległości w 1918 roku ustanowili sanacyjni pułkownicy, do których nie czuję zupełnie sympatii, ale nie pobudza ta data we mnie emocji. Dla mnie uczuciowe dni cudu niepodległości to; początek Okrągłego Stołu, jego zakończenie, 4 czerwiec 1989 roku i powołanie rządu Tadeusza Mazowieckiego.

298 komentarzy to “O Niegłowie, rządzie i niepodległości.”

  1. Zofia napisał(a):

    Drogi Panie Waldemarze,
    na początku gwoli wyjaśnienia – na Pana uwagę zareagowałam – stwierdzeniem – być może na pan rację, sprawdzę.
    Nie Pana wiedzę rzecz jasna, ale opinie żeglugowców, którzy pojęcie rynku spotowego – używają.
    Podziękowałam Panu za zwrócenie uwagi a Minerowi wytłumaczyłam, iż słówko „spot” w jęz. angielskim ma wiele znaczeń.
    Czyli założyłam że mogłam się pomylić a Pan ma rację.
    W nic nie brnełam dalej.
    Ja to określenia poznałam w odniesieniu do rynku usług żeglugowych, gdzie terminologia specyficzna i nie zawsze akurat taka sama jak w podręczniku ekonomii.
    Potem, jak wspomniałam poprosiłam kolegów shippingowców, by mi dokładnie wytłumaczyl, co u nich (a nie gdzie indziej) oznacza rynek spotowy, bo dla jednego do rynek umów długoterminowych a dla innego zupełnie odwrotnie.
    Wieczorem, podczas spotkania – otrzymałam dosyć szczegółowe wyjaśnienia które można ograniczyć do stwierdzenia iż jest to rynek, na którym obowiązuje kupno czegokolwiek co w asortymencie ww danym momencie i wg cen aktualnych. Co dla sprzedającego jest korzystne, dla kupującego – nie zawsze. Dla żeglugi (usług przewozowych transportu morskiego) bywa z tym różnie – jak koniunktura (hossa) – to dobrze, bo można dyktować ceny, jak bessa, to źle i lepiej mieć na usługi żeglugowe długoterminowe kontrakty.
    Inaczej korzystają z tego rynku armatorzy chemikaliowców, dla których usługi przewozowe w czasie hoss, jak obecnie, nie niosą ryzyka drastycznych zawirowań, a inaczej armatorzy statków do przewozu ładunków masowych i dużych.
    Mam nadzieję, że dobrze pojmuje co to jest rynek spotowy. Przynajmniej w odniesieniu do rynku usług transportu morskiego.

  2. narciarz2 napisał(a):

    Miner uważa iż podstawowym założeniem lustracji […] jest zapobieganie możliwości szantażowania go przez kogoś innego niż PiS działający za pośrednictwem IPN. No, przecież to jest bardzo humanistyczna postawa!
    .
    Mam taki pomysl racjonalizatorski dla Minera i kazdego, kto popiera lustracje z podobnych humanistycznych pobudek. Oto pomysl, rozpisany na kroki, zeby bylo latwiej zapamietac.
    .
    1. Pojsc do dentysty.
    2. Powiedziec „prosze wyrwac wszystkie, bo kiedys moga bolec”.
    3. Powiedziec AAAAA.
    4. Poczekac, az dentysta skonczy.
    5. Pojsc do telewizji i powiedziec Narodowi „popieram lustracje czynem”, i na dowod pokazac zawartosc jamy gebowej.

  3. głos zwykły napisał(a):

    Edwardzie,
    Nie należy przekładać tego co piszę na prosty język, że „wszyscy są umoczeni”. Prostota, bowiem zarówno w dyskusji jak i w polityce prowadzi często na manowce Nie wydaje mi się, aby wykładał swoje poglądy przewrotnie. Dobra polityka na skali trudności zmierzająca do trudnej a nawet beznadziejnej sytuacji oddala się od moralności czy poprawności, jeśli celem jej nie jest prowadzenie wojny w celu zniszczenia przeciwnika lub samozatracenia się, a prowadzący ją jest bezbronny i zdany na łaskę przeciwnika. Właśnie taka polityka była prowadzona od 45 roku od sytuacji beznadziejnej do coraz lepszej. Przewrotność polegała na tym, że na osi czasu, możliwość zachowania lub utrzymania i poszerzenia poprawności i moralności rosła wraz z wiekiem aktora wydarzeń i łagodnieniem zbrodniczych cech komunistycznego reżimu.

  4. soulgarden napisał(a):

    Nie podoba mi się, że młody dobrze zapowiadający się dziennikarz antysalonowy kożysta z danych. Tak jak nie podoba mi się jego wybiórcze odniesienie do wygodnego wroga.
    Przy okazji – nieustanna agitacja by Michnik stanął, na czele swoich przeciwników nie jest uniwersalnym pomysłem na doprowadzenie do dekomunizacji. Trzeba się też umieć narazić SB. Może by się okazało łatwiej od tej strony też popruć swetr (lub sweter). Taka do chuja pana prawda.

  5. Fan Przesmiewca napisał(a):

    Przy tym swiecie, Dniu Pamieci Zmarlych jak sie go obchodzi w niektorych krajach (byloby i Panu latwiej, Panie Waldemarze, takim dniem obwolac 11 Listopada), MFR pamiec jest najswiezsza. I w tym to dniu ktos nadeslal po pajeczynie zadanie matematyczne z zaliczeniowego egzaminu na AGH. Bzdura internetowa taka. Tak jakos mi to zadanie jednak pasuje do transformacji ustrojowej, ktorej zmarly Ostatni Pierwszy nadal bieg, przy pomocy min. Wilczka. Spojrzawszy na zadanie musze sie przyznac, ze nie wiem czemu akurat AGH tam figuruje. Przeciez wyraznie powinno byc SGGW. Albo jeszcze lepiej – WSE, Alma Mater Prezia Magistra. Tez matematyke musieli tam zaliczac przeciez, w przerwach pomiedzy pracami spolecznymi dla dobra monopolu (na wszytko) panstwowego. Ups, sorry, rolnictwo nie podlegalo monopolowi. Prof. Manteuffel pilnowal dopoki mogl. Pozniej przyszedl Adam Tanski-Balcerowicz (a mowili ze musi odejsc) i puff, wszystko sie ryplo z PGR-ami. Nawet denaturat zaczeto importowac ze wschodu. No, wreszcie panimaju: to dlatego AGH! Ze niby jak denaturat to mineralny. Ale teraz zadanie:

    Matematyka –

    Robotnik rolny wykonuje swoja prace w 4 dni i 5 godzin. Pijany robotnik budowlany w PGR swoja prace wykonuje w 7 dni i 8 godzin. Na budowie pracuje 7 robotnikow i 1 majster nadzorujacy. Majster przychodzi trzezwy na budowe co 3 dzien, a do sklepu monopolowego jest 13 minut biegiem. Oblicz zysk sklepu monopolowego, gdy budowany jest czworak jednokondygnacyjny dla bezrobotnych. (Wskazowka: znajdz najpierw wspolny mianownik dla wszytkich niepracujacych.)

    PS. Czy Wildstein naprawde zostal przez SLD poproszony o wygloszenie mowy pozegnalnej sp. Zmarlemu Ostatniemu na Powazkach (spoko, spoko, tylko Wojskowych) w nadchodzacy wtorek? Dlatego, ze juz ja napisal i nawet oglosil? To Napieralski jednak nie umie czytac? A tu, w tej durnej Hameryce, grzebiacej wlasnie cywilizacje Bialego Czlowieka, majaczono, ze Wildstein napisal te mowe dlatego, ze Miller pisac nie umie. To by sie potwierdzalo na jego blogu: nic nie napisal o Starym Druhu. I ze do odczytania wlasnie wybrano owego Mlodego, upupiwszy Mlodego starego Przewodniczacego. A on czytac ani be ani cacy? I jak tu sie dziwic, ze polska Lewica u progu (wyborczego) stanela. I stoi, z bronia u nogi. Aha, to pewnie stad Bronek. Tuz przy broni. Pogmatwala nam sie 'Polityka’, oj pogmatwala. Ile w tym winy Baczynskiego a ile zaslugi Rakowskiego? A moze i tu zaczac od znalezienia wspolnego mianownika?

    Czy to sa zarty z pogrzebu? Pewnie tak. Ale Jemu juz wszystko jedno, prawda? My zas, dzieki tez i Zmarlemu, chleb co prawda mamy, ale igrzysk wciaz nie chwatajet. Nawet gdy wesolki w Najwyzszym Sejmie nas zabawiaja przemowami cywilizacyjnymi.

    Kazda dawka humoru, na tym blogowisku takze, lepsza jest niz nasze typowe ponuractwo polskie. Jakiekolwiek by ono nie bylo, kacze, bycze a i indycze tez.

  6. soulgarden napisał(a):

    http://janpospieszalski.s.....index.html

  7. soulgarden napisał(a):

    http://passent.blog.polityka.pl/?p=505
    Czy te długie wywody to rodzaj żartów z autora blogu, czy nachalne lekceważenie innych blogów, np Salon24?
    Czemu podobni charakterologicznie ludzie używają różnych nicków gdzie się nie pojawią, ale piszą różne rzeczy?

  8. Mawar napisał(a):

    Ewa-Joanna

    „… ludzie starajacy sie o paszporty, ludzie wyjezdzajacy na stypendia itp. dostawali na ogol do podpisu “lojalke (…) To tez byl wymog sytuacji. Potem pewnie niektorzy z tych ludzi musieli napisac jakies sprawozdanie, pewnie byli wzywani i pytani o rozne rzeczy. Czy ktokolwiek z tych gowniarzowatych bohaterow dnia dzisiejszego potrafilby nie pojsc na wezwanie wladzy? Watpie”.

    „Jakieś sprawozdanie” ? A może donos po prostu? Pisz otwartym tekstem, już można. SB-ecy byli ludźmi prymitywnymi, ale jednak nie kompletnymi debilami. U nich było coś za coś. Poza tym nie sądź swoją miarą, na twoje „wicie-rozumicie, takie były czasy” to mi się rzygać chce. Na szczęście nie każdy wymienił się za paszport i talon na fiata. Jesteś kolejnym przykładem, że życiorysowe plamy wpływają na wybory polityczne. Ponieważ w PRL trochę takich ludzi było: ormowców, zomowców, milicjantów, ubeków, TW, sekretarzy, komunistycznych oficerów, funkcjonariuszy propagandy, zwykłych ideologicznych durniów, etc. więc musiały się pojawić partie, zbędne, szkodliwe lub dziaczne, które cynicznie zaczęły artykułowac antylustracyjne poglądy .

    „1. Jedynie Prezes, Jeden W Dwu Osobach, Jest Wielki, Czysty, i Nieskazitelny.
    2. Jedynie Prezes, Jeden W Dwu Osobach, ma moralne prawo rozliczac, karac, nagradzac, oraz strącac ze stanowiska.
    3. IPN sluzy Prezesowi jako narzedzie wypelniania Jego Swietych Obowiazkow|”.

    To piekne.

    Nie tyle piękne co charakterystyczne. Gdyby ominęło cię to ORMO i gdybyś nie podpisywała tych „obiegówek” to czy IPN by ci coś przeszkadzał? Nie sądzę. Może problem tkwi w twojej przeszłości, nie w IPN-ie? Czy nie przypomina to syndromu psa potraconego kiedyś przez rowerzystę i później szczekającego na widok roweru. Ludzka psychika jest znacznie bardziej złożona, ale zna ten mechanizm projekcji. Treści stłumione i wepchnięte do podświadomości w wyniku poczucia winy nigdy nie są stłumione deninitywnie. Nieoczekiwanie dają znać deformując ludzkie „ego”, co przejawia się w postaci kuriozalnych opinii, dziwacznych poglądów, specyficznych wyborów politycznych, nienawiści do „nieskazitelnych” etc. Czasem to się kończy stosunkowo łagodnie – kompleksami, natręctwem, ale niekiedy polityczną psychozą. Ten mechanizm juz dawno opisany został przez psychoanalityków, zwłaszcza ze szkoły psychologii głębi Carla G. Junga.

  9. Mawar napisał(a):

    Miner i EDD
    „Tak, słowo “spot” ma wiele określeń – ciesze się ze to odkryłaś. Zadziwia mnie jednak, że nie wzbudziło Twojej refleksji to, że słow spot w dużej mierze “kreci się” wokół okresleń “punktowych”, “jednostkowych”.

    A jest też określenie „spotersi” (rzecz jasna pochodzi od ang. spot) i tu pytanie do EDD, co też to może oznaczać?
    :)

    P.S.
    Zofię proszę o niezabieranie głosu w tej sprawie i nie czynienie konfuzji całemu blogowi swoimi specyficznymi wypowiedziami na tematy lingwistyczne. Mimo że „angielski jest jej pierwszym językiem”, co w praktyce oznacza, że Zofia gaworzyła po angielsku, ale to przecież z wiekiem przechodzi.

  10. Mawar napisał(a):

    Paweł Luboński

    „Wcale nie w Bawarii, bo Monachium to żadna Bawaria. I tak przy każdej okazji. To nie kwestia poglądów, tylko charakteru”.

    Wprawdzie to kwestia prosta, ale jeszcze raz powtórzę: tak jak Nowy Jork to jeszcze nie USA, tak Monachium to jeszcze nie Bawaria, choć nie twierdzę, że to miasto nie leży na terenie Bawarii (jak NY na terenia USA). Prawdziwa Bawaria jest w małych miasteczkach i na wsiach. Na dowód podałem, że w Monachium dość często rządzi SPD, a i Süddeutsche Zeitung też tam wychodzi. Mam wrażenie, choć nadal nie jest to pewność, że tym razem się zrozumieliśmy.

  11. soulgarden napisał(a):

    Badania popołudniowe zostały wzmożone i przeciągnięte o donosy o donosach. Istotnie niepiśmiennemu nawet Ljungbergczygantowi odrzekłem coś w stylu „a Polskę pewnie Tworzanie”. Dziś udzieliłbym wywiadu nie tylko piśmiennemu, ale samemu sadzonemu. Ponieważ przeanalizowano, że chcę napisać jak potwornie mnie skopali ci pederastamani to i taka zasłona. Co może zrobić ktoś kto nie tylko codziennie donosi, również dla donoszenia całym sercem, ze swoim bólem?
    Przykład innego poziomu. Niedawno dziewczyna proponowała mi pocałunek po kilku chwilach rozmowy. Czy gdyby udawała odważyłaby się odezwać tak do śmierdzącej mordy? Ale to nie wyczerpuje drugiej klasy żuka. On wie, że nie stać mnie na zakończenie leczenia jednego zęba. I tu prawdziwość daje mu rajc. Ten rajc nie kończy się na tym. Jego perwersyjny, kobiecy umysł (skłonność do myślenia skojarzeniami) który na mnie wymuszono i on to czynił jako pierwszy musi pozostawiać mi ślad tego „jak go czytać”. Jego popisy czytałem półtora roku.

    Cóż żuku mniejszy. Jestem zmuszony poprosić cię o to czego się spodziewasz. Mój główny oprawca zmienił swoją konwencję minimalnie. Ty diametralnie, choć przyznaję, że większy % już na czacie. Mimo wszystko – widzę skłonność do małych gestów. Kalibrem równych. Dlatego przypominam ci – nie widzę różnicy – tak więc nie krępuj się, ale bądźże tak otwarty w swym homofantazmacie jak potrafiłeś przez tyle miesięcy. Tylko ta sporadyczna chujowość i marna rola osłoniarza zyskają na honorowości. Odwagi!

  12. soulgarden napisał(a):

    W swoim prywatnym życiu długo potrafiłem opierać się wewnętrznie czyjemuś donosowi praktykowanemu bardzo długo. Tego zazdrości mi mój głowny oprawca gdyż miał okazję nawet coś takiego obserwować. Ale nie gdyż tylko – ponieważ on odreagowuje taśmowo na porażkę w taki sposób. Bez jaj. Jego wyżywka na mnie to pasmo bzeciągizmu najmarniejszego. Te wszystkie świństwa, które mi uczynił pod przebraniem „zawodowego” „a może coś z tego wyjdzie” są nieustanna zemstą jak nie na mnie za porażki, jak nie za porażki to za kompleksy ogólne wobec mnie, jak nie za te kompleksy to zemstą ogólną za swe życie. Tyle, że bzdeciora ciągło nie tylko do zawodu, ale i do konkretnych jego odmian gdzie nie trzeba odwagi za dużo by się móc powyżywać. Jego życie to nieustanne pasmo piętrowego zakłamania i czemu gesty jakiejś szczegółowej zemsty miałyby go odpychać gdy jest tak rozpędzony w zemście standardowej? Co może z takim sobą począć? Pozostaje tylko racjonalizacja.
    Wszystko byłoby takie średnio dramatyczne gdyby nie to, że nie uświadamia sobie, że stara się mnie zamordować. Pominę to, że wiele rzeczy, które zrobił przeciw mnie ma naturę nieodwracalną. Nie żyjemy w świecie idealnym – może tam większość dałoby się odwrócić. Nie mógł mi się trafić większy wróg niż takie we własnym poczuciu 0, które potrafi produkować w sobie obraz dobrej woli i logiczne uzasadnienie takiej masakry. Nie by mu się to zakłamanie udawało w pełni bo fałszywym mordercą, człowiekiem złej woli świadomie jest absolutnie. Chodzi mi o obraz o jaki potrafi umniejszyć wobec swej świadomości swą morderczą wolę.

  13. soulgarden napisał(a):

    Oto produkcja nijakiego Krzysztofa Leskiego:
    „008-11-14, 00:15:28
    Nie było zamachu na Kopernika
    Tagi:

    * śledztwo
    * zamach
    * Kopernik
    * Francja
    * Kanada

    Gdy wracam z radia, mam zwykle jedno marzenie: porobić NIC. Niestety życie jest brutalne. Każe mi siadać do kompa i szukać tematów na dzień następny. Tak też uczyniłem przed chwilą. Przejrzałem zapowiedzi PAPa, Reutera, sporządziłem nudnawą listę. Nic nie zapowiadało sensacji.

    Nagle wzrok mój padł na depeszę AFP. Z różnych zabawnych przyczyn mam z domu dostęp nieco kulawy: nie widzę tytułów depesz, tylko ich słowa kluczowe. Zelektryzowało mnie takie zestawienie:
    Śledztwo – zamach – Kopernik – Francja – Kanada

    Choć intuicja podpowiadała, że coś tu jest nie tak, ciekawość sprawiła, że kliknąłem błyskawicznie i zdążyłem przeczytać pierwsze dwa zdania, nim jeszcze jeden z kotów skoczył na ekran zasłaniając treść depeszy.

    Mowa była o mężczyźnie zatrzymanym w Kanadzie, podejrzanym o udział w zamachu na synagogę w Paryżu w 1980 r. Zginęły wtedy cztery osoby. Jest śledztwo, zamach, Francja i Kanada. Gdzie Kopernik?

    Przy ulicy Kopernika mieści się owa synagoga.

    PS. Wersja Reutera bardziej mi pasuje: FRANCE-BOMBING/ARREST.

    1359 – 2 170 900”

    Co czyni Krzysztof Leski? Krzysztof Leski okazuje się być tą małą pistką. Tłumaczy się, ale jakie ma to znaczenie? Wzmacniające efekt i przesadnie przedstawiające się. Trudno się nie domyślić, że sposób w jaki dostają dane jest najczęściej taki gdyż jest wygodny i bezpieczny z pkt widzenia legalizacji odarcia i gwałtu.
    Kod, który dostał ten robal to przećkane hasła dotyczące zagrożenia terrorystycznego lub ucieczkowego z mojej strony wystrzeliwane od ponad roku. Czemu w momencie, w którym są przekonani – nie mają podstaw. Gdy dostali w dupę. Czemu wtedy KL usłużnie odwraca role? Oni muszą mieć podkładkę i sygnalizują to może??? Dobrej woli??? Czemu KL widząc to co widzi podejmuje ten manewr? Przecież gdyby z umiarem minimalnie podłączył się pod „czucie” nie wypuścibłby czegoś tak fałszywego sytuacyjnie. Otóż KL lubi udawać, że nie rozumie, abstrahować, grać gościa, który obserwuje jak nikt od dawna – jest wstrzemięźliwy – i jednocześnie jest „dzień dobry” dopiero co świerzym widzem. Te sprzeczne cechy metakomunikatu KL przekazuje mimowolnie jako głupek i cwaniak. Jest tymczasem właśnie przez takie ukwadratowienie siebie superbucem i odpowiednikiem pilota nad Hiroshimą. Częściowo świadomie. KL dostał więc hasła, co wyjaskrawiłem, bezczelnie mechanicznie rzucone – to początek zamierzonego wspólnie efektu.
    Tak więc dostał hasła standardowe, ale moi oprawcy włączyli jedno niepasujące: Kopernik. Otóż ludzie ci inwigilowali księdza z którym rozmawiałem i sprawdzili, że rozmawiałem o czymś związanym z Kopernikiem. Za wszelką cenę chcą sprawdzić czy nie byłem przypadkiem u spowiedzi i czy czegoś z tego nie wyciągną?????? KL brak wiedzy było choćby do tego. Ale gdyby wiedział czy nie kwadratowałby się dalej? Otóż taka homosatysfakcja z osaczania każdego momentu, elementu jakiejkolwiek prywatności to jest standart psychopatyczny obok racjonalnego celu. Celem tym jest wywarcie na mnie preji, że zwierzenie co do mojej sytuacji zaszkodzi mi. Jest wynikiem obawy, że coś może dla nich złego z tego wyniknąć. To jest superważny elemenciczek zaszczucia wykonywanego po cegiełeczce dzień po dniu. Tak jak dokonuje się dehumanizacja. Jak taki knyp jak ukwadratowiony KL ustali sobie atrakcyjność zbucowywania się pod kątem agresji bez treści na ten zestaw jeśli najprawdopodobniej nie odpowiem (tzn bym nie odpowiedział)? Niczego pewien nie będzie, ale ten smrodek pchający do pchania jakże rozkosznego rozgrzeszenia nadejdzie.

    Wracam do terroryzmu. Otóż te sprawdzenia terrorystyczne mają jeden wspólny obrzydliwy mianownik. Są treścią potwierdzającą legalizację upadlania i scwelenia. Każde badanie szczegółowe jest zawsze siłą rzeczy badaniem ogólnym – metaforycznym i odwrotnie. Każde badanie mojej reakcji na „strzelanie spermą z karabinów maszynowych” szczególnie w postaci metafory terroryzmu czyli jakiejkolwiek formy agresji zwrotnej jest szczególnym upodleniem. Jest nie tylko wypowiedzią „nam wolno to robić, a jak będziesz agresywny to możemy cię zabrać”, ale też jakąś dodatkową afirmacją tego wszystkiego co mogłoby to powodować – w trochę szerszej metaforze. Jest podkreśleniem i pilnowaniem dystansu upodlenia. Jest też często strzałem „ze spermy” dla samego lub głównie dla tego strzału. Otóż właśnie. Jeśli w wyniku terroru przeprowadzanego na mnie kiedykolwiek odpowiem czymś prawdziwie terrosrystycznym to będzie to wyraz reakcji na nieprzerwaną do dziś sumę upokorzenia, ale w nim szczególne miejsce będzie miał jeden z motywów. Odpłata za „sprawdzanie terroryzmu” czyli za te pieczętujące gesty. Pieczętujące zwyczajność, a wykonywane z myślą dalszych „strzałów spermą”. Wykonywane pod płaszczykiem kontroli po to by bardziej jeszcze upadlać i torować drogę do automatyzacji. Narzucać mi tą automatyzację bardzo, superskrutowym kodem. Dlatego gdyby kiedyś coś mocno nieprzyjemnego z mej strony kogoś spotkało pamiętajcie o wszystkich taki kwadratowych Leskich. Ale to nie jest nadwyżka ponad legalność. Jesteś mały szczurze absolutnie nielegalny i obciąża cię strasznie to wszystko co przeczytałeś co wykonano wobec mnie. Każdy kto się dołącza jest jak wspólnik od początku jeśli ma choć trochę danych by dojść do tego, że powinien się zapoznać. Tak więc jesteś szkopskim zakompleksionym, zawistnym szczurem. I pamiętaj, że twoja „głupota” ma prawo być wykożystana przeciw tobie przez pożądnych ludzi. Ty zasrany cwany leszczyku.

  14. Edwar.D.Dana napisał(a):

    Mawar

    Spotersi czy spottersi? –
    W aktualnej żywej polszczyźnie nie siedzę, ale mniemam że może iść o wywiadowców (chyba idzie o masowe imprezy)
    Tak się chyba też określa „podglądaczy” samolotów na lotniskach.
    Nie wykluczam innych znaczeń. Fajna zabawa :D

  15. soulgarden napisał(a):

    Gdy czytam „sprawdzenia terrorystyczne” gotów jestem myśleć o odpłacie. To jest właśnie tym magicznym motywem, który jak zauważę jako motyw dodatkowy choćby – czuję tą celebrację i perspektywę powtarzania. Celebrację i kontrolę taśmociągu, szczególną jeszcze dodatkowo gdyż w zakresie pewnej gry i zabawy odmawiającą mi prawa do jakiejkolwiek agresji. To jest to bawienie się kotka myszką nie szarpiącą się. Jeśli kiedykolwiek gdziekolwiek dojdzie do tragedii pamiętajcie o takich inżynierach szylointeligentach technicznych. Bo powininni wtedy odpowiedzieć na równi z tymi zbrodniażami zatrudnionymi przez zbrodniarzy w internet show.

  16. soulgarden napisał(a):

    Wiele jeszcze będzie zapewne użytych zestawów fałszujących przez fakt, że nie odpowiem na nie. I będą do nich używani właśnie tacy szkopscy wyrobnicy. Gdyż są sukinsynami na inny sposób bezwstydnymi od żydongów (określenie Żydów używających etyki głównie wobec żydów i żydowskiej). Żydongi oszukują humanistycznie, udają niedostrzeganie aspektu całej wytworzonej rzeczywistości. Szkopki lubią grać głupiego w sukcesywne przekłamania szczegółowe.

  17. soulgarden napisał(a):

    Nie wolno się oszukiwać dziś dziennikarzom.
    Musicie wiedzieć, że każdy człowiek, z którym trędowaty nawiąże jakikolwiek kontakt potrafi być namierzony w absolutnie okrężny sposób i dopiero później zinwigilowany. To bułka z masłem dla prawdziwych panów informacji. Ludzi dzierżących najdelikatniejszy i może najważniejszy rodzaj władzy. Władzę nad informacją: z prywatności.
    Bo „nigdy nie można wykluczyć, że coś się nie przyda” itd. Taki jest ubekistan, również dlatego, że nawet tej garstki ludzi z charakterem w dziennikarstwie brak.

  18. Andrzej napisał(a):

    Materializują się porażające, oparte na trumanowskiej neodoktrynie plany wyautowanie Rosji.
    http://www.ft.com/cms/s/0/c0551926-b197-11dd-b97a-0000779fd18c.html?nclick_check=1
    Można się domyślać, że za planami tymi stoją prezydenci zbuntowanych republik Pribaltiki wraz z prezydentem Kaczyńskim, którzy za wszelką cenę usiłują ratować skompromitowanego prezydenta Saakaszwilego. Plany te zaczynają się układać w całość z innymi działaniami mającymi na celu pogrążenie wspaniale rozwijającej się gospodarki Rosji
    http://ft.onet.pl/11,1712.....tykul.html
    oraz szeroko zakrojoną akcją zdyskredytowania prezydenta Miedwiediewa – najwybitniejszego po Putinie światowego męża stanu.
    A potem, wspomniani na początku inspiratorzy tych działań pierwsi będą pyszczyć gdy Rosja będzie zmuszona zbrojnie interweniować w takich krajach jak Kazachstan czy Turkmenistan w obronie swoich żywotnych interesów gospodarczych, rozwiązując przy okazji problem prześladowanych mniejszości narodowych – głównie obywateli rosyjskich.
    :)))

  19. Andrzej napisał(a):

    Brakujący link do poprzedniego wpisu
    http://ft.onet.pl/10,1712.....tykul.html

  20. Edwar D.Dana napisał(a):

    Настоящий советский парень.

    Po zabijaniu w kiblu, propozycji kastracji i paru innych podobajacych sie elektoratowi wejsc przenosiny sie w swiat dyplomacji.

    http://www.dziennik.pl/sw.....ruzji.html

  21. Edwar D.Dana napisał(a):

    Yankees do domu!!!

    http://wiadomosci.gazeta......usha_.html

  22. soulgarden napisał(a):

    Jurku Pilch, to byłem ja. Nie listownie, a we własnej osobie w spożywczym samie. Jakkolwiek możemy rozważać saulobellowizm, a znam twą felietonistykę od strony mruczącej dziś trochę trącisz. Tak więc dwa razy proponowałem ci spotkanie z tego blogu. I czekałem kiedy zareagujesz. W końcu po wielu miesiącach powiedziałem pani, że uczestniczysz w ubeckim scweleniu i przekazuje ci to przez nią, żebyś miał odwagę spotkać się i powiedzieć to wszystko co przekazujesz inaczej. W tym celu mógłbyć mieć i osprzęt. I nie szkodziło by ci to chyba potem z tym samym charakterem pisać co lubisz. Np z pozycji twojej wyzywać mnie od Saul Bellowa choćby do oporu. Móc kogoś w ogóle nazwać i nazywać w sposób ponowny innymi w twoim mniemaniu wreszcie odznaczającymi kto jest kto słowy. „To ty jesteś Kaczyński lub Tusk mógłbyś w nieskończoność.” Jerzy Pilchu wiesz, że ja muszę już być osobą ci bliską gdyż nie mam wyjścia to bądź w tym męski. Na zachętę podaję: fotografia dziewczęcych dwóch węgielków w oczach, fotografia babci i fotografia, która pokazuje człowieka skupionego na znieruchomieniu mogącym być rozproszone tylko paproszkiem kurzu (wiesz jak w świetle dziennym zmysły są wyostrzone. Ciekawi mnie czemu ach czemu nie poczułem w tym tekście dzwoniących w parapet jąderek, ale uzasadnienie jest mi znane. Fot Piotr Gęsicki. Ty i poigrać byś chciał i zrzucić z siebie nastrój tych bytów duchowych do wytwarzania których zmusza rzeczywistość? Ja bym na twoim miejscu zakończył albo walczył full opcja – oczywiście w świecie piór. Jerzy, walcz abo wydubcaj – tak ci powiem. Jako gazda – a nie czuję się tak przez większość dni, tylko chwilami gdy uchwytuję egzystenzjonissimusa w człowieku. Rozgrzewasz się przy mórawie? Już?

  23. soulgarden napisał(a):

    Deklaruję, że w chwili kiedysiejszej przed tym Rozdrożem byłem w sklepie u mego uczestnika pilchowania na człowieku przez Jerzego od brudnej roboty. Całkiem wyrozkoszowanego zaciukawy. Może zechciałby spotkać żywego zanim wszepcze mu do doła „Tusku”, a? A może złapie nutkę użalania się nad sobą? Wszystko podług potrzeb.

  24. soulgarden napisał(a):

    A czy ty w ogóle spotykając ludzi lubisz czasem wszeptać się w doła? Czy tylko tak piórem Jerzy? Jak to czujesz powiedz mi. Ja czuję u ciebie kalectwo psychiczne wiesz, takie duchowe. Zwłaszcza w tej pijackiej manierze „lutrem jestem” jest ta cała nędza pustki form „zagadania pod monopolowym”. To co robisz to zagadywanie robala. To szamanizm, ale wyrachowany jak wspomnienia o marzeniach bycia Arnoldem charakteru. Te marzenia są twoją siłą Jurku. Spotkajmy się a wyjawisz mi co chciałbyś mi wszeptywać gdybyś mógł mnie zdmuchiwać ze stołu.

  25. Ewa-Joanna napisał(a):

    Mawar,
    od 68 roku do SB brano ludzi po studiach i to tych, ktorzy mieli dobre wyniki! To na pewno nie byly prymitywy umyslowe jak to twoja opcja historyczna usiluje wmowic.
    A nie „splamil” (jak piszesz) sie tylko ten, kto nic nie robil. Ot i zasluga!
    Mnie sie za to wszystko cofa jak czytak wypociny takich jak ty bohaterow spozninych.

  26. Paweł Luboński napisał(a):

    Mawarze (3:44), zrozumiałem cię doskonale i niczego nie potrafię przeciwstawić twojemu wywodowi o Bawarii. Tylko że mój wpis nie dotyczył Bawarii, lecz twojej osoby. Sprawiasz wrażenie gościa, który za wszelką cenę musi zawsze udowodnić, że wie lepiej, zna się lepiej i w ogóle góruje, choćby szło o sprawy zupełnie marginalne, jak w tym wypadku. Wybacz, ale nawet jeśli masz rację, to nie jest to miła cecha. Na tym blogu dzielisz ją, nawiasem mówiąc, z Zofią. Może stąd wasze częste starcia.

  27. Ewa-Joanna napisał(a):

    Mawar,
    nie doczytalam do konca, myslalam ze czepiasz sie narciarza2 nie mnie. Ale jednak mnie.
    Czytac sie naucz robaczku! Nigdzie nie napisalam, ze podpisalam cokolwiek, napisalam jak to wygladalo w tamtych czasach, celem wyjasnienia.
    Twoj IPN mam totalnie w nosie, tak samo jak i trzeci garnitur bohaterow. Uwazam, ze cale zycie postepowalam uczciwie i bylam w porzadku wobec siebie i innych i to mi calkowicie starczy. Opinie takich jak ty mnie nie interesuja, nawet poparte pseudonaukowym wywodem.

  28. Edwar D.Dana napisał(a):

    Ewa Joanna
    Wiele miesięcy temu przemknęła mi przez „pasówkę” informacja
    o śledztwie prowadzonym w Australii a mającym ustalić czy prawda jest ze testowano kiedyś na aborygeńskich dzieciach leki na trąd.
    Potem nic więcej do mnie na ten temat nie dotarlo.
    Korzystam więc z obecności mieszkanki Australi. Jak sprawa się zakończyła? Wiesz coś o tym?

  29. Ewa-Joanna napisał(a):

    EDD
    Nie wiem. Uczciwie powiem, ze nie slyszalam, ale sprawdze i dowiem sie jak to bylo. Jest to mozliwe, ale wokol problemu Aborygenow narasta rowniez duzo sensacji i nieprawdy.

  30. Edwar D.Dana napisał(a):

    EJ
    Dziękuję

  31. Ewa-Joanna napisał(a):

    EDD
    Tak na szybko
    http://www.abc.net.au/new.....ion=justin
    Na pewno sprawdza archiwa i specjalna komisja sie nia zajmie, jezeli jest prawda.

    Sprawa wyszla przy okazji uzgadniania odszkodowan za tzw. stolen generations, czyli odbieranie dzieci Aborygenskich rodzicom i oddawanie rodzinom zastepczym lub domom opieki. Sprawa bardzo trudna i kontrowersyjna.
    Nie odbieram Aborygenom ich prawa do sprawiedliwosci, ale zbyt czesto tworza oni historie, ktore wcale nie mialy miejsca. Poprawnosc polityczna daje nam sie we znaki niestety, tak jak kiedys traktowano tych ludzi jak zwierzeta, to teraz odwyrtka w druga strone – w ramach ekspiacji daje sie im zbyt duzo, i wcale nie jest to dla nich dobre.

  32. Edwar D.Dana napisał(a):

    Czyli od kwietnia nic nowego. Pewnie była to nieprawda albo raczej przypomnienie dawnej czarnej legendy każącej wśród Aborygenów.

  33. Edwar D.Dana napisał(a):

    http://www.dziennik.pl/sw.....ekipe.html

    Prosty sposób na eliminacje z polityki normalnych ludzi. Kontynuacja takich działan sprzyjać będzie hodowli dla polityki Zakonu Hipokrytow. Oczywiście to skutek funkcjonowania mediów nie mniej jest to paradoksalnie działanie na szkodę demokracji.

  34. Ewa-Joanna napisał(a):

    Prawdopodobnie.

    A Australia ma potezny problem i znowu przemysliwa sie nad sposobem zabrania dzieci z pewnych plemion. A to z powodu molestowania seksualnego, pijanstwa i tzw. petrol sniffing (juz nawet produkuje sie specjalna benzyne zeby to uniemozliwic!). Diabelnie trudna sprawa, bo z jednej strony prawa rodzicow z z drugiej prawa dizeci. I znowu wyjdzie stolen generation.

  35. Edwar D.Dana napisał(a):

    A propos

    http://kuczyn.com/2008/11.....ment-62881

    Dokonałem szybkiej auto psychoanalizy i wyszło mi ze reaguje „bezprzedmiotowo obronnie”. Mojej podświadomości idzie chyba o to iż czym jak czym ale ważnym politykiem czy urzędnikiem w tych warunkach nie mógłbym zostac.

  36. Paweł Luboński napisał(a):

    Podobne problemy mają niektóre państwa Europy z Cyganami. Nawet Polska. Parę dni temu czytałem w tym kontekście o szkolnictwie. Obecnie obowiązuje zakaz tworzenia osobnych klas dla dzieci cygańskich. Chodzi o to, żeby młodzi Romowie nie byli wyizolowani, lecz wciągali się w krąg współczesnej kultury. Ale skutek jest odmienny: wielu Cyganów w ogóle przestaje posyłać dzieci do szkoły.
    Co robić z mniejszością, która nie akceptuje norm uznawanych przez całą resztę społeczeństwa? Zamykać w rezerwatach?

  37. Edwar D.Dana napisał(a):

    Zdzislawie
    Na wstępie żeby nie było nieporozumień: moim zdaniem dokumentacja SB powinna być zamrożona na lat kilkadziesiat.
    Ale ….Zdzisiowie to co piszesz to trochę zbyt usprawiedliwiające zdania.Tak część werbunku dotyczyła zadań na „froncie zewnętrznym”.

    Wiadomo ze wielu odmówiło i o dziwo wielu z tych co odmówiło „pojechało”.
    Ale nie w „wjazdówkach” główny problem.

    O kapowanie „wewnętrzne”: na kolegów na instytut, to niezaprzeczalne fakty ze wielu przyjmowało za to wynagrodzenie.
    U wielu działanie to trwało przez lata i ustawało tylko na skutek bezużyteczności dla organow. Zajrzyj tu bo najblizej.

    http://kuczyn.com/figurant-rosomak/

    Jak rozdzielac? Nie wiem. Zamknac, ale nie oczyszczac sumienia tym ktorzy maja sznse dowiedziec sie (bo przecirz pamietaja co robili) ze ich postepowanie bylo postepowaniem kanalii, a za decyzja stala byla przewaznie glupota jesli werbunek odbyl sie po 1956.
    Nielustrowanie nie oznacza akceptacji postepowania donosicieli.

  38. Ewa-Joanna napisał(a):

    EDD,
    tez uwazam, ze powinna byc zamrozona na przynajmniej 50 lat. Potem to juz naprawde bedzie historia.
    To co sie teraz dzieje jest przerazajace. Sedzia Lynch zaciera rece.
    Bycie kanalia to ludzka rzecz choc trudna do akceptacji. Ale od tego sa sady, nie IPN i nie media. Ale kanalia zawsze kanalia zostanie, sama znalam jedna, ktora donosila do SB i partii, potem donosila do Solidarnosci i na plebanie. Teraz pewnie donosi do CBA, policji i co tam jeszcze jest.

    Pawle,

    pamietam Romow z czasow PRL, wydawali sie normalni i zaadoptowani. Co to sie porobilo…
    Aborygenom w ramach ekspiacji dano za duzo, choc i tak nie tak duzo jak chcieli. Zbyt latwe zycie degeneruje niestety.

  39. miner napisał(a):

    Zofia:

    Podziękowałam Panu za zwrócenie uwagi a Minerowi wytłumaczyłam, iż słówko “spot” w jęz. angielskim ma wiele znaczeń.
    .
    Dzięki! Co ja bym bez Ciebie zrobił :) Uwielbiam gdy tak pięknie puchniesz :)
    .
    Ja to określenia poznałam w odniesieniu do rynku usług żeglugowych, gdzie terminologia specyficzna i nie zawsze akurat taka sama jak w podręczniku ekonomii.
    .
    No to jaka była ta terminologia żeglugowa? W którym aspekcie „koledzy shippingowcy” (znowu obce słowo mające podniesc Twoją samoocenę?) używają słowa „spot” do określenia działan długoterminowych?
    .
    Wieczorem, podczas spotkania – otrzymałam dosyć szczegółowe wyjaśnienia które można ograniczyć do stwierdzenia iż jest to rynek, na którym obowiązuje kupno czegokolwiek co w asortymencie ww danym momencie i wg cen aktualnych
    .
    Czyli dostałaś dokładnie takie samo wyjasnienia okreslenia „spotowy” jakie funkcjonuje w innych dziedzinach. Gdzie zatem są u shippingowców te długoterminowe spotowe operacje?
    .
    Reszty nie cytuję bo to jest woda, w której ma się jak zwykle rozmydlić Twoje „wyjasnienie”.

  40. miner napisał(a):

    Jasnaanielka:
    widzę, że totalnie nie zrozumiałaś o co mi chodzi. Nieważne.
    Ale skoro juz napisałas nie na temat to mam pytanie: ile lat musi miec politolog, żeby nie zwracac uwage na jego wiek tylko na to co napisał. A napisał, że kolejny obrońca biednych przesladowanych okazał się obrońcą własnej dupy
    .
    .

    EDD:
    to samo pytanie co do Jasnejanielki. Bo jak rozumiem na pytanie o “ustawianie w sposób głupi pod ścianą przeciwników lustracji.” z poprzedniego postu odpowiedzi juz nie dostanę…

    I jeszcze jedna sprawa z późniejszego postu: co pozwala Ci sądzić, że ja uwazam, że „nie można było uniknąć moralnie dwuznacznych sytuacji, aktywnie uczestnicząc w życiu politycznym, społecznym, czy zawodowym, zajmując wysokie stanowisko,?
    .
    .

  41. miner napisał(a):

    oświecony P. Luboński:
    .
    „Czy dziennikarz, pisarz, ksiądz, profesor wyższej uczelni to ludzie na eksponowanych stanowiskach, którzy pod wpływem szantażu mogą wyrządzić znaczącą szkodę Rzeczpospolitej? A podniecacie się takimi przypadkami do niemożliwości.
    Ludzie zajmujący naprawdę znaczące stanowiska i mający dostęp do ważnych tajemnic państwowych od początku byli sprawdzani bez łaski ustawy lustracyjnej.
    Ponadto – szantażować można także wieloma innymi sprawami, takimi jak zdrada małżeńska, dewiacje seksualne, długi itp. itd. Należałoby zatem zażądać ujawniania wszelkich osobistych problemów ludzi na eksponowanych stanowiskach.

    .
    .
    – nie przypominam sobie aby lustracja miała objac w jakiejkolwiek formie pisarzy
    – zdefiniuj „znaczące szkody dla Rzeczpospolitej” bo skoro uważasz, że choćby szantarzowany dziennikarz nie może ich wyrzadzić to znaczy, ze mówimy o czyms innym
    – rok temu mieliśmy całą mase tajemniczych rezygnacji z przyczyn zdrowotnych – tak działa sprawdzanie bez lustracji
    – wyraźnie napisałem, ze lustracja miała pozwolić zerwać z „PRLowskim syfem”. Sugerujesz, że zdrada, dewiacje itp to sytuacje, które zniknęły po 89? Jeżeli nie, to czemu je wrzucasz do wspólnego worka? W przypadku donosicielstwa na rzecz służb państwa podległego sowietom jakim był PRL – ja przyjmuje, że po 89 roku zaszła zmiana jakosciowa, którą niejako sfinalizowac miała lustracja.
    – jak zwykle w rozmowach z Tobą poprosze o odnośnik który pokaże jak to ja się „podniecam takim przypadkiem do niemożliwości”. bo jak rozumiem w zwrocie „wy” znajduję się równiez i ja.
    .
    .
    Właśnie. Na przykład nie ma odwagi cywilnej, by się przyznać, że ożenił się dla pieniędzy, pożycza i nie oddaje lub fatalnie traktuje swoich najbliższych. Dlaczego akurat współpraca z SB ma być tym jedynym liczącym się grzechem śmiertelnym. Przecież to absurd.
    .
    – tak to absurd, sam go wyartykułowałeś. A dlaczego – odpisałem powyżej
    .
    .
    Otóż to właśnie. I jakoś Polska nie zginęła, a problemy, które ma, niespecjalnie wiążą się z brakiem lustracji. Więc o co był ten cały szum?
    .
    – przy takim stawianiu sprawy – nie ma o co szumieć. Polska nie zgineła, tak samo jak Polska nie zginęła przez zabory, jak Polska nie zginęła przez pół wieku PRL. Więc po co ten cały szum?
    .
    Poza tym: ja mam już dość rozmów o lustracji. Po co? Dla Ciebie nie ma problemu, dla mnie jest problem.
    .
    .
    Na koniec tylko kilka przykładów „merytorycznej dyskusji” z „obozu oswieconych” której tak strasznie brakuje Ci w rozmowach z „ciemnogrodem”.

    narciarz2 Says:

    listopad 13th, 2008 at 11:49 pm
    1. Lustracja to jest mlot na czarownice.
    2. Czarownicą jest kazdy, kto nie podoba sie dwuglowemu Prezesowi.
    ********
    i późniejsze punktowane bełkoty…

    głos zwykły Says:

    listopad 14th, 2008 at 12:12 am
    Nie bardzo wiem co mam wspólnego z paranoikami:D
    (…)
    Po co mają takiego Wolszczana, Boniego, Wielgusa, Wałęsę szantażować OBCY jak my sami możemy ich TAK opluć, że już po prostu szantażować się ich nie da!
    *********
    Ewa-Joanna Says:

    listopad 14th, 2008 at 9:30 am
    od 68 roku do SB brano ludzi po studiach i to tych, ktorzy mieli dobre wyniki! To na pewno nie byly prymitywy umyslowe jak to twoja opcja historyczna usiluje wmowic.A nie “splamil” (jak piszesz) sie tylko ten, kto nic nie robil. Ot i zasluga!Mnie sie za to wszystko cofa jak czytak wypociny takich jak ty bohaterow spozninych.
    *********
    Edwar.D.Dana Says:

    listopad 13th, 2008 at 11:06 pm
    Wójcicki ma mentalną kompetencję w sprawach TW i lustracji taką jak Dobrawa (15) w sprawach sztucznego poronienia. *********
    jasnaanielka Says:

    listopad 13th, 2008 at 11:04 pm
    miner – jeszcze nie wyłączyłam, więc ci odpowiem. 27 letni politolog, to dopiero ktoś, co ledwie ukończył uczelnię. Jeszcze wiele wody upłynie w Wiśle i innych rzekach, zanim on się zacznie liczyć we własnym środowisku, a potem jako taki. Na razie, to on się przedstawia tak, jak sam bardzo by chciał. Na uznanie trzeba sobie zapracować, choć nie przeczę, że reklamować się też nie zawadzi. Ale ocena należy nie do przedstawiającego się. Wanna mi się przepełni. Dobranoc.

  42. miner napisał(a):

    „szantaż”, nie „szantarz”

  43. Paweł Luboński napisał(a):

    Miner:
    .
    „nie przypominam sobie aby lustracja miała objac w jakiejkolwiek formie pisarzy”
    .
    To nieistotne, kogo obejmuje ustawa. Orędownicy lustracji triumfowali za każdym razem, kiedy wychodziła na jaw „współpraca” znanych osób: pisarza Szczypiorskiego, księdza Czajkowskiego, dziennikarza Maleszki, profesora Wolszczana.
    .
    „zdefiniuj znaczące szkody dla Rzeczpospolitej bo skoro uważasz, że choćby szantarzowany dziennikarz nie może ich wyrzadzić to znaczy, ze mówimy o czyms innym”
    .
    Oczywiście, jakieś szkody może wyrządzić nawet szantażowany śmieciarz. Na przykład ktoś mu każe wysypać śmieci pod moim oknem zamiast na wysypisku. Ale znajmy miarę.
    Szantażowany dziennikarz może napisać kłamliwy artykuł. Ale potrzebny jest jeszcze redaktor, który go zamieści, i bierność ludzi, którzy kłamstwo mogliby sprostować. Ale nawet wtedy będzie to tylko jeden z wielu artykułów i jedna z kilku gazet. Mamy wolność słowa. Gdzie więc szkoda? Że jakaś liczba czytelników wyrobi sobie o sprawie błędną opinię? A w innym razie wszyscy by mieli prawidłową?
    Ponadto bez szantażowania też nie brak dziennikarskich kłamstw, pisanych na przykład za pieniądze albo z głupoty, więc co za różnica?

    „rok temu mieliśmy całą mase tajemniczych rezygnacji z przyczyn zdrowotnych – tak działa sprawdzanie bez lustracji”
    .
    Nie rozumiem tej uwagi. Piszesz to z aprobatą, czy z żalem, że nie sponiewierano tych ludzi publicznie?
    .
    „Wyraźnie napisałem, ze lustracja miała pozwolić zerwać z PRLowskim syfem. Sugerujesz, że zdrada, dewiacje itp to sytuacje, które zniknęły po 89? Jeżeli nie, to czemu je wrzucasz do wspólnego worka?”
    .
    Dlatego, że ludzie grzeszyli i grzeszą na najróżniejsze sposoby i nie widzę powodu, by akurat jeden z tych grzechów wyróżniać. A chęć „zerwania z PRL-owskim syfem” to mrzonka. Bo to nie kwestia tego czy innego donosiciela, tylko stanu świadomości społecznej. Zerwiemy naprawdę wtedy, gdy zejdzie ze świata ostatni człowiek pamiętający PRL. Czy naprawdę sądzisz, że Polska byłaby przyjemniejszym krajem, gdyby od razu na starcie, dajmy na to, ujawnić nazwiska wszystkich TW, pozbawić praw politycznych wszystkich byłych aparatczyków partyjnych i obciąć do minimum emerytury wszystkich esbeków? Mielibyśmy wtedy potężną rzeszę ludzi nienawidzących nowej rzeczywistości i mających poczucie krzywdy. Jak myślisz, na kogo by głosowali?
    .
    „jak zwykle w rozmowach z Tobą poprosze o odnośnik który pokaże jak to ja się “podniecam takim przypadkiem do niemożliwości”. bo jak rozumiem w zwrocie “wy” znajduję się równiez i ja.”
    .
    „podniecać do niemożliwości” to naturalnie retoryczna przesada. Powiedz jednak: dlaczego właściwie zamieściłeś na tym blogu linka do informacji o tym, że jeden z kilku lub kilkunastu tysięcy polskich profesorów na jednej z kilkuset wyższych uczelni przyznał się do współpracy, i że to on wcześniej gorliwie bronił Wolszczana? Czy nie dlatego, że dla ciebie jest to sprawa ważna i poruszająca? Otóż dla mnie nie jest.

  44. miner napisał(a):

    Ręce opadają jak się to czyta
    .
    Czy naprawdę sądzisz, że Polska byłaby przyjemniejszym krajem, gdyby od razu na starcie, dajmy na to, ujawnić nazwiska wszystkich TW, pozbawić praw politycznych wszystkich byłych aparatczyków partyjnych i obciąć do minimum emerytury wszystkich esbeków?
    .
    I Ty uwazasz, że prowadzisz merytoryczną dyskusję? Z premedytacja wrzucasz wszystko do jednego wora (ujawnienie wszystkich nazwisk TW, pozbawienie praw politycznych wszystkich aparatczyków, odebranie emerytur) bo tak Ci pasuje pod tezę.
    .
    Powiedz jednak: dlaczego właściwie zamieściłeś na tym blogu linka do informacji o tym, że jeden z kilku lub kilkunastu tysięcy polskich profesorów na jednej z kilkuset wyższych uczelni przyznał się do współpracy, i że to on wcześniej gorliwie bronił Wolszczana?
    Napisze tylko po raz piąty, teraz boldem i wielkimi literami, umiesciłem tego linka dlatego, że:
    KOLEJNY OBROŃCA BIEDNYCH PRZEŚLADOWANYCH OKAZAŁ SIĘ OBROŃCĄ WŁASNEJ DUPY
    Nie potrafię tego napisac, krócej, dosadniej i wyraźniej.
    .
    Mnie się tak nie chce dyskutować. Po raz kolejny pomyliłem sie ustawiając poprzeczkę wyżej po Twojej „inwokacji” dotyczącej merytorycznej dyskusji. EOT

  45. Paweł Luboński napisał(a):

    Minerze, już ci to kiedyś pisałem: skoro sprawia ci taki dyskomfort konieczność obniżania poprzeczki intelektualnej do poziomu bywalców tego blogu, to wyjście jest proste.
    Nadal nie rozumiem, dlaczego ta „obrona własnej dupy” jest dla ciebie taka ważna, że uznałeś za stosowne podzielić się tym z nami.

  46. miner napisał(a):

    P. Luboński – to już tylko p.s. do sprawy, bo odnośnie lustracji EOT zobowiązuje :)
    .
    Ja piszę, że:
    .
    – postawiłem TOBIE na własne życzenie wyżej poprzeczkę w kategoriach MERYTORYCZNYCH (opisując to jaskrawym przykładem Twojego nadużycia) i nie chcę dyskutować w taki sposób (tzn w sposób demagogiczny)
    .
    .
    A Ty piszesz, że:
    .
    – sprawia mi dyskomfort obniżanie poprzeczki INTELEKTUALNEJ do poziomu BYWALCÓW TEGO BLOGU
    .
    .
    Czyli – zmieniasz zaadresowany do Ciebie, precyzyjny zarzut o demagogię, na zarzut umniejszania zdolności intelektualnych dużej części komentujących tutaj skierowany w moją stronę.
    .
    Czy Ty się z tym czujesz lepiej?

  47. Mawar napisał(a):

    Ewa Joanna

    „od 68 roku do SB brano ludzi po studiach i to tych, ktorzy mieli dobre wyniki”!

    A tak, na siłę brali, jak za cara? Czy może dlatego szli do SB, bo dużo wyższe pensje, po 2-3 latach mieszkanie, które sfinasowali także ci, którzy tych mieszkań nigdy nie dostali. No i te pańskie emerytury, przy których dowolny minister III RP jest żebrakiem. To akurat ma się skończyć. (Tusku musisz – obiecałeś).
    :)

    „To na pewno nie byly prymitywy umyslowe jak to twoja opcja historyczna usiluje wmowic”.

    Bardzo wielu cwaniaków, sporo pijaków, generalnie nic ciekawego. Z „wybitnieszych” to chyba pułkownik Lesiak, kiedy się go słuchało (przy okazji procesu, który orzekła jego niewinność) to można było ze śmiechu dostać spazmów.

    „A nie “splamil” (jak piszesz) sie tylko ten, kto nic nie robił”.

    Takie same dobre samopoczucie mogą mieć SS-mani, którzy w pocie czoła wyrównywali rachunki krzywd za Traktat Wersalski. Nie można powiedzieć, że nic nie robili.

    „Mnie sie za to wszystko cofa jak czytak wypociny takich jak ty bohaterow spozninych”.

    Nie lubie tego słowa, ale skoro już go używasz to musze cię uprzedzić, że ja jestem z tych wcześniejszyh. Nie powiem, że dziś jest to nieprzyjemne, ale kiedyś bywało różnie. :)

  48. Mawar napisał(a):

    EDD
    „Spotersi czy spottersi? –
    W aktualnej żywej polszczyźnie nie siedzę, ale mniemam że może iść o wywiadowców (chyba idzie o masowe imprezy)
    Tak się chyba też określa „podglądaczy” samolotów na lotniskach.
    Nie wykluczam innych znaczeń. Fajna zabawa :D”

    Masz rację, nie wiem, czy to już zostało oficjalnie zaadoptowane przez polszczyznę, ale raczej przyjmie się kalka angielskiego – nie spotersi tylko spottersi, ze względu angielską gramatykę. Tak, to podglądacze samolotów, zdaniem piotów oni są zawsze „na miejscu” (on the spot), przy ogrodzeniu pasa startowego lub na okolicznych górkach. I jak ty na blogu, też on the spot. :) EPWA spotters to podglądacze na Okęciu. Dlaczego EPWA? Wystarczy zadzwonić pod numer +48226502111 (ATIS EPWA) by się dowiedzieć.

Skomentuj