Jestem z Układu


1990-2012 Rewolucja w wydajności pracy.

O liczbach i prawdach elementarnych 

 Wczoraj napisałem o rekordowym wzroście (PKB) w Polsce od początku transformacji a także od wybuchu kryzysu światowego w roku 2009. Produkt krajowy tworzą pracujący. Popatrzmy jak zmieniała się ich liczba i jakie to miało konsekwencje dla tworzenia PKB. Porównam lata 1970-1989 i 1990 – 2012. Mniej więcej ostatnie dwudziestolecie PRL i pierwsze IIIRP. To będzie obraz przybliżony, bo w PRL stosowano miernik dochodu narodowego (DN), a w III RP PKB. Różnice nie są jednak wielkie. Łączne tempo wzrostu DN wziąłem z PRL-owskiej statystyki GUS. Jest ona kwestionowana. Z badań prof. Kazimierza Łaskiego z Wiednia wynika, że należałoby je obniżyć o około połowę. Wyniki, które tu podam będą więc bardzo dla PRL życzliwe. Przeliczenia są proste, ale dla pewności omówiłem je ze Stanisławem Gomułką.

Jeden z podstawowych wzorów teorii wzrostu gospodarczego mówi, że procent przyrostu (r) dochodu narodowego (PKB) jest sumą procenta przyrostu zatrudnienia (z) i wydajności pracy(w). Obliczona według niego struktura tworzenia dochodu narodowego (PKB) przedstawia się następująco (jako zatrudnienie wziąłem liczbę pracujących w gospodarce);
                  (%)            Lata 1970- 1989       Lata 1990 – 2012
Przyrost dochodu                   82 (50)                     121
Przyrost zatrudnienia             13                            –  14
Przyrost wydajności pracy    69 (37)                        135

Mamy tutaj obraz rewolucyjnego wręcz przejścia od gospodarki niewydajnej do  wydajnej i to w wariancie korzystnym dla PRL. Bliższy prawdy, uwzględniający nieco badania prof. Łaskiego, podałem w nawiasach. Skokowy wzrost wydajności pracy to jeden z najważniejszych efektów transformacji. Bez niego nie byłoby innych. Nasza dzisiejsza gospodarka jest bez porównania bardziej wydajna, niż gospodarka PRL.

Teraz się zabawimy. Ilu ludzi wystarczyłoby dla uzyskania w ciągu 20 lat przyrostu DN o 121%, gdyby w Polsce Ludowej udało sie osiągnąć wzrost wydajności, jak w IIIRP. Otóż z obliczeń wyszło mi, że liczba pracujących mogłaby spaść z 15 mln. do 7 mln. Zabawa oczywiście nie pokazuje liczby ludzi, którzy w PRL byli zatrudnieni, choć faktycznie nie było dla nich pracy. Demaskuje jednak często powtarzaną tezę, że w Polsce Ludowej wszyscy mieli pracę, że było pełne zatrudnienie. To nieprawda, było pełne zaetatyzowanie. Wszyscy mieli etat. Bezrobocie schowane w fabrykach i urzędach, niewidoczne w statystykach, widoczne było w mowie potocznej; odwalanie dupogodzin, bumelka, czy się stoi, czy się leży dwa tysiące się należy, oni udają, że płacą my udajemy, że pracujemy.

 Transformacja nie stworzyła bezrobocia, lecz je ujawniła, wypchnęła z fabryk i urzędów. To było przykre zdrowienie gospodarki. W III Rzeczpospolitej jest więcej pracy niż było w PRL. Dlaczego jednak po 20 latach nowa gospodarka nie zdołała wchłonąć bezrobocia, dlaczego nie tworzy tylu miejsc pracy, by szukało jej powiedzmy 5 %, a nie 15%? To zupełnie inny temat, dotyczący głównie kosztów zatrudnienia.

18 komentarzy to “1990-2012 Rewolucja w wydajności pracy.”

  1. głos zwykły napisał(a):

    Obawiam się, że to jest rzucanie pereł przed wieprze. Wieprzyki bowiem przyzwyczaiły się od pewnego czasu do wklejania linków lub strofowania oponentów. Bez Mawara na tym blogu nie mają nic do powiedzenia, a pozostali nie wiedzą co wkleić po uściśleniu tematu dyskusji.

  2. głos zwykły napisał(a):

    Merytorycznie jednak można zapytać, a w jakim stopniu wzrost wydajności pracy jest zasługą rządu. Złośliwie bowiem można powiedzieć, że wzrost wydajności pracy można było osiągnąć w nowym ustroju w miarę prostymi środkami terroryzując pracujących i pozbawiając ich podmiotowości prawnej w praktyce, aby wycisnąć ich jak cytryny, aby następnie w momencie gdy nabrali kredytów hipotecznych 3/4 usunąć z rynku pracy jako 45. letnie praco rupiecie. (Wczoraj widziałem ciekawy program w TVP o nowym języku: praco rupiecie to właśnie moje skojarzenie w związku z tym programem).

  3. Piotruś napisał(a):

    Znajomy badylarz opowiadał mi przed laty taka historyjkę.
    W komunie moje wyroby składało 10 pracowników, firma miała wydajność około 100 sztuk na dniówkę. Teraz kupiłem maszynę która produkuje 1000 sztuk, a do jej obsługi potzrebuję 3 ludzi.
    Minęło parę lat facet zamknął firmę bo globalny koncern sprowadzał 10000 sztuk na dniówkę. 2 byłych pracowników siedzi państwowym etaciku, 2 poszło w politykę, 4 na zasiłku, 2 zmarło. Rynek nasycił się na tyle, że za niedługo niewidzailna ręka rynku upaństwowi globalny koncern.

  4. głos zwykły napisał(a):

    Piotruś,
    Do tego nie dojdzie. Rynek jednak w tym przypadku zadziałał prawidłowo. Ludzie powszechnie uważają, że Polski przemysł został zniszczony, względnie rozgrabiony. W tej sprawie nie zabiorę głosu. Oczywistym jednak jest że w wyniku transformacji uruchomiono taki oto proces, że jedna i ta sama firma mogła w 20 lat zmienić 5 właścicieli i nawet po tych latach nie istnieć, ale to co na tym rynku zostało po 20 latach to nie jest pustynie, ale przeciwnie, bardziej wydajne i nowoczesne przedsiębiorstwa, nastawione na eksport. Ja chciałem natomiast zwrócić jeszcze na coś innego uwagę (poza brakiem wzmianki o 17 września 1939r.), a mianowicie na to, że w powszechnym odczuciu lata 2000-2010, lata najsilniejszego wzrostu PKB Polski nie były zbyt pomyślne dla dobrobytu Polaków. Właściwie w tych latach legła większa część drobnej inicjatywy. Ja zdaję sobie sprawę, że badylarze i drobni rzemieślnicy, podobnie jak rolnicy nigdy nie powiedzą nic dobrego i Balcerowiczu, bowiem reformy 89r. podcięły im nogi. Jednakże należy zauważyć, że państwo, będące w różnych rękach, prowadziło politykę nastawioną na wzrost, a nie solidarność społeczną. Rządzący byli bowiem świadomi, że głos społecznego sprzeciwu wobec zmian, które mogą szkodzić ludziom, ale wzbogacać państwo jest nieistotny (z pewnymi wyjątkami np. górników którzy przyjechali z łańcuchami). A dlaczego jest nieistotny? No, dlatego, że egzekucja prawa jest iluzoryczna, a władza bezkarna. I to jest spadek bo ustroju komunistyczny, z którego pełnymi garściami czerpią beneficjenci nowego ustroju, wesoło pochrząkując u żłoba :D).

  5. Orteq napisał(a):

    Wesoło pochrząkujący u żłobu to sa wlasnie beneficjenci przeminionego ustroju. Tacy jak ten wesolek z Leoncinowa, Czy to naprawde tak trudno wyczuc? Ludzie!!

    Dajcie sobie czego. Nawet o tej godzinie

  6. Orteq napisał(a):

    A Gospodarz o swojem

    „Teraz się zabawimy. Ilu ludzi wystarczyłoby dla uzyskania w ciągu 20 lat przyrostu DN o 121%, gdyby w Polsce Ludowej udało sie osiągnąć wzrost wydajności, jak w IIIRP. Otóż z obliczeń wyszło mi, że liczba pracujących mogłaby spaść z 15 mln. do 7 mln. ”

    Czegos nie lapiemy, Panie Ministrze. Jak Pan wyobraza sobie spadek zatrudnienia w PRL o 50, czy wiecej, procent? Czy to bylo do wykonania?

    Pewnych ch..ow nie przeskoczysz, Waldusiu bejbi. Plain and simple. Ale zmiane ustroju 89 popieram. I to jak najbardziej ja popieram!

  7. głos zwykły napisał(a):

    A wiep-krzyków jak nie ma tak nie ma. Jakiś czas temu w lecie z radiem znana aktorka pytała się jak wabi się foki. Foka była bowiem maskotką lata z radiem tego roku. Okazało się jednak, że nie jest to: „cip, cip”.

    Ja uważam, że należy im rzucić kartofla. One na kartoszki łase oj łase. Tymczasem kartoszki to gospodarz rzuca, ale tylko na FB, pisząc:

    „Byłym żołnierzom radzieckim i ich rodzinom, którzy 20 lat temu wrócili tam, gdzie powinno być ich miejsce już w roku 1945, ale którzy jednak uwolnili nas od stokroć gorszej plagi niż ta, którą nanieśli”.

    W imieniu żołnierzy radzieckich, naszych wyzwolicieli

    (a może i wzwodzicieli, bo dużo z nich miało na ziemiach polskich potężny wzwód, którym uwalniali gromadnie kobiety od katolickiej pruderii, zostawiając przy okazji syfa :),

    cóż nam pozostaje do powiedzenia jak nie:

    „Ura, Ura, Ura! Towariszcz Kuczyński!”

  8. głos zwykły napisał(a):

    Pozostaje jednak pytanie czy, aby żołnierze radzieccy nie powinni przypadkiem pozostać w 1945r. tam, gdzie ich miejsce było przed jeszcze 17 września 1939r. System sowiecki, do którego dystansuje się Pan Waldemar Kuczyński bowiem oprócz różnych cech świadczących o zbrodniczości miał i tą właśnie cechę, że miał charakter nie tylko imperialny i kolonialny, ale dążył do wprowadzenia na terenach podbitych nie tylko swojego systemu politycznego, ale i własnej kultury oraz języka, a także fizycznej likwidacji nie tylko elit podbitego narodu, ale nawet samego narodu. W tym sensie 17 września 1939r. nie różnił się on pozytywnie od reżimu hitlerowskiego. Różnił się jednak negatywnie. Jak wiadomo był bardziej skuteczny w fizycznej eksterminacji naszego narodu niż reżim hitlerowski. Po wojnie natomiast reżim sowiecki, nie zrealizował dalszych czystek etnicznych na terenie „wyzwolonej” Polski najwyraźniej z powodów walki wewnętrznej w obozie komunistycznym. Zagrożone tym razem elity żydowskie systemu terroru komunistycznego w samoobronie, zaczęły się przeciwstawiać terrorowi na terenach państw satelickich, gdyż był to ich jedyny punkt oparcia. W Rosji sowieckiej przegrały walkę o władzę już wcześniej i definitywnie. Światło, który był ewidentnie komunistycznym zbrodniarzem sypnął publicznie swoich towarzyszy i przeszedł na stronę amerykańską, bo bał się o swoje własne życie.

  9. głos zwykły napisał(a):

    Pozostaje jeszcze kwestia stosunku naszego narodu do Ukrainy i Białorusi oraz państw Bałtyckich, słowem chodzi o kwestię wydaje się dzisiaj powrotu Polski nie tylko w granice sprzed pierwszego rozbioru, ale nawet nieco dalej w różnych kierunkach. Roman Dmowski słusznie zauważył, że bez ziem wschodnich Polska będzie zdana na łaskę, albo Rosji, albo Niemiec, a to jest niebezpieczna dla nas łaska. Z drugiej strony doktryna Narodowej Demokracji miała w sobie elementy zbrodnicze i co więcej była chybiona w względzie potencjału asymilacyjnego Polski tak w odniesieniu Białorusinów jak i Ukraińców. Nie dostrzegała także faktu, że Żydzi mogą być elementem polskiego społeczeństwa, jako zupełnie odrębna i autonomiczna grupa narodowościowa i nam to, jako Polakom, by nie zaszkodziło. Z drugiej strony i wszystkie wyżej wymienione narodowości nie dostrzegały, że jedynie Polska jest w stanie uchronić je od wielkiego upadku. Także i dzisiaj, ani Ukraina ani Białoruś nie podniesie się cywilizacyjnie bez Polski. Zamiast więc federacji w UE powinniśmy we własnym dobrze pojętym interesie, raczej dążyć do sfederalizowania z Polską tych ziem, które już wcześniej składały się na Polskę od Morza do Morza, i która to Wielka Mocarstwowa Polska jedynie mogła dać szansę na cywilizowane życie grupom etnicznym tam żyjącym.

  10. głos zwykły napisał(a):

    Jeśli chodzi o wyjazd Rosjan z Polski w 1993r., to w jednym z programów w TVP Historia redaktorka, która była w tym czasie w Rosji mówiła o tym, że byli zwykli Rosjanie wściekli. Sam też rozmawiałem kilka lat wcześniej z Rosjanami, i było oczywiste, że z wrogością przyjmują oni nasze dążenia do usamodzielnienia się, sądząc właśnie, że ZSRR uchroniła nas od wielkiej plagi. Rosjanie jednak wówczas nie zdawali sobie sprawy i prawdopodobnie do dzisiaj nie mają tej świadomości, że układ Ribbentrop-Mołotow miał na celu kolejny ostateczny rozbiór Polski. Ostateczny bowiem zarówno Niemcy jak i Sowieci planowali elity i część świadomej narodowo ludności polskiej po prostu wymordować. Być może nie jest to dla nich istotne, ale powinno być to, że wszczęta dzięki imperialnym planom Hitlera i Stalina wojna, po wielu latach zostawiła Rosjan z gównem w kieszeni. Tak więc nie licząc ogromnych strat materialnych wielki wydatek przypomnijmy ZSRR straty 14,5 mln. w tym 7,5 mln zmobilizowanych, a także 46 mln rannych w tym 10 mln. trwale okaleczonych, po latach nie przyniósł ZSRR nic. Zero, null. W dodatku w efekcie wielkich migracji ludności ZSRR doprowadziło do umocnienia państw narodowych w strefie swojego wpływu, ale i w swoich granicach. Nawet zsowietyzowane republiki szybko się od ZSRR odłączyły i nie ma nadziei na powrót do status quo ante z przed rozpadu. Widźmy więc w tym potęgę, a nie porażkę państw i społeczeństw narodowych. Społeczeństwa narodowe okazuje się w sposób skuteczny potrafią bronić się przed wszelkimi inwazjami imperialnymi i ekonomicznymi i największe mocarstwa po ich powstaniu nie mają dostatecznych środków, aby ten stan zmienić. A z związku z tym pozostaje dyplomacja, a nie wojna jako jedyny efektywny środek uzgadniania sprzecznych interesów pomiędzy państwami, które wprawdzie są wzajemnie od siebie zależne i w większym stopniu zależne od mocniejszych państw, ale która także w większym stopniu niż kiedykolwiek wcześniej są niezależne, co znajduje sankcję we współczesnym prawie międzynarodowym. Wniosek z tego, że nie musimy lizać dupy ani Ruskim ani Amerykańcom, ani też Niemcom czy komukolwiek. Co więcej możemy pozwolić sobie na szczerość, że mamy w dupie ich egoistyczne interesy, a na politykę lekceważenia nie musimy się wcale godzić!

  11. wiesiek59 napisał(a):

    Co rząd powinien?
    Z badania ?Postawy ekonomiczne w czasach niepewności?, którego autorem jest prof. Krzysztof Zagórski, wynika, że tylko jedna trzecia Polaków uważa, że wolny rynek jest lepszy niż państwowa gospodarka socjalistyczna, a zdaniem połowy poprzedni system miał tyle samo zalet i wad co obecny albo był lepszy. 93% sądzi, że rząd powinien tworzyć miejsca pracy, a 85%, że powinien zapewnić pracę. Ponadto zdaniem ogromnej większości badanych państwo ma zagwarantować bezpłatną opiekę zdrowotną i miejsca w przedszkolach (odpowiednio: 86 i 95%).
    Oczekiwanie, że państwo powinno zapewnić ludziom bezpieczeństwo socjalne, potwierdza czerwcowe badanie CBOS. 95% respondentów uważa, że zadaniem państwa jest zapewnienie każdemu obywatelowi minimalnego dochodu oraz bezpłatnej opieki lekarskiej, a 84%, że państwo zagwarantuje każdemu dach nad głową, pracę zgodną z kwalifikacjami (81%) albo w ogóle pracę (80%).
    http://www.przeglad-tygod.....-zagorskim
    =================

    O to walczą obecnie istniejące związki…….
    Niestety, Głos Ludu wszyscy politycy maja w d….użym poważaniu…..

    Byłym kombatantom styropianu pozostaje odcinać kupony od dawnej sławy. Niektórym pobierać emerytury wypracowane w PRL.
    Takich emerytur juz nie będzie……

  12. wiesiek59 napisał(a):

    Łatwo policzyć ile tracimy.
    Wychowanie i wykształcenie kosztuje jakieś 200 000 zł od łebka.
    Wyjechało 2 000 000x 200 000=400 000 000 000 zł……
    Dodatkowo, kształcimy dalej na nasz koszt lekarzy, inżynierów, pilotów, kapitanów statków itp.
    Koszt ich kształcenia to- jak w przypadku lekarza 250 000$
    A wyjechało ich kilka tysięcy…..

    Jesteśmy cholernie bogatym krajem, lub mamy wyjątkowo bezmyślnych polityków, że nas na to stać……

    Straciliśmy może bilion na wykształceniu młodych, Gospodarz jako ekonomista może podejmie się oszacowania strat wynikających z braku tych milionów ludzi w kraju, strat w podatkach, PKB, i innych wymiernych kosztów ich nieobecności.
    Przypuszczam, że niebagatelne to kwoty.

    Jaki jest przyrost PKB w Holandii, Niemczech, Brytanii, Danii, spowodowany polskim wkładem?
    Brytania liczy nas w procentach- ok 1,5……

    Brawa dla naszych przywódców- entuzjastów- idiotów……

    Ps.
    Nasi szacowni emigranci tu pisujący.
    Wasz wkład w prosperity waszych obecnych ojczyzn nie jest bez znaczenia.
    Wasz zysk- i krajów przebywania.
    Nasza- tubylców- strata…..

  13. Mawar napisał(a):

    „Transformacja nie stworzyła bezrobocia, lecz je ujawniła, wypchnęła z fabryk i urzędów”.

    I znów Waldek Kuczyński picuje.

    I chyba przez przypadek wyrwało mu się: „Dlaczego jednak po 20 latach nowa gospodarka nie zdołała wchłonąć bezrobocia, dlaczego nie tworzy tylu miejsc pracy, by szukało jej powiedzmy 5 %, a nie 15%? To zupełnie inny temat …”.

    No i właśnie, o tym byśmy chętnie poczytali zamiast pitolenia o niebiańskiej doskonałości trasformacji balcerowiczowsko-kuczyńsko-mazowerowej.

    Dla niektórych kieszeni była ona bliska doskonałości, nie wątpię.

    Jak to widzi prof. Witold Kieżun, na jednym tylko przykładzie (reszta w jego książce).

    „Wiem, że gdy mówię o gospodarczej neokolonizacji Polski w wyniku transformacji, wielu ludzi wzrusza ramionami, ale ja przecież mówię o faktach. Praktycznie cały segment bankowy w Polsce jest kontrolowany przez kapitał zachodni, to samo dotyczy wielkich sieci handlowych; tenże kapitał ma ogromny, decydujący udział w produkcji. To samo mniej więcej w tym samym czasie stało się w Afryce i nie mamy kłopotu z określeniem tego zjawiska mianem gospodarczej neokolonizacji państw afrykańskich. Podam tylko jeden przykład, więcej podaję w książce: chodzi o olbrzymie Zakłady Wytwórcze Urządzeń Telefonicznych w Warszawie, Węgrowie i Bydgoszczy, które miały znaczący udział w rynku telefonicznym w ZSRR. Tę dobrą, technologicznie zaawansowaną firmę produkcyjną przejął niemiecki Siemens tylko po to, aby w ramach tzw. wrogiego przejęcia zlikwidować zakupione polskie zakłady, produkcję przenieść do Niemiec i przejmując kontrakty i kontakty handlowe, wejść na gigantyczny rynek rosyjski”.

    Z prof. Witoldem Kieżunem rozmawiał Czesław Bielecki

  14. głos zwykły napisał(a):

    „Dlaczego jednak po 20 latach nowa gospodarka nie zdołała wchłonąć bezrobocia, dlaczego nie tworzy tylu miejsc pracy, by szukało jej powiedzmy 5 %, a nie 15%.”
    __________
    Na to odpowiedź jest dość prosta. Kolejne rządy nie chciały wzrostu gospodarczego kosztem zwiększenia popytu wewnętrznego, ale i nie chciały redukować niepotrzebnej administracji, ani walczyć z innymi pasożytami niż robotnicy państwowych przedsiębiorstw. Widoczne jest to szczególnie w polityce Polskiej po 2000r. Wzrost gospodarczy miał w założeniach odbywać się w segmentach rynku, które były nastawione na eksport. Nie do końca owa strategia się sprawdziła, bowiem zabrakło własnego przemysłu, który miałby jakiś większy hit światowy w zanadrzu. Poza tym polski przedsiębiorca nie dba zbytnio o pracownika i nie zależy mu na jego innowacyjności, która jest funkcją także potencjału naukowego kraju, a ten jest skromny. Z kolei o polskiego przedsiębiorca nie dba polska administracja. Administracja jest zresztą mało profesjonalna i bezwładna. Mało komu ona dobrze służy. Nie służyła jak dotąd dobrze i nie służy nadal w każdym razie ani pracującym, ani przedsiębiorcom, ani bezrobotnym.

    Mnie osobiście zresztą się wydaje, że jeśli ktoś jest przywiązany do gospodarki PRL to musi zaakceptować, że wzrost w niej mógłby się odbywać tylko przy utrzymaniu niskich kosztów pracy, czyli zarobków po 50 dolarów i tzw. brudnym kursie wymiany walut na zewnątrz państwa. Nie było to jednak celem rządzących, gdyż bardzo wcześnie otworzyła się możliwość integracji z EU już w maju 1990 roku Polska złożyła wniosek o stowarzyszenie z EU. W roku 1993 zostały nie tylko wyprowadzone wojska radzieckie, ale i sformułowane kryteria kopenhaskie, a rok później Polska złożyła wniosek o członkostwo do EU w Atenach. Bardzo wcześnie otworzono Polskie granice celne, a otwarcie się na bardziej konkurencyjne i bogate gospodarki gwarantowało wysokie bezrobocie w Polsce przy tym naszym bezwładzie. Uczestnictwo w EU czy w strefie Euro pomaga, ale przede wszystkim tym, którzy mają dobre państwo.

  15. głos zwykły napisał(a):

    Złośliwie można powiedzieć (to jest oczywiście tendencyjne i nie do końca sprawiedliwe), że wzrost PKB i efektywności w Polsce i gdzie indziej w krajach postkomunistycznych, które przystąpiły do UE jest wynikiem napływu kapitału i know how do byłych gospodarek socjalistycznych. Był to taki chlust że mógł ożywić każdego trupa. Do tego należy doliczyć pożyczki wewnętrzne i zewnętrzne. Były one tak duże, że nawet nieświeży trup mógł rządzić i osiągać rozwój.

  16. głos zwykły napisał(a):

    UE chce włączyć do PKB dochody z prostytucji. Kiedyś Warszawa była w tym względzie potęgą. Za zaboru Rosyjskiego działało tutaj 3 tys. lunaparów. Dzisiaj skala prostytucji jest mniejsza. Zwraca jednak uwagę przygraniczna prostytucja dzieci. Jakiś czas temu R. Gliński wyreżyserował film „Świnki”. Jeśli film ten zbliżony jest do prawdy, to zawiera miażdżące oskarżenie nie tylko rodziców, ale i naszego społeczeństwa oraz państwa. Ciekawe, że film ten przeszedł bez echa. Czyżby owa sfera zarobkowania nie oburzała opinii publicznej? Nie obchodziła dziennikarzy?

  17. maciek.g napisał(a):

    wiesiek59
    Coś wyniki ekonomiczne Polski po przewrocie nie pasują do tego co napisałeś. Gdyby było tak źle jak piszesz już Polska powinna pójść z torbami , a tymczasem spójrzmy na wskaźniki i porównajmy je z innymi krajami w Europie. Przesadziłeś i to znacznie

  18. maciek.g napisał(a):

    Wieśku59
    masz lik które pokazują dane gospodarki Polski na tle innych krajów
    http://akcjonariatobywate.....py-Sr.html

Skomentuj