Jestem z Układu


Pośle Bielan, byle nie za nisko!

LICZNIK PREZYDENCKI
Do końca kadencji “Prezydenta Swojego Brata”
zostało 594 dni (już poniżej dwu lat).

W czwartek wieczorem Polska zachwiała się w fundamentach, bo premier zamiast być na służbie Rzeczpospolitej, czyli w Sejmie, gdzie odbywała się debata o stanie finansów na żądanie PiS i głosowania, grał w piłkę. Dzisiaj (poniedziałek) TVN24 cały dzień rozdziera z tego powodu szaty, prosząc o komentarze do tego wydarzenia kogo się da, jakby w czwartek kometa spadła nad Wisłą za sprawą nieobecności premiera na Wiejskiej. Poseł Wenderlich z SLD rwie włosy wespół z posłanką Kempą z PiS, niczym jej najlepszy sojusznik, a z kolei w Polsat News posłanka Senyszyn z SLD znowu w sojuszu z posłem Cymańskim z PiS tropią wpadki premiera.  Najlepszy sojusz antyplatformiany w całej krasie.  W programie TVN24 „Teraz My” ma być wyemitowane nagranie z tego feralnego treningu. Wydarzenie musiało być rzeczywiście dramatyczne, bo nawet prezydent Lech Kaczyński odniósł się do niego, a posłowi Bielanowi, aż opadły ręce.

Byle nie za nisko Panie pośle, byle nie za nisko!

Rzecznik rządu wyjaśnił, że „nieszczęsne” wydarzenie nastapiło dlatego, że piątkowe zwykle głosowania przeniesiono na czwartek, o czym premier i wicepremier nie wiedzieli z powodu „wpadki komunikacyjnej”. W to gotów jestem uwierzyć, bo nie sądzę, aby premier grał w piłkę wiedząc, że są głosowania. Nie mógł natomiast nie wiedzieć, że jest debata o realizacji budżetu. I tutaj jego nieobecność była rozmyślna i ja ją pochwalam. PiS zażądał debaty mając w nosie taki czy inny stan budżetu państwa i los Polaków. Chodziło tylko i wyłącznie o to, żeby mieć sejmowy i telewizyjny czas do przywalenia rządowi uszminkowanymi usteczkami Jarosława Kaczyńskiego wcielonego w panie „ekspertki”, które nie istnieją już jako One.

Powiedzcie nam stroskanym, prawie spłakanym o los Polaków PiSowcom, jaka jest prawda o budżecie – zażartował PiS. Pokażemy Wam zatroskani posłowie opozycji, jaka jest prawda o budżecie – zażartował minister finansów i – jestem pewien, że dla jaj – zawalił ich referatem w stylu wojewódzkiego sekretarza partii o produkcji i pogłowiu, wypełnionym ogromnym worasem z liczbami. A jedno uszminkowane usteczko Jarosława osłupiało prosząc o przerwę na przemyślenia, bo nie załapało „on line”, jak i reszta partii. Jedynym stosunkiem do tej debaty było zrobienie z niej obciachu. Co też się stało. Może PiS-owcom trochę odejdzie ochota do zamiany Sejmu w stodołę, gdzie się cepami młóci nie żyto tylko rząd.

Taka była moim zdaniem prawda. A wracając, do nieobecności Premiera na posadzie wieczorem w czwartek, to nasuwa mi się anegdota związana z Marszałkiem Piłsudskim, choć nie wiem, czy już kiedyś jej na tym blogu nie przedstawiłem. Ale niech tam, najwyżej powtórzę. W czasie kryzysu między Polską i Litwą Marszałek wezwał adjutanta i spytał: „Powiedz mi co tam słychać w Kownie? Melduję posłusznie Panie Marszałku – odparł adjutant – że rząd w Kownie obraduje w permanencji! Na to Marszałek; rząd, który obraduje w permanencji jest rządem idiotów”. Panie Premierze i rządzie nie obradujcie w permanencji!  

c.b.d.o

545 komentarzy to “Pośle Bielan, byle nie za nisko!”

  1. głos zwykły napisał(a):

    http://wiadomosci.onet.pl.....,item.html
    Pamięć o niesprawiedliwości wypędzeń wkroczy do wspólnej pamięci społeczeństwa. Nie zostanie to zapomniane – powiedziała kanclerz.
    _______________
    No, oczywiście, że niesprawiedliwość nie zostanie zapomniana! Wszak to przesłanie dla przyszłych pokoleń, które będą w lepszej sytuacji politycznej. I próba moderowania zachowania Eriki Steinbach poprzez zapewnienie jej udziału we władzy ma właśnie taki wymiar. To ma proste przełożenie. Równie dobrze moglibyśmy w stosunkach ukraińsko Polskich i Litewsko-Polskich, oraz Białorusko-Polskich położyć mały akcencik na słowo „niesprawiedliwość”. A być może w przyszłości łatwiej byłoby nam uzasadnić dlaczego w końcu sprawiedliwości stała się zadość.

  2. Stan napisał(a):

    Zofia nie odpowiedziala na moje uwagi dotyczące jej wpisu o tzw. sprawie Stainbach (patrz także link Edwarda o zarządzaniu rurociągiem gazowym).
    Wypowiedziała się natomiast Angela Merkel w pełni, ją jako działaczkę wypędzonych, akceptując.
    http://wiadomosci.gazeta......rnosc.html
    Pogłębiające się działania rządów Niemiec i Rosji są próbą stworzenia nowej osi w Europie, o której parę miesięcy temu wspominał Ławrow na spotkanu ze studentami.
    Wydaje mi się, ze ten nelson będzie już tylko zaciskany.

  3. Zofia napisał(a):

    Torlini4e,
    napisałam, że ropa do Możejek płynie i zdanie nie zmieniam.
    Płynie tylko nie rurociągiem ale statkami. Co znacznie podraża w sumie produkt podstawowy dla Możejek.
    Możejki nie mają żadnych przestojów w produkcji z powodu braku surowca.
    Polska, by mieć Możejki rentowne, chce korzystać z tańszego transportu (rurociągiem) ropy z Rosji.
    Więc się w piesi bić nie będę.
    ***
    Czy możesz mi wyjaśnić, czyje to „prawo morskie” miało by być ekwiwalentem za umowę bilateralną o żegludze?
    Ja już kiedyś bardzo dokładnie tłumaczyłam, jakie możliwości daje Rosji konwencja prawa morza, by szlak przez Zalew Wiślany vel Kaliningradzki zamknąć dla ruchu statków obcych.
    ***
    Co do dalszych przepisów – to sprawa prawników, nie jestem w tym aż tak biegła, by analizować szczegóły.
    W UE dopiero ustanawia się prawo dla spółek transgranicznych, ale na obszarze UE, niechybnie bezie też standaryzacja prawa umów transgranicznych miedzy państwami UE a państwami trzecimi. .
    Jeśli prawodawstwo obu stron, tj Polski i Rosji rożni się zbyt mocno między sobą, to są negocjacje i umowy bilateralne, które się zawiera w określonej sprawie.
    ***
    Torlinie,
    nie przedstawiałam swego stanowiska, ale podałam Ci informacje, jak ta współpraca polsko-rosyjska wygląda i jak ją obie strony oceniają.
    Pod informacją nie zamieściłam żadnego swego komentarza.
    Dlatego Twoje uwagi mogą być skierowane wyłącznie pod adresem członków komisji międzyrządowej a nie pod moim adresem.

  4. Zofia napisał(a):

    Stan,
    to samo mniej więcej co do Torlina.
    Wyraziłam swoje pozytywne zdanie nt. spokojnego i wyważonego artykułu p. Kuczyńskiego,naszego Gospodarza, który ukazał się w Polsce i Niemczech a dot. p. Steinbach.
    Natomiast nie ustosunkowałam się do samej Eriki Steinbach. I nadal nie mam takiego zamiaru.
    Sprawa zasiadania we władzach niemieckiej fundacji, niemieckiej obywatelki, jest sprawa wewnętrzna Niemuecc a nie moją, jako obywatelki Polski.
    Mogę, co najwyżej dyskutować nt. poglądów Eriki Steinbach.
    Wydaje mi się, ze Polska i jej media oraz politycy zbyt mocno ingerują w wewnętrzne sprawy krajów ościennych.
    To samo dzieje się ze stowarzyszeniem Polaków na Białorusi.
    W efekcie są tam dwa stowarzyszenia a środowisko Polonii dramatycznie podzielone.
    Jedno stowarzyszenie uznawane przez władze Białorusi, drugie, nielegalne w tamtym kraju, ale wspierane oficjalnie przez władze Polski.
    Cierpią przez to mieszkańcy Białorusi z polskimi korzeniami.
    Głupia polska polityka „wschodnia” naraża tych ludzi na dramatyczne wybory, które w efekcie pogarszają ich standard życia w tamtym kraju. Politykierstwo w środowiskach polonijnych do niczego dobrego nie prowadzi.
    Ktoś, kto jest obywatelem innego państwa, a ma polskie korzenie, dla własnego dobra winien się w tym kraju asymilować.
    Jeśli chce w nim w jakiś normalnych warunkach, w niewyalienowany sposób mieszkać, pracować, studiować, zakładać rodzinę i widzieć swoją tam przyszłość.

  5. Indoor napisał(a):

    Indoor: „Torlinie!
    Ty sie pytałeś, kiedy wreszcie Możejki zaczną pracować? (czy w cośtam uwierzysz, gdy Możejki zaczną wreszcie pracować
    Na co Zofia odpisała zgodnie z prawdą, że przecież Możejki cały czas pracują.
    Twoja odpowiedź na to “I co? Okazuje się, że ropa nie płynie? ””

    Zofia: „Torlini4e,
    napisałam, że ropa do Możejek płynie i zdanie nie zmieniam.”

    No i próbuj człowieku tu kogoś bronić.

    Czy Wy na prawdę nie wiecie o co się kiedy kto pytał i co drugi na to odpowiedział?
    Ropa do Możejek nie płynie. Rurę nie odetkano. Okazuje się, że nie każdej rury można odetkać. Ropa jeździ pociągiem gdy Litwini na to pozwolą. Cała impreza robiona Rosjanom na złość jest kompletnym niewypałem. Podobnie jak tarcza rakietowa, piknik w Gruzji i wyzwolenie Ukrainy od Ukraińców.

  6. Andrzej napisał(a):

    W sprawie wprowadzenia euro mam sporo obaw, że na początku może być trudno i przeliczenie emerytur nie koniecznie nadąży za wymianą, jednak skoro inni przeżyli, to i my przeżyjemy.

    No i mamy na blogu pierwszą ofiarę durnej propagandy anty-euro.
    Jasnaanielko, a przy denominacji złotówki zdążyli przeliczyć? Bo z technicznego punktu widzenia, to jest dokładnie to samo.

  7. jasnaanielka napisał(a):

    Jak to różne ludzkie plany i możliwości w jednej chwili mogą w łeb wziąć. Brat mojej koleżanki przez długie lata pracował na kierowniczym stanowisku w dużej firmie, na kontrakcie w krajach arabskich – ponad 20 lat. Ostatnio był dobrze sytuowanym emerytem, właścicielem sporego mieszkania w atrakcyjnym centrum dużego miasta. Od czasu do czasu wspomagał swoją starszą siostrę, ale nagle okazało się, że dopadła go ciężka choroba. Altzheimer. W przeciągu kilku miesięcy stracił kontakt ze światem. Koleżanka, sama bardzo chora pojechała, aby mu jakoś pomóc, ale sytuacja była już tak poważna, że umieszczono go w szpitalu, gdzie miał czekać na załatwienie miejsca w hospicjum. Miejsce takie rodzina z Warszawy załatwiła, ale trzeba było uzyskać zgodę pacjenta na dysponowanie jego emeryturą i oszczędnościami na opłacenie pobytu. Niestety, w szpitalu zdarzył się wypadek – albo inny pacjent go popchnął, albo gdzieś sam upadł i doznał ciężkiego urazu głowy. Efekt jest taki, że leży nieprzytomny, karmiony i wentylowany sztucznie, lekarze nie dają żądnych nadziei na jego powrót do jakiejkolwiek sprawności. Jego emerytura wpływa na konto, więc z tych pieniędzy, które miał przy sobie siostra opłaciła materac antyodleżynowy, jakieś środki pielęgnacyjne, zapłaciła czynsz i rachunki bieżące. I teraz mając emeryturę i oszczędności nie może nimi dysponować. Jest człowiekiem rozwiedzionym i nie ma dzieci. Najbliższą osobą jest właśnie moja koleżanka – siostra. Nie orientuje się ona zupełnie, co może w tej sytuacji dla chorego brata zrobić? Czy w ogóle może coś zrobić? Dziś wróciła do Wrocławia i wypłakiwała mi się w telefon, jutro do niej idę, aby ją choć trochę pocieszyć. Czy jest jakaś możliwość, aby z jego konta robić opłaty za pobyt w szpitalu? Siostra ma bardzo niską emeryturę, jest stara i schorowana. Nie mam pojęcia, co jej doradzić. On niczego nie podpisze, ani nie powie. Czy to możliwe, aby dobrze sytuowany człowiek umierał w szpitalu, jak żebrak?
    Głosie! czy jest jakaś dobra rada w takiej sytuacji?
    Przepraszam za prywatę, ale sama spać nie mogę, poruszona tym dramatem.

  8. jasnaanielka napisał(a):

    Andrzeju! nie ogłaszaj takiego triumfu!!! Ja się zupełnie nie czuję ofiarą.
    Uważam jednak, że administracja, jak zwykle nie nadąży za biegiem wydarzeń, że będą próby wykorzystania zamiany waluty i zaokrąglania cen w górę, będą różne kłopoty, ale nie widzę innej drogi, jak wejście i to najprędzej, jak się da do strefy euro.
    A kłopoty? Nie takie gromy biły! Mnie byle co z równowagi nie wytrąci.
    Wszak jeste Wagą zodiakalną :D

  9. jasnaanielka napisał(a):

    Aha! A zmiany kursu złotego to przeżyłam chyba kilka razy. Najmniej 3.

  10. dark side napisał(a):

    glosie,
    wysylam jako komentarz do Twojego komentarza z wczoraj uzupelnionego pieknym zaiste wierszem Herberta
    .
    Pytasz, co w moim życiu z wszystkich rzecz główną,
    Powiem ci: śmierć i miłość , obydwie zarówno.
    Jednej oczu się czarnych, drugiej modrych boję.
    Te dwie są me miłości i dwie śmierci moje.

    Przez niebo rozgwieżdżone, wpośród nocy czarnej,
    To one pędzą wicher międzyplanetarny,
    Ten wicher, co dął w ziemię, a ludzkość wydała,
    Na wieczny smutek duszy, wieczną rozkosz ciała.

    Na żarnach dni się miele, dno życia się wierci,
    By prawdy się najgłębszej dokopać istnienia
    I jedno wiemy tylko. I nic się nie zmienia.
    Śmierć chroni od miłości, a miłość od śmierci

    Jan Lechoń

  11. głos zwykły napisał(a):

    Jasnaanielko,
    Myślę, że należy zwrócić się do sądu rodzinnego wydział spraw rodzinnych i opiekuńczych, bądź o ustanowienie kuratora do zarządzania majątkiem chorego, bądź o uznanie, że ma ograniczoną zdolność do czynności prawnych i wyznaczenia dla niego opiekuna, który zarządzałby jego sprawami majątkowymi. Nie wiem jednak, czy sąd jest w stanie szybko działać. Uważam także, iż w takich sprawach porad i pomocy powinny udzielać gminne ośrodki pomocy społecznej. Nie wiem, kto powinien opiekować się osobami, które w ogóle nie mają rodziny, ale wydaje mi się, że taki obowiązek ciąży na administracji gminnej. W Leoncinie zetknąłem się z sytuacją, gdzie gmina skierowała mieszkańca, którym nikt nie chciał się opiekować właśnie do domu pomocy społecznej. Domy pomocy społecznej są dobrze utrzymywane przez państwo, nie są to domy dla starców, lecz domy długotrwałej opieki dla różnych ciężko chorych i niesamodzielnych osób, którym rodzina nie może zapewnić opieki.
    http://dps.pl/domy/index.php?rob=prawo&dzial=pomoc&id=434
    http://dps.pl/domy/index.php

  12. głos zwykły napisał(a):

    Jasnaanielko,
    Zawiesił się mój poprzedni wpis z linkami, więc go może powtórzę bez linków.
    Myślę, że należy zwrócić się do sądu rodzinnego wydział spraw rodzinnych i opiekuńczych, bądź o ustanowienie kuratora do zarządzania majątkiem chorego, bądź o uznanie, że ma ograniczoną zdolność do czynności prawnych i wyznaczenia dla niego opiekuna, który zarządzałby jego sprawami majątkowymi. Nie wiem jednak, czy sąd jest w stanie szybko działać. Uważam także, iż w takich sprawach porad i pomocy powinny udzielać gminne ośrodki pomocy społecznej. Nie wiem, kto powinien opiekować się osobami, które w ogóle nie mają rodziny, ale wydaje mi się, że taki obowiązek ciąży na administracji gminnej. W Leoncinie zetknąłem się z sytuacją, gdzie gmina skierowała mieszkańca, którym nikt nie chciał się opiekować właśnie do domu pomocy społecznej. Domy pomocy społecznej są dobrze utrzymywane przez państwo, nie są to domy dla starców, lecz domy długotrwałej opieki dla różnych ciężko chorych i niesamodzielnych osób, którym rodzina nie może zapewnić opieki.

  13. dark side napisał(a):

    Anielko,
    najprostsza rzecz jaka mi przychodzi do glowy to wykorzystanie karty platniczej do wyplaty w bankomacie. nr pin powinien byc do znalezienia w dokumentach chorego. Trzeba tez sprawdzic czy chory nie uczynil kogos z bliskich wspolwlascicielem konta (zawsze powinno sie tak robic)

  14. dark side napisał(a):

    Edd
    „No to może zaczniemy od Św. Tomasza? Od “iustum pretium” (ceny sprawiedliwej).”:D
    EDD,
    To moze byc hit sezonu :) czy św. Tomasz pisze też coś np. o wymianie ekwiwalentnej?
    .
    nie mam tu na mysli
    ” jak Kuba Bogu tak Bog Kubie” :))

  15. jasnaanielka napisał(a):

    głosie – serdecznie dziękuję za poradę, zaraz ją przepiszę żywcem i dam koleżance, jako ściągę. Postaram się jej wytłumaczyć, co może zrobić. Ona jest niezdolna do tego, by cokolwiek w licznych urzędach załatwić, pomaga jej młodsza osoba z dalszej rodziny. Wygląda na to, że chory nikogo do dysponowania swoimi zasobami nie upoważnił. Siostra była w banku z jego kartą płatniczą, próbowała zablokować konto i usłyszała, że nie ma do tego prawa, jednak poinformowano ją, że nie było wypłat z konta po terminie wystąpienia silnych objawów choroby. Jednak w chwili obecnej brak możliwości wyjęcia choćby złotówki, a że bank jest o sprawie poinformowany, nie widzę możliwości wyjęcia pieniędzy, nawet po znalezieniu numeru PIN, jak radziła dark.Cała nadzieja w tym, że pomocy udzieli radca prawny z firmy, w której tyle lat pracował.

  16. głos zwykły napisał(a):

    dark side,
    No, tak – ludzie w rozmaity sposób konceptualizują wartość życia, zależnie od tego jak doświadczyli go. Na pewno wiersz Jana Lechonia koresponduje z owymi dwiema kroplami Z. Herbeta. Ale już „Ballada o tym, że nie giniemy” przytoczona przez Bars, to zupełnie inna wizja. Nie wspiera ona wartości życia na miłości. A na dodatek słyszę tutaj coś z Stanisława Grochowiaka. Grochowiaka z Lechoniem, miłością i śmiercią da się zaś spiąć. Choć to będzie przekorne, jak sen – mara.
    A brzmi to tak:
    Cmentarz płonął powoli Od gniazd swoich – spękań
    Od korzeni swych płonął
    A choć świt nie nadszedł
    Widziałem to dokładnie
    Więc
    Ucieczkę żuków
    Na grzbietach połyskliwych W łapek wirowaniu
    Najpierw wieńce blaszane nabierały żaru
    Jak świecące korony
    Potrącane z głów
    Potem farba posągów odpadała z trzaskiem –
    A na koniec
    Umarłych
    Senne
    Poruszenie
    O bez żadnych zmartwychwstań –
    W ogromnym spokoju
    Ktoś prostował kolano –
    Najpiękniejsza zmarła
    Jakby grzebień uniosła Ledwo tknęła włosów
    Płomień kocha umarłych
    Cmentarz szumi cicho
    Krzątaniną Książąt Królów i Cesarzy
    August Mocny jak róża śpi wśród fraucymeru
    Nic
    Nie miałem przez chwilę
    Odczucia gorąca
    Raczej światło
    Nadziemne
    Bijące ze szczelin
    (jakby rzeka ze źródeł)
    Nie
    Nie było siarki
    Był zapach ogrodów
    Pokochanych rano
    I
    SZŁAŚ
    Jedyna żywa .
    Weselna
    W welonie
    W tym białym welonie i w zawiei iskier
    odblaskiem tych iskier na wzruszonej twarzy
    Z palcem lekko podanym
    Na uścisk obrączki
    :D, :D, :D, :D, :D, ;)))

  17. Stan napisał(a):

    Zofia,
    .
    nie stanowisko Eriki Stainbach miałem na myśli, a jej sukcesy w polityce antypolskiej i aroganckie popierane jej przez najwyższe czynniki pilityczne Niemiec. Sukcesów by nie było, gdyby nie planowa polityka Niemiec w tym zakresie (Ty wiesz jak oni dalekowzrocznie potrafią planować).
    Zachowanie Polaków (elit politycznych) polegające na wtrącaniu się w wewnętrzne sprawy innych kajów jest rzeczywiście żałosne.
    Co to za koguciki dorwały się teraz w Polsce do władzy. Niemcy od samego początku transformacji ustrojowej przyjeły twardy kurs w stosunku do Polski (warto poczytać wypowiedzi głownego negocjatora traktatu z Niemcami, prof Sułka).
    Z dwóch mocnych sąsiadów, wbrew naszym politykom, twierdzę, że grozniejszy (w dalszej perspektywie) jest ten zachodni. Wschodniemu sąsiadowi przemiany polityczne w Europie nie do końca nadwyręzyły wszystkie jałtańskie aktywa georaficzne, więc irytuje go brak posiadania wpływów w tej części naszego kontynentu i obszczekiwanie go przez naszych politycznych terrierków.
    Zachodni sąsiad ma w genach dopadanie słabszych, gdy tylko trochę się odpasie.

  18. głos zwykły napisał(a):

    http://www.youtube.com/wa.....zfku0ksc0U

    Stanisław Grochowiak – Upojenie

    Jest wiatr, co nozdrza mężczyzny rozchyla;
    Jest taki wiatr.
    Jest mróz, co szczęki meżczyzny zmarmurza;
    Jest taki mróz.
    Nie jesteś dla mnie tymianek ni róża,
    Ani tez „czuła pod miesiącem chwila” –
    Lecz ciemny wiatr,
    Lecz biały mróz.
    Jest deszcz, co wargi kobiety odmienia;
    Jest taki deszcz.

    Jest blask, co uda kobiety odsłania;
    Jest taki blask.
    Nie szukasz we mnie silnego ramienia,
    Ani ci w myśli „klejnot zaufania”,
    Lecz słony deszcz,
    Lecz złoty blask.

    Jest skwar, co ciała kochanków spopiela;
    Jest taki skwar.
    Jest śmierć, co oczy kochanków rozszerza;
    Jest taka śmierć.
    Oto na rośnych polanach Wesela
    Z kości słoniowej unosi sie wieża
    Czysta jak skwar,
    Gładka jak śmierć.

  19. dark side napisał(a):

    Glosie,
    w tym wierszu zaiste pamiec spina jak klamra smierc z miłościa. W wierszu Bars rowniez mamy pamięc, ale jest to raczej pamięć komórkowa materialnego świata, ktora przechowuje slady- kształt powietrza, barwe glosu , zasób dostepny kazdemu, kto posiada odpowiedni klucz- milosc lub wrazliwosc membrany. U Bars świat spina jak klamra zmarłych z żywymi.
    Moją instynktowną (nie intelektualną) reakcją na wiersz Grochowiaka byla ballada, wkleję ja zatem:
    .
    Gdzie, gdzie
    Gdzie jest cygańska żona ma?
    Najdziksze plotki o niej znam
    To jeden fałsz
    Lecz z kim to ona tańczy dziś
    Bezwstydnie i beztrosko?
    Czyj cień w ramionach tuli swych
    Tak mocno?
    Gdzie, gdzie jest cygańska żona ma?
    .
    W zmęczonej, starej knajpie
    Błyskają srebrne noże
    Na stole tańczy widmo
    W koszuli panny młodej
    – To ciało – mówi – światłem jest
    – Jest drogą i nauką!
    Więc dłonie swe zaciskam w pięść
    I chwytam ślubny bukiet
    Gdzie, gdzie jest cygańska żona ma?

  20. dark side napisał(a):

    tu jest oryginał Cohena:
    http://www.youtube.com/wa.....mL_Tpajdn8

  21. głos zwykły napisał(a):

    droga Dark Side,
    Dla Stanisława Grochowiaka życie było przerażającą przygodą doświadczeniem egzystencjonalnym, a miłość raczej niczym więcej niż iluzją młodego ciała i umysłu. Jakby więc, to do czego nawiązała nasza droga Bars, za pośrednictwem swoistej elegii na odejście z tego świata, było niczym innym jak melancholijnym rozczarowaniem… I niestety niewiele ma wspólnego z Leonardem Cohenem (przynajmniej ja tak myślę).

    Stanisław Grochowiak – (…)

    Dla zakochanych to samo staranie – co dla umarłych,
    Desek potrzeba zaledwie też sześć,
    Ta sama ilość przyćmionego światła.

    Dla zakochanych te same zasługi – co dla umarłych,
    Pokój z miłością otoczcie bojaźnią,
    Dzieciom zabrońcie przystępu.

    Dla zakochanych – posępnych w radości – te same suknie.
    Nim drzwi zatrzasną,
    Nim zasypią ziemię,
    Najcięższy brokat odpadnie z ich ciał.

  22. dark side napisał(a):

    Glosie,
    Trudno o cos bardziej melanholijnie depresyjnego niz Leonard Cohen (chyba, ze wezmiemy pod uwagę Rafała Wojaczka :)

    .
    Ona mówi że ją miłość boli
    ten czarny kwiat
    co rośnie w zwięzłej głowie
    .
    Kwiat co uciska
    więc są oczy z wysiłkiem
    .
    Ona patrzy krzakiem
    który się we mnie zapala
    .
    Podkreslam takze, ze ballada Cohena byla odpowiedzia na pierwszy z wierszy Grochowiaka, ktory wkleiles. Po drugim zrobiło mi się gorąco :)
    w kontaktach z kobietami nie cechuje Cię owa niemoc słowna tak pięknie opisana przez Marię Pawlikowską -Jasnorzewską:
    .
    Wicher rozwiesza, szumi zapachami,

    park utonął w jeziorze, drzewa w wodzie milczą.

    Róża półmrok fiołkowy białą farbą plami,

    pies wyje do księżyca melopę wilczą.

    W altance nad jeziorem siedza dwie niemowy,

    czekając, aby słowik niemoc ich wysłowił.

  23. dark side napisał(a):

    „a miłość raczej niczym więcej niż iluzją młodego ciała i umysłu. ”
    miły glosie,
    wiersz, ktory przesłałeś przeczy temu. JA czytam go inaczej. Poeta pisze, by pokój z miłościa otoczyć bojaźnia , dzieciom zabronić przystępu- – zapieczętować jak gniazdo dzumy. Swiadczy to otym ,ze doświadczył i wie, ze miłość, to oprocz strachu jedyne prawdziwe uczucie, jakie dane jest doświadczyć naszemu gatunkowi. Zdaje sobie sprawe z jej niszczycielskiej mocy i boi się tak jak śmierci. dlatego stosuje takie porównania:
    „Dla zakochanych to samo staranie – co dla umarłych,
    Desek potrzeba zaledwie też sześć,
    Ta sama ilość przyćmionego światła.”
    .
    Późno już. niczym we śnie pora wracac -sześć desek i przyćmione światło. dobranoc

  24. Ewa-Joanna napisał(a):

    Pozwolie sobie na mala przerobke:
    Zdzislawie_1,
    Naprawdę szkoda czasu na dyskusje z Toba bo to jest tak jak z tym “strzyżono czy golono”.Twoje musi być na wierzchu.
    Podaj mi tak jako kontrargument ile spraw typu Gej pozwał sąsiadkę ,bo go obraża jest w 15 mil. Australii. I udowodnij tym samym, ze nie tylko Polska ma monopol. Schowaj sie ty starcze z Twoimi argumentami gdzieś na odludzie , otul kocem i poloz grzalke pod plecy, będzie to z większym pozytkiem dla Ciebie i innych>Nie potrafisz powiedzieć ,ze moze się pomylilem (biedna jest lub byla Twoja zona). Ty musisz mieć rację.

    No i popatrz Zdzislawie_1, tego typu argumentacje i do ciebie mozna przypasowac.

  25. Bars napisał(a):


    CODA

    Zanurzcie mnie w niego
    Maria Pawlikowska – Jasnorzewska

    Zanurzcie mnie w niego
    jakby różę w dzbanek
    po oczy,
    po czoło,
    po snop włosa jasnego, –
    niech mnie opłynie wkoło,
    niech się przeze mnie toczy
    jak woda całująca
    Oceanu Wielkiego.
    Niech zginie noc, poranek,
    blask księżyca czy słońca,
    lecz nich On we mnie wnika
    jak skrzypcowa muzyka –
    gdy do serca mi dotrze,
    będę tym, co najsłodsze,
    Nim.

    Pomiędzy gorączką „Upojenia” a „Zanurzcie…” są całe oceany najgłębszych odcieni uczuć, a wśród nich i to najjaśniejsze, najcieplejsze, najłaskawsze i najtkliwsze – uczucie bezmiernej czułości, która nas kołysze i niesie przez codzienność. Prócz niej znalazłam tam jeszcze zdolność i chęć współodczuwania…

  26. głos zwykły napisał(a):

    Odczytuje, że Stanisław Grochowiak wniósł trochę zamieszania -poeta zmysłowy, nie może być inaczej. Zanurzcie mnie w niego jak róże w dzbanek, zaś kojarzy mi się z wyspą Lesbos. Kto wie może na tej wyspie i w innych stosunkach jedno płciowych znajdziemy to co najjaśniejsze, najcieplejsze, najłaskawsze i najtkliwsze. Ciekawe co o tym sądzi Patrycja Ząb, nasza blogowa kobieta z ptaszkiem i brodą, oraz piersią rozmiaru piersi Narciarza2. Ciekawe czy jej zdolność współodczuwania mogłaby podołać wezwaniu by: „pokój z miłością otoczyć bojaźnią , dzieciom zabronić przystępu- – zapieczętować jak gniazdo dżumy.” Uf…

  27. Zofia napisał(a):

    Indoorze,
    w sprawie Możejek.
    Napisałam wyraźnie, więc nie przekręcaj. napisałam ,ze ropa do Możejek płynie, tyle że nie rurociągiem a statkami.
    ***
    Stan
    nic nie poradzisz na to, że Niemcy jako państwo są silne. Pracowały na to dobre kilkanaście wieków.
    Polska musi się nauczyć żyć z silnym przygranicznym krajem. Jej szansa jest w UE, chociaż nieformalnym liderem UE są właśnie Niemcy.
    Jeśli Niemcy w Polsce ujrzą nieformalnego lidera nowych państw unijnych (czytaj – dawnych „demoludów”) i oba państwa wzajemnie będą się uzupełniać, to moim zdaniem, przyszłość Polski można widzieć w jasnych barwach.
    Jak na razie polityka Niemiec,czyli Angeli Merkel, zmierza właśnie do takiego ustawienia Polski na unijnej szachownicy. Tylko współdziałanie i współpraca daje gwarancje Polsce zajęcie strategicznej pozycji w UE.
    To co rozgrywają wspólnie Tusk i Merkel, jak na razie dąży ku jasnemu celowi, korzystnemu dla Polski.
    Teraz nie wojuje się mieczem, jak widzą to obaj bracia Kaczyńscy. Teraz o wielu sprawach decyduje handel zagraniczny, nowe Realną wojnę, NATO-wską (czytaj – amerykańską) mamy w Afganistanie, za kilka tygodni Polska będzie płaciła za nia najwyższą cenę, bo cenę życia ludzkiego.
    Dlatego Wspólnota Europejska, jej waluta – to są dla Polski stosowne wyposażenia na współczesne czasy.
    Niebawem okaże się także, powinniśmy być bardziej zainteresowani nie tylko UE i euro, ale europeizacją NATO.
    Ale do tego drugiego wniosku, niestety Polska dojrzeje, gdy polscy żołnierze będą wracać, z Afganistanu nie pojedynczo, ale masowo – w metalowych trumnach.

  28. Zofia napisał(a):

    Zeżarło!
    4 Akapit od dołu – poprawnie brzmi:
    Teraz o wielu sprawach decyduje handel zagraniczny, nowe technologie, rynki zbytu.
    Obecnie nie wojuje się mieczem, jak to widzą obaj bracia Kaczyńscy.

    Realną wojnę, NATO-wską (czytaj – amerykańską) mamy w Afganistanie, za kilka tygodni Polska będzie płaciła za nią najwyższą cenę, bo cenę życia ludzkiego.

  29. głos zwykły napisał(a):

    Jak Polska miałaby dojrzeć do takiego świetnego wniosku jak europeizacja NATO, po powrocie żołnierzy w trumnach, to jednocześnie udowodniłaby, że po tysiącu lat historii wyczerpała się jej wola do bycia państwem, społeczeństwem i narodem. Siły żywotne tej wspólnoty, która kształtowała się przez tysiąc lat jednak w mojej opinii są takie, że trzeba by było w krótkim okresie czasu zlikwidować nie 1,6 tys. żołnierzy, lecz 16 mln członków populacji i zniszczyć w 90% kraj. Właśnie tak upadają narody i państwa. A później: „Desek potrzeba zaledwie też sześć,
    Ta sama ilość przyćmionego światła”

  30. głos zwykły napisał(a):

    Alternatywnie można jeszcze proklamować przystąpienie Polski do organizacji o barwnej nazwie ZBIR.

  31. Indoor napisał(a):

    „Indoorze,
    w sprawie Możejek.
    Napisałam wyraźnie, więc nie przekręcaj. napisałam ,ze ropa do Możejek płynie, tyle że nie rurociągiem a statkami”

    Zofio!
    Tym statkiem to płyną marynarze, kapitan, pasażerowi, piechota morska i szczury. Ropa nie płynie statkiem. Ropę statkiem się przewozi. Co prawda w języku potocznym a nawet w literaturze występuje często zjawisko przypisywania róznych czynności przedmiotom (np. „jadą listy i paki”) ale nawet w języku potocznym zamiast „przyjechał chleb” lepiej mówić „przywieźli chleb”.

    Poza tym Możejki nie leżą nad morzem. Sprawdź. Na prawdę.
    Jak już ropa przypłynie do Kłajpedy powinien pobiec do Możejek.

    Zaś powtarzam (bo w końcu sprawdziłem) warunek Torlina był nastepujący:

    „c) będą uruchomione Możejki,”

    na co Ty odpisałaś (słusznie) że

    „Ad.3.
    Nie rozumiem tezy. Rafineria Możejki pracuje.”

    Dyskusję Waszą Torlin podsumował tak:

    „Ty właśnie zaprotestowałaś przeciwko mojemu przykładowi w sprawie Możejek. I co? Okazuje się, że ropa nie płynie”

    Ja ten przykład wykorzystałem jako ilustrację sposobu dyskutowania Torlina, który najpierw przypisuje Ci zdanie które Ty nie wypowiedziałaś, żeby udowodnić, że ma rację. Ty zaś przychylasz się do zdania Torlina. Ja tego po prostu nie rozumie.

  32. Zofia napisał(a):

    Stan,
    europeizacja NATO, to nie mój akurat pomysł, to działania Niemiec oraz Francji, która zadeklarowała właśnie powrót do Sojuszu Północnoatlantyckiego.
    Polska ustami swoich polityków opowiada się nadal za hegemonia USA w NATO, tamte oba państwa chcą zmiany NATO.
    W piątek byłam na rozdaniu nagród dziennikarskich i na raucie dziennikarzy. Miałam okazje pogadać z kolegami fotoreporterami, którzy byli już kilka razy w Afganistanie.
    Opowiadali jak wygląda camp wojsk niemieckich a jak polskich.
    Niemcy nie dość, że nie wysyłają swoich wojsk w ramach misji w NATO do bezpośredniej walki, to wyposażyli swoje wojsko w pancerne kontenery mieszkalne, o których polscy żołnierze mogą tylko pomarzyć.
    A przecież oba państwa negocjowały udział swoich wojsk w tej operacji.
    Polacy są wcieleni niejako do „formacji” amerykańskiej i postawieni w najbardziej niebezpiecznym obszarze Afganistanu z silną partyzantką.
    Jest ich tam 1,6 tys. plus 1 tys. wojska afgańskiego.
    Teraz będą narażani na bezpośrednie starcie z talibami, których mają zamiar pogonić Amerykanie. Pogonić prosto na …Polaków. Ci będą w podwójnych kleszczach z jednej strony cofający się talibowie, z drugiej aktywizująca się partyzantka.
    Tak postanowiło dowództwo amerykańskie, któremu podlega polski kontyngent.
    Niemcy są z dala od tych rejonów i w sile dwukrotnie większej niż Polacy. I żaden dowódca amerykański nie jest w stanie nimi wydać im rozkazu bezpośredniej walki z talibami.
    Bo tak zostały zawarte umowy Niemiec z NATO.
    ***
    Twego wywodu zmierzającego to tego, że europeizacja NATO niesie zlikwidowanie państw i narodów, a Polski przede wszystkim – zupełnie nie rozumiem. Nie wiem o co Ci chodzi.
    Podałam Ci dwa widzenia udziału wojsk w misjach NATO – niemiecki, europejski punkt widzenia – oraz amerykański punkt widzenia w którym uczestniczy Polska..
    Sam sobie wybierz, który z nich jest korzystniejszy dla danego państwa.

  33. Zofia napisał(a):

    Indoor,
    nie kłóć się.
    Statek płynie, tak samo płyną na nim ludzie i towary, ropa także.
    Co do tego, że z portów litewskich potem ropa jedzie pociągiem, to zgoda, tak samo co do tego, że Możejki nad morzem nie leżą.
    Kiedy zamienimy czynność zwaną pływaniem na pojęcie „dostawy” – to są one nieprzerwane.
    I taki był sens mojej odpowiedzi.

  34. Andrzej napisał(a):

    Podałam Ci dwa widzenia udziału wojsk w misjach NATO – niemiecki, europejski punkt widzenia – oraz amerykański punkt widzenia w którym uczestniczy Polska..
    Sam sobie wybierz, który z nich jest korzystniejszy dla danego państwa.


    Nie bardzo rozumiem takiej argumentacji. Wg mnie NATO ma skutecznie działać, a nie skutecznie się dekować. Kolejnym Srebrenicom moje stanowcze NIE.

  35. Stan napisał(a):

    Zofio,
    .
    Twój ostatni wpis kierowany do mnie, to chyba pomyłka.

  36. Zofia napisał(a):

    Stanie,
    wielkie przepraszam!
    To było do Głosa!!!!
    ***
    I dla Glosa na dodatek:
    Brama Iskandera

    Tak powiedział Afgańczyk wskazując nam skały,
    Co się pięły ku gór wysokościom:
    – Ongiś ściany te dostęp do gór zagradzały,
    Nim na dwoje Iskander je rozciął.

    Inna myśl nas zaprząta, więc już się zgadzamy,
    Wierząc, że się rąbiący natężał,
    I nie tylko tę bramę wśród skał, inne bramy
    Rozcinała też siła oręża.

    Pozostały nam w oczach purpura i lazur
    Twoich gór, o twym życiu gawęda.
    Afgańczyku, twej nędzy i nieszczęść obrazu
    Żaden z nas nie zapomni, pamiętaj!

    Przyjacielu, pamiętaj, do twej zagrody
    Myśmy pokój przynieśli, nie trwogę.
    Słowo: przyjaźń – nie gorzej rozcina przegrody,
    My z tym słowem ruszamy w drogę.
    ,
    Mikołaj Tichonow (1896-1979)
    „Wiersze”

  37. dark side napisał(a):

    Andrzeju,
    to samo sobie pomyslałam, gdy przeczytałam argumentacjęZofii. Nie jestem ekspertem jednak obserwuje, ze standardowa strategia nato polega na tym , by opanowac lotniska, porty, wieksze miasta, łącznosc, elektrownie itd i zabunkrować sie w tych strategicznych miejscach. A reszta kraju niech sie wyrzyna wzajemnie na zdrowie. Panujac nad szlakami komunikacji i dostawami mediow możemy trzymać naszych żołnierzy w przeciwpancernych kontenerach jak na kolonii w Lądku Zdrój.
    Jednak w Afganistanie sytuacja jest inna- wiekszosc szlakow idzie górami, które nie sa pod kontrolą nato. Nie ma mowy o kontroli nad krajem, trzeba te kontrolę wywalczyć. W tej sytuacji dekowanie sie w bezpiecznych rejonach to kontrowersyjna strategia, która spycha nas do defensywy.

  38. Bars napisał(a):

    Głosie,
    pozwól, że wyręczę Patrycję i odpowiem na Twoje wątpliwości !
    Używając w moim wpisie słowa CODA zaproponowałam zakończenie zabawy, w której było coraz mniej wdzięku i która coraz bardziej mi się nie podobała, choćby z tak wstydliwie osobistego powodu jak miłość własna, czy ta odrobina próżności, na którą sobie pozwalam. Nie chcę i nie życzę sobie być obiektem prymitywnych analiz domorosłych psychologów i czytać pod swoim adresem uwag typu np. : „W wierszu Bars rowniez mamy pamięc, ale jest to raczej pamięć komórkowa materialnego świata, ktora przechowuje slady- kształt powietrza, barwe glosu , zasób dostepny kazdemu, kto posiada odpowiedni klucz- milosc lub wrazliwosc membrany.”, bo te są po prostu na poziomie nie najlepszej szkoły średniej, ot co !
    W ramach pewnych wątpliwości co do Twojej wiedzy, pragnę przypomnieć, że pani Pawlikowska-Jasnorzewska, zanim została żoną najpierw pana Pawlikowskiego, a potem pana Jasnorzewskiego, była także panią Bielską – trzech mężczyzn, trzech mężów i pani z najlepszego towarzystwa, którą stać by było na niepowtarzanie raz popełnionego błędu, gdyby miała, nazwijmy to, safickie skłonności (zapożyczenie od strofa saficka) !!!
    Kobiety, przynajmniej te, które miłości nie identyfikują tylko i wyłącznie z fizjologią, pożądaniem i seksem, oraz niszczeniem garniturów kochanków w przypływie szału namiętności :D , kochają trochę głębiej, z większym oddaniem, zaangażowaniem i w sposób o wiele bardziej skomplikowany!!!. Trochę o tym właśnie jest zacytowany przeze mnie wiersz M.J.P. Jakoś nie chce mi się wierzyć, że tego nie rozumiesz, bo zdawało mi się, że jest akurat odwrotnie. Ja ze swej strony zaręczam Ci, że gdyby dla mnie miłość ograniczała się tylko do łóżkowego spełnienia, to pewnie do dziś byłabym szczęśliwą żoną urodziwego super-samca i wspaniałego kochanka jakim był mój ex-mąż. :D Jeśli to co napisałeś w Swoim poście powyżej to insynuacja pod moim adresem to, przyznaję, udało Ci się sprawić mi przykrość.
    A skoro tak lubisz Grochowiaka – ja także i to ogromnie, za jego zmysłowość właśnie – to bardzo proszę :
    BITWA

    O, ile od tkliwości i miłości pościł,
    Aby wszedł pod Jej włosy jak w żywiczny kościół.

    Pojrzał wpierw po witrażach, w środku twarzy stanął,
    A tam wyżej – na czole – stał już słońca anioł.

    O, jakże się przepłoszył, ucieszył, przyczaił,
    Że sam jeden stratuje każdy blask w tym kraju.

    Nie usypie spod palców niczego prócz zgliszczy,
    A co zacznie miłować, miłowaniem zniszczy.

    Nie ma bowiem spełnienia, aby nic nie brzydło;
    Kochasz blask Jej ? Stłucz lampę. Kochasz wdzięk ? Złam skrzydło.

    Tak też czynił radosny. Pochylony nad zlękłą
    Całą połać przemierzył – od wstydu po piękno.

    Jeszcze wzrokiem zaczerpnął tętniące powietrze,
    Potem zwarli się w bitwie: śmiertelne dwa miecze.

    Otóż dla mnie to za mało, o wiele za mało !!! Ja zawsze chciałam wszystko w zamian za wszystko !
    A dla jasności rzeczy masz tu jeszcze „babski” wiersz pani Teresy Szydłowskiej, plastyczki i wielbicielki koni z Gdyni, który mnie wzruszył i który ściągnęłam z Jej „końskiego” blogu :
    W A L E N T Y N K I
    Gdyby mi się jeszcze
    Miłość zamarzyła
    Ta ostania i ta jedyna,
    To bym chciała
    By od wszystkich
    Jakże inna była…..
    Żeby miała Twoje oczy,
    Twoje usta i Twoje ręce,
    Tak kojące, jak
    Balsam na serce.
    Twoje żarty,
    Nawet fochy Twoje!
    Aby zawsze było: My!
    My dwoje!
    Moja dłoń
    W Twojej skryta dłoni,
    Pocałunki nad uchem ,
    Na skroni!
    Twa rozwaga
    I Twoja odwaga,
    Moja słabość
    W Twych ramionach
    naga…
    I mój ból kojony
    Twym sercem…
    Czy to mało?
    Czy można chcieć
    więcej ?

    Pewnie dla Ciebie ten wiersz jest za mało zmysłowy ? No to raz jeszcze, pozwól – już przeze mnie cytowany, mój ukochany wiersz Haliny Poświatowskiej :
    I like longing
    climbing up the railings of sound and color
    catching into my open mouth
    the frozen scent
    I like my loneliness
    suspended higher
    than a bridge
    embracing the sky with its arms
    and my love walking barefoot over the snow.

    Przysięgam, że z radością i tak jak w tym wierszu, do mężczyzny, którego kocham – I’d go barefoot over the snow… Gdyby to tylko było możliwe…

    Ps.Mam uszkodzony prawy nadgarstek i musiałam zdjąć longetę, żeby swobodniej pisać – widzisz do jakich poświęceń jestem zdolna, Drogi Głosie :D ? Tym bardziej, że „Bitwę” Grochowiaka, której nie ma w internecie, przepisałam z tomiku…
    A co o tym myślą inne Panie, Jasnaanielka, Zosia… Jak my kochamy Drogie Panie?

  39. dark side napisał(a):

    Bars,
    zeby nie komplikowac obecnego wątku pozwalam sobie ospowiedziec tutaj na Twoje zarzuty, ktore dotyczą mojej osoby.
    Cytat, z mojego wpisu, ktory zechcialas zamiescic nie dotyczył Ciebie w żadnym stopniu, a szczegolnie nie jest jak to okreslasz proba psychoanalizy na poziomie szkoły średniej. Wiersz, ktory przywolalas zbudzil osobiste wspomnienia zwiazane ze smiercia dziecka, ktore dla mnie wciaz jest zywe do pewnego stopnia. W swiecie, ktory mnie otacza miesjce nie jest puste. wciaz slysze smiech i kroki. Pozwala mi to bardziej kochac ten swiat.
    Byc moze popelnilam blad identyfikujac wiersz za pomoca Twojego imienia. Zapewniam jednak, ze nie byl to wstep do analizy Twoich motywow, ktore nawiasem mowiac – odczytalam zupelnie inaczej.
    Twoja opinia o mojej skromnej osobie wyrazona tutaj:
    „Kobiety, przynajmniej te, które miłości nie identyfikują tylko i wyłącznie z fizjologią, pożądaniem i seksem, oraz niszczeniem garniturów kochanków w przypływie szału namiętności :D , kochają trochę głębiej …”
    jest oparta na Twoich urazach i domyslach, ktore maja bardzo kruche podstawy. nie opowiadalam tutaj bowiem nigdy o swoim zyciu prywatnym na tyle szczegolowo, bys mogla mi cos takiego zarzucic. Wolalabym tez, bys takie zarzuty, watpliwosci czy insynuacje kierowala wprost do mnie, nie za posrednictwem osob trzecich, ktore z przyczyn obiektywnych nie sa w stanie na nie odpowiedziec. Stawiasz je w klopotliwej sytuacji.
    Jesli chodzi o glosa, to probowal on polaczyc nasze 3 wiersze za pomoca Grochowiaka. Dosc ryzykowne dyplomatycznie przedsiewziecie:)) Uczynil to prawdopodobnie rowniez po to, by nikt nie poczul sie urazony lub pominiety. Jego wina jest wiec niewielka. Z pewnoscia nie chcial sprawic Ci przykrosci.
    .
    Nie bede reklamowac tego komentarza pod nowym wpisem gospodarza. jestem pewna, ze tutaj zagladniesz.

  40. Bars napisał(a):

    Dark side,
    Owszem, zajrzałam tu, ale nie tyle powodowana oczekiwaniem na Twoją czy tym bardziej Głosa odpowiedź, ile ciekawa tego, jak bardzo narastający ból nadgarstka wpłynął na skrótowość drugiej części mego wpisu – rzeczywiście wpłynął i to tak bardzo, że całkiem nieczytelna stała się intencja z jaką go pisałam. W całym moim poście jest tylko jeden zarzut w stosunku do Ciebie, ten mianowicie, który dotyczy Twojego „psychologizowania” na mój temat. Nie wykluczam, że źle Cię odczytałam, ale pośrednio sama jesteś temu winna, ponieważ zrobiłaś to uprzednio już dwa razy : po raz pierwszy po napisaniu przeze mnie OŚWIADCZENIA na temat Twojego starcia z Jasną Anielką, kiedy to najlepszym wyjściem z sytuacji było po prostu Ją przeprosić i drugi raz, kiedy zabrałaś się za szczegółowe analizowanie mojej osoby w poście skierowanym do Andrzeja. Obie te wypowiedzi pozostawiłam bez komentarza, choć być może powinnam była zareagować, one też nieco mnie na Ciebie uczuliły i nauczyły, że nie powinnam się po Tobie spodziewać ani obiektywizmu ani sprawiedliwości. Z doświadczenia wiem, że zarówno obiektywizm jak poczucie sprawiedliwości to dość kosztowne kaprysy, nie powinnam ich więc wymagać od kogokolwiek, czyli także i od Ciebie.

    Cały mój post jest tylko i wyłącznie odpowiedzią na te oto słowa Głosa w jego ostatnim wpisie : „Odczytuje, że Stanisław Grochowiak wniósł trochę zamieszania -poeta zmysłowy, nie może być inaczej. Zanurzcie mnie w niego jak róże w dzbanek, zaś kojarzy mi się z wyspą Lesbos. Kto wie może na tej wyspie i w innych stosunkach jedno płciowych znajdziemy to co najjaśniejsze, najcieplejsze, najłaskawsze i najtkliwsze. Ciekawe co o tym sądzi Patrycja Ząb, nasza blogowa kobieta z ptaszkiem i brodą, oraz piersią rozmiaru piersi Narciarza2. Ciekawe czy jej zdolność współodczuwania mogłaby podołać wezwaniu by: “pokój z miłością otoczyć bojaźnią , dzieciom zabronić przystępu- – zapieczętować jak gniazdo dżumy.” Uf…” Głos, który rzeczywiście „czuje” poezję w sposób skłaniający do szacunku, zakpił w nim sobie niezbyt elegancko i z Ciebie i ze mnie, chyba że przyjmiemy, że kobieca poezja pozostawia go głuchym, a kobieca uczuciowość to sprawa zupełnie Mu obca. Jeśli tak jest, to tym gorzej dla Głosa.
    Uf…!!! że tak powiem :D .

    Dark, musisz mi wybaczyć, ale moje słowa, które przytaczasz, w ogóle nie mają z Tobą nic wspólnego! Na litość boską, jakie moje urazy i jakie domysły?! Czy to jakaś megalomania a rebours z Twojej strony, czy co ?! Chodzi o słowa „Kobiety, przynajmniej te, które miłości nie identyfikują tylko i wyłącznie z fizjologią, pożądaniem i seksem, oraz niszczeniem garniturów kochanków w przypływie szału namiętności :D , kochają trochę głębiej, z większym oddaniem, zaangażowaniem i w sposób o wiele bardziej skomplikowany!!!.” Ja się w ogóle nie odwołuję do żadnej konkretnej kobiety, a jeżeli już to wyłącznie żartem do pewnej Kasi, mającej na sumieniu głosowy garnitur, o czym nasz Przyjaciel był łaskaw donieść blogowi osobiście. :D Ja nikogo nie stawiam w „kłopotliwej sytuacji”, ani też nie „kieruję zarzutów, wątpliwości, insynuacji” pod Twoim, czy jakimkolwiek innym konkretnym adresem, więc zupełnie nie rozumiem o co Ci chodzi ! To Ty sama stawiasz się w kłopotliwej sytuacji nad-interpretując mój wpis, który z Tobą NIE MA NIC WSPÓLNEGO !!! Czy Ty tego nie widzisz, zlituj się dziewczyno!
    Mylisz się też ogromnie pisząc: „Jesli chodzi o glosa, to probowal on polaczyc nasze 3 wiersze za pomoca Grochowiaka. Dosc ryzykowne dyplomatycznie przedsiewziecie:)) Uczynil to prawdopodobnie rowniez po to, by nikt nie poczul sie urazony lub pominiety. Jego wina jest wiec niewielka. Z pewnoscia nie chcial sprawic Ci przykrosci.” Zmiłuj się Dark! Głos to najprawdziwszy znawca poezji, wierz mi! I jako taki Twoim zdaniem PRÓBOWAŁ połączyć Herberta i Lechonia Grochowiakiem? I to jakimi wierszmi? „Snem” i „Upojeniem”? Cytuję Głosa : „. Ale już “Ballada o tym, że nie giniemy” przytoczona przez Bars, to zupełnie inna wizja. Nie wspiera ona wartości życia na miłości. A na dodatek słyszę tutaj coś z Stanisława Grochowiaka. Grochowiaka z Lechoniem, miłością i śmiercią da się zaś spiąć. Choć to będzie przekorne, jak sen – mara.” Przekorne? Chyba raczej niezdrowe? Albo wręcz chore? Dlatego chciałam zakończyć tę, moim zdaniem, nazbyt karkołomnie rozkręcającą się zabawę, dając w nagłówku mojego postu słowo CODA oznaczające zakończenie utworu muzycznego. Pech chciał i bardzo tego żałuję, że miast zostawić je bez komentarza i pójść sobie, dopisałam jeszcze poniżej ten wyjątkowo kobiecy erotyk M.P-J. i dodałam od siebie „hymn” na temat czułości, co dało Głosowi świetny asumpt do żartu, nawiasem mówiąc wyjątkowo niecnego! Ciekawam bardzo co zrobi nasz Głos, kiedy, co nie daj Boże, i na Niego przyjdzie zła godzina i za czym wówczas zatęskni?
    Nie musisz bronić Głosa Dark. Obroni się sam i to lepiej niż Ty, ja, czy nawet my obie razem wzięte. Ja Mu na pewno krzywdy nie zrobię, ma On bowiem od dawna niezły handicap w postaci mojej do Niego „słabości”, datującej się od chwili napisania przez niego „Piosenki antydepresyjnej”, którą wyprowadził z równowagi naszego miłego Gospodarza, mnie natomiast serdecznie ubawił. Przyjmuję, że z pewnością nie chciał mi zrobić przykrości, ale ją zrobił. A zresztą kto Go tam wie – chciał czy nie…? Czy to ma jakieś szczególne znaczenie ?

    Droga Dark – teraz najsmutniejsza i najważniejsza część mojej odpowiedzi. Część dotycząca Twojej straty, Kochanie. Głos dobrze zinterpretował ten wiersz, ale Ty w jego tak bardzo osobistym odbiorze posunęłaś się chyba za daleko. W utracie dziecka i w próbach pogodzenia się z jego odejściem, nie ma miejsca na spokojną melancholię, wiem o tym. Kiedy umiera dziecko, umierasz razem z nim. Jest tak, jakby zabrano Ci powietrze, jakby czas nagle stanął w miejscu i jutro miało nie nadejść nigdy… i to uczucie bezsiły, kiedy niczego nie można tak po prostu wziąć na siebie… Sama walczyłam o życie dziecka długie lata i nadal nie mam żadnej pewności, że zagrożenie minęło. Tak jest w chorobach nowotworowych, gdzie liczą się tzw. lata przeżycia…Jestem śmiertelnie zmęczonym człowiekiem, wierzaj…
    Sama mam za sobą trzy skuteczne reanimacje i czasem myślę, że dokładnie o te trzy za dużo…Własna śmierć jest taka łatwa – po prostu zapadasz się w wezbraną, miękką i gęstą ciszę…Śmierć dziecka to zupełnie co innego… Moje życie nauczyło mnie jednego – nie warto się buntować, to niepotrzebny ból i zbyteczna utrata energii. Co ma się stać i tak się stanie, scenariusz ani chybi zrealizuje się do końca, więc lepiej przyjąć to co życie niesie tak po prostu i bez sprzeciwu…
    Ściskam Cię najczulej.

  41. Ewa-Joanna napisał(a):

    A moze Bars, wcielas sie miedzy wodke a zakaske ( och! och! och! jakie to trywialne!) i dostalas po lapach?

  42. dark side napisał(a):

    Miła Bars,
    dziękuję, ze odpowiedzialas na moj post, pomimo tego, ze jestes niedysponowana i pisanie sprawia Ci trudność. MAm nadzieję, ze Twoja ręka szybko się zagoi i będziesz pisać częściej swoje poetyczne posty, których czytanie sprawia mi ogromną przyjemność.
    Słowa to bardzo niepewny sposób komunikacji. Każdy z nas czyta je poprzez pryzmat własnychdoświadczeń, stad czesto dochodzi do nieporozumien.
    Napisałam do Ciebie, bo poczułam się zaatakowana. Kiedy sa przesłanki wskazujące, ze ktoś zarzuca mi bezpodstawnie lekkie prowadzenie się i brak uczuć wyzszych :) przy okazji wypowiadajac sie niepochlebnie o poziomie mojego liceum (doprawdy szacowne grono pedagogiczne byloby niepocieszone :)), czuje sie w rycerskim obowiazku interweniowac. nawet jesli sprawa nie dotyka mnie osobiscie zbyt głęboko. Cieszę sie, ze sie myliłam w Twoim wypadku. Mozemy spokojnie wymazac z pamieci to drobne nieporozumienie.
    Jesli chodzi o glosa, to jego żarty, złośliwości i kpiny sa w moim wypadku uzasadnione. mnie też zdarzyło się z niego zażartować i zakpic niecnie raz czy drugi. Myślę, ze może przeceniasz nieco jego absolutny słuch poetycki. Zwłaszcza w dziedzinie kobiecej poezji erotycznej :) dla mężczyzny to bardzo trudny temat, bo ich wyobrażnia nie nadąża za kobiecą w tej dziedzinie. NA TVP kultura jest doskonały cykl programow Sławoja Żiżka na temat erotyki w arcydziełach światowego kina. Bardzo lubię tego filozofa, również za takie akcje:) W dziedzinie rożnic w podejsciu do erotyki poczynił on wiele interesujacych spostrzezen :) Kazda srednio rozgarnieta kobieta obserwuje to samo, nie potrzebuje do tego filozofii, jednak majac podklad filozoficzny – dowiedzioną czarno na bialym wyzszosc naszej płci w rozroznianiu niuansowi całej palety uczuć – łatwiej zrozumieć mężczyzn. I nie wymagać zbyt wiele. Najprostszy model- byt sterowany przez symbole sprawdza się najlepiej :)) Glos i tak wydaje mi sie dość utalentownay w tej dziedzinie. czasem jednak popelnia bledy, ktore moga kobiete wrazliwa zranic. Uczucia, o ktorych pisałas skojarzyły mu sie najwyrazniej z miłościa kobiecą- w duzym uproszczeniu z Safo. Sam pewnie najlepiej sie przed Tobą wytłumaczy jeśli zechce.
    Jeśli chodzi o śmierć mojego syna, to zadko o tym mowie. NA Twoją serdeczność nie chce jednak odpowiadać standardową formułką. To byla udana operacja, po ktorej nastąpiła zapaść. JA widzialam juz wczesniej umierajace dzieci, do pewnego stopnia bylam przygotowana psychicznie na to, by nie byc zaborczym, by pozwolic odejsc. Spedziłam sporo czasu sama, nalegałam na to. wzielam prace z dala od wszystkich bliskich. Wszystkie klopoty i zmartwienia wydaj mi sie jeszcze błache, choc staram sie walczyc z tym odretwieniem duszy, bo wiem, ze dla innych sa one prawdziwe.Niewiele jest w stanie mnie wytracic z rownowagi, co w naszej branzy, przy srednio pieciu walacych sie budowach na raz- jest bezcenne:). Jeśli pisze o miłości i śmierci, to mam na mysli nie tylko uczucia łączące kochankow. To pewnie nie było do końca czytelne. dzis zadna muzyka, ani zaden wiersz nie boli- to na wypadek, gdyby ktos chcial roztoczyc parasol ochronny:
    http://www.youtube.com/wa.....-HxpSth9qQ
    pozdrawiam serdecznie,

  43. Bars napisał(a):

    Droga Dark,
    dziękuję Ci za zaufanie. Dziękuję, że podzieliłaś się ze mną swoim smutkiem.
    Brak mi słów, ale tu nie miejsce na rzecz tak zawodną jak słowa…
    Tu jest miejsce dla łez jedynie…
    Dobranoc Dark.

  44. głos zwykły napisał(a):

    Droga Bars i dark side,
    Widzę, że się porozumiałyście i cieszę się z tego. Podzielam zdanie dark side jednak o dużej różnicy uczuciowej pomiędzy kobietą, a mężczyzną. Nasze uczucia są nieco stępione, podobnie jak wrażliwość na kompozycje i kolory, choć bywają i w naszym rodzaju chwalebne wyjątki. Zasadniczo więc nie zgadzam się wewnętrznie jako już dojrzały fizycznie i emocjonalnie oraz intelektualnie mężczyzna z „będę tym, co najsłodsze,
    Nim.”
    Choć kiedy miałem 18 lat, to tak właśnie pisałem, byłem wtedy bardziej zniewieściały, niż dziś. W dużym stopniu byłem podobny do Bars, ale od tego czasu do dziś buntuje się przeciwko temu, bo to nie było zbyt mądre. Nie analizuje więc kobiet, nie wnikam w ich uczucia. Uważam, że natura nas i tak poróżni lub poprowadzi ku sobie. Kobiety kochają różne dziwne „wynalazki”. Nawet owe brzuchate, walące moczem na trzy metry, brodate jak piast kołodziej. A czasami nie. Można by powiedzieć w ogóle o mężczyźnie i kobiecie za Stachurą: „Ty i ja to teatry dwa, to teatry dwa.” Choć kto jest kto w tym wierszu, o tym decyduje już nie płeć, ale to jak jest.
    Edward Starchura
    Życie to nie Teatr
    „Ty i ja — teatry to są dwa, ty i ja.
    Ty, ty prawdziwej nie uronisz łzy.
    Ty najwyżej w górę wznosisz brwi
    Nawet kiedy źle ci jest, to nie jest złe,
    bo ty grasz.

    Ja dusze na ramieniu wiecznie mam
    Cały jestem zbudowany z ran
    Lecz kaleka nie ja jestem tylko ty
    Bo ty grasz.”

  45. Adam napisał(a):

    Cieszę się, że są jeszcze tacy ludzie jak Pan Waldemar, którzy potrafią opisywać rzeczywistość taką, jaka ona jest. Po prostu nie ściemniają.
    Pozdrawiam

Skomentuj