Jestem z Układu

NIE ZAGŁOSUJĘ NA JARKA

czwartek, 24 czerwca 2010

 POKÓJ CZY WOJNA W KRAJU, PORZĄDEK CZY ZAMĘT W PAŃSTWIE!

TAKĄ I ŻADNĄ INNĄ ALTERNATYWĘ  ROZSTRZYGNIEMY   4 LIPCA 2010 BEZ WZGLĘDU NA TO CZY ZAGŁOSUJEMY I NA KOGO ZAGŁOSUJEMY!

TAKA JEST STAWKA W TYCH WYBORACH! TYLKO TO SIĘ LICZY. WSZYSTKO INNE MA ZNACZENIE DRUGORZĘDNE.

WOJNA LUB POKÓJ, BAJZEL LUB ŁAD!

Ja rozstrzygnąłem i uzasadniam, dlaczego, nie moimi słowami, lecz tekstem znalezionym w internecie, z którym się prawie w całości zgadzam.  

WYBORY 2010
Nie jestem juz żaden smarkacz,
Łeb mam pokryty siwizna
Nie zagłosuję na Jarka,
Bo zbyt Cię kocham, Ojczyzno!
Niejeden ciężar na barkach
Dźwigałem, znosiłem trudy.
Nie zagłosuję na Jarka,
Bo dość mam kłamstw i obłudy.
Gdy spytasz mnie, niedowiarka,
Dlaczego? Wyznam ci szczerze:
Nie zagłosuję na Jarka,
Bo w żadną zmianę nie wierzę.
Skąd wiem, ze wybór niedobry?
Nie wierzę w zmiany oblicza,
Bo nie chcę powrotu Ziobry
I teczek Macierewicza.
Bo nie chcę mieć Prezydenta,
Co straszy gejem i Żydem,
Co w każdym widzi agenta,
I może zaszczuć jak Blidę.
Na Jarka nie oddam głosu
Za czasy, gdy był premierem,
Za ten upadek etosu,
I koalicję z Lepperem.
Za to, co wciska ludowi,
Na co pozwala i sprzyja,
Za to, co pisze Sakowicz
I głosi Radio Maryja.
Za siec podsłuchów i haków,
Wydanie walki elitom,
Za to, ze skłócił Rodaków,
Za IV Rzeczpospolitą.
Dziś w duszy mej zakamarkach
Odkrywam decyzji sedno:
Nie zagłosuję na Jarka,
Bo nie jest mi wszystko jedno.
Wybaczcie drwinê i sarkazm,
Odporność z wiekiem się zmniejsza.
Nie zagłosuję na Jarka,
Bo Polska jest najważniejsza!

Wojciech Dąbrowski 

WOJNA CZY POKÓJ,

niedziela, 13 czerwca 2010

TO TEN SAM PREZES  I TEN SAM PiS.  TEN CO W LATACH 2005-2007.  WSZYSTKO INNE TO PUDER, MASKARADA I PAPROTKA !

Szanowni Państwo,

otwieram nową łączkę do przedwyborczej dyskusji.

POKÓJ CZY WOJNA W KRAJU, PORZĄDEK CZY ZAMĘT W PAŃSTWIE OTO JEST PYTANIE DO ROZSTRZYGNIĘCIA W NAJBLIŻSZYM CZASIE.

Przez pychę do ziemi

środa, 2 czerwca 2010

TO TEN SAM PREZES  I TEN SAM PiS.  TEN CO W LATACH 2005-2007.  WSZYSTKO INNE TO PUDER, MASKARADA I PAPROTKA !

Przyczyna tej smoleńskiej tragedii bije w oczy od samego początku!
Tę załogę poddano niedopuszczalnej, potężnej presji. Ci piloci oczywiście popełnili błąd, bo wiedząc wszystko o warunkach lądowania powinni wystawić generała Błasika z kokpitu, podjąć samodzielnie decyzję o locie gdzie indziej, wylądować bezpiecznie i zostawić całe to towarzystwo na lotnisku, a do domu wrócić pociągiem.

W tym samolocie dowódcą nie był pilot, lecz prezydent, a “prezydent nie podjął jeszcze decyzji co robić dalej”.   Decyzji o czym? Przecież nie o tym, żeby lądować, bo do tego żadnej decyzji nie było potrzeba. Nie podjął decyzji żeby nie lądować; poczekać w powietrzu pewien czas, czy odlecieć na wskazane lotnisko! I to piloci wiedzieli, że nie ma opcji innej niż lądowanie. Piloci wiedzieli, że wolą prezydenta jest by lądować. Czyli trzeba lądować!! I żeby tę potrzebę podkreślić w kabinie zjawił się Błasik i być może jeszcze ktoś. Nigdy by tam się Błasik i ktokolwiek inny nie znalazł, gdyby nie miał aprobaty Kaczyńskiego! Nigdy, to elementarz! Miał swoją obecnością zmobilizować chłopaków, by nie okazali “tchórzostwa” jak ten pilot z lotu do Tbilisi! I niestety nie okazali, pokazali odwagę, zamiast pokazać generałowi energiczny gest kozakiewicza!

Ja rozumiem, że Kaczyński chciał być na czas w Katyniu, żeby uroczystość przyćmiła tę z Tuskiem i Putinem, ale przez to pragniernie, namiętne, straszne, pełne pychy i niedostrzegania wszystkiego innego poza czekającymi w Katyniu i politycznym efektem, przez to do ziemi poszło 96 osób, a Kaczyński na Wawel. Piękny w swym koszmarze paradoks!

I jeszcze jedno, gdyby przyjąć za dobrą monetę twierdzenia, że piloci podjęli decyzję o lądowaniu nie odczuwając presji, że muszą lądować to jest tylko jedno wytłumaczenie ich absurdalnego postępowania – że zbiorowo zwariowali i postanowili zabić siebie i resztę pasażerów.