Jestem z Układu

Wiele przyczyn to banał!

piątek, 31 grudnia 2010

Wróciłem z plaży  w Hurghadzie. Było, jak w słonecznym polskim sierpniu z dużo cieplejszym morzem niż sierpniowy Bałtyk. Naprażyłem się, napływałem i naoglądałem raf koralowych oraz delfinów. Za całkiem niewielkie pieniądze. Dziękuję za życzenia i je odwzajemniam. Podaję niżej dwa moje minifelietoniki z Facebooka, bo nie mam zapału na rozpisywanie się.

Zabór mienia

  Lądowałem krótko przed tym, jak premier ogłosił redukcję kapitałowej reformy emerytalnej, a może jej likwidację. To zabór przez państwo znacznej części pieniędzy przyszłych emerytów, by finansować nimi, a nie pożyczkami dzisiejsze emerytury. Reforma pada ofiarą tchórzostwa polityków mijającej dekady. Także polityków PO.

Wiele przyczyn to banał

Prof. Kuźniar w piątkowym TOK FM powiedział, że smoleńsk był zbiegiem wielu przyczyn. To banał. Każde zdarzenie jest takim zbiegiem, a wyliczanka nie wyjaśnia lecz ukrywa prawdę. I po to bywa. Zdecydowało „odebranie sterów statku” załodze, by prezydent był na czas w Katyniu i zgoda załogi na tę uzurpację. Pod presją obecności prezydenta padł formalny system kierowania statkiem i dlatego napotkano brzozę.

Żałoba polityczna.

środa, 15 grudnia 2010

Ogromna większość z żyjących traciła bliskich i ból utraty oraz żałoba nie są przypadłością jednych od której inni są wolni.  Ból po stracie bliskiej osoby jest ten sam u rodziny ślusarza z Płońska, co u rodziny prezydenta Rzeczpospolitej. Jarosław Kaczyński, Marta Kaczyńska, żony panów Kochanowskiego, Gosiewskiego, Kurtyki, córka pana Wassermana są od tej strony w tym samym położeniu co rodzina kogokolwiek zmarłego w Polsce.

Ból i żałobę, jak to wszyscy dorośli wiemy, leczy czas.   Tak jest normalnie i jestem pewien, że podobne wracanie do życia następuje u rodzin tych co zginęli 10 kwietnia 2010 roku pod Smoleńskiem. Niemal wszystkie z nich przeżywają tragedię poza mikrofonami i kamerami, prywatnie, tak jak wszyscy. Natomiast krewni kilku ofiar, w tym ci których wymieniłem wyżej swoim publicznym postępowaniem robią wrażenie, jakby ich ból z biegiem czasu nie malał, lecz niezgodnie z ludzkim przeżywaniem dramatów, rósł. Ta rozbieżność między kojącym czasem a żałobą wzbierającą w złość bije w oczy. Dotkniętym tragedią wybacza się, gdy ból popycha ich do słów i zachowań niestosownych, ale to nie jest przywilej stały. Nikomu nie można zabronić publicznego wyżalania się, że jeszcze nie dowiedziono rządom Polski i Rosji zamordowania 96 osób, ale tego nie ma co tłumaczyć i usprawiedliwiać żałobą, jak to się czasami robi. To nie jest żałoba tylko zaślepienie albo kalkulacja.

Schwytany nocą 13 Grudnia

niedziela, 12 grudnia 2010

W rocznicę stanu wojennego pozwalam sobie przypomnieć mój artykuł opublikowany 5 lat temu w „Rzeczpsopolitej”.  

Jest tutaj: http://kuczyn.com/papers/publicystyka/schwytany_noca_20051220.pdf

Dajcie spokój generałowi Jaruzelskiemu

sobota, 11 grudnia 2010

W Newsweeku jest tekst Wojtka Maziarskiego, który tu linkuję za stroną tygodnika w Salonie 24:
http://newsweek.salon24.pl/258489,odpieprzcie-sie-od-jaruzelskiego
Podpisuję się pod tekstem Wojtka, także w części dotyczącej Mirka Chojeckiego. Podaję też wymianę zdań między Markiem Pędziwołem i mną z Facebooka na temat tego tekstu:

Marek: 

Waldku, nie zgadzam się ani z Tobą, ani tym bardziej z Wojtkiem, któremu się dziwię, że coś takiego napisał. Sam bym pewnie nigdy się nie pofatygował pod dom generała, ale nie widzę w demonstracjach organizowanych w tym miejscu żadnego naruszania jego godności – o ile można mówić o godności człowieka, który zdeptał marzenia całego narodu i ma na sumieniu co najmniej kilkadziesiąt ludzkich istnień, o wszystkich innych cierpieniach nawet nie wspominając. Przez 20 lat polskim sądom nie udało się wyrazić swojej opinii o generale – niech więc będzie wolno wyrazić ją tym, dla których jego poczynania nie są obojętne. Tym bardziej, że wyzwalająca się spod komunizmu Polska wybrała go na swego pierwszego prezydenta.
Wojtku, mam nadzieję, że dotrą do Ciebie te słowa: Generałowi źle się nie żyje – w przeciwieństwie do wielu, którzy właśnie przez niego nie mogą żyć godziwie. Nikt go nie goni „w strzępach munduru, ślepą drogą.” Nie musisz mu otwierać drzwi – ma swoje, całkiem solidne, które dobrze go chronią.
Ta odrobina dyskomfortu raz do roku nie jest chyba zbyt wysoką ceną za to wszystko, co zrobił innym w swoim życiu. Fakt, że w 1989 roku oddał część władzy, jest tylko okolicznością łagodzącą, ale na pewno nie przekreśla jego wszystkich wcześniejszych win.
Pozdrawiam Was
Marek 
Ja:
Marku, Jaruzelski bez wątpienia ma na sumieniu ofiary stanu wojennego i kaja się za nie od 21 lat.Nie były jego zamiarem lecz wypadkiem podczas wielkiej operacji pacyfikacyjnej. Moim zdaniem bardzo szczerze się kaja. Natomiast nie zgadzam się fundamentalnie ze stwierdzeniem „zdeptał marzenia całego narodu”. To jest ocena niesprawiedliwa. Gdyby chciał je zdeptać obręcz stanu wojennego byłaby o wiele dotkliwsza. O wiele. Była taka by przywrócić kontrolę władzy nad sytuacją i właśnie „nie zabić” ducha społeczeństwa. W roku 1981 żadne marzenie nie były do spełnienia. Kwestią bylo tylko to jak brutalnie się one zderzą z ówczesna rzeczywistością polityczna Europy. Tylko wyjątkowo naiwni a właściwie tendencyjni historycy żonglując papierkami mogą twierdzić, że wtedy ZSRR pogodziłby sie z upadkiem komunizmu w Polsce. Jaruzelski nie podeptał marzeń, umożliwił ich przetrwanie w pewnej hibernacji. Taki jest mój pogląd i dlatego powtarzam dajcie spokój generałowi.
Wróciłem z kurortu i za tydzień wybywam na kolejne dwa tygodnie. Więc pozwólcie Szanowni Bywalcy tego zaniedbywanego przeze mnie bloga złożyć sobie życzenia miłych, spokojnych Świąt Bożego Narodzenia i wiele dobrego w Nowym Roku, oby upłynął Wam w zdrowiu.