Jestem z Układu

„Apostoł nienawiści”

czwartek, 28 października 2010

Posłanka Beata Szydło, wiceszefowa PiS, pytana przez Dominikę Wielowieyską o przykłady „socjotechniki nienawiści” dane przez premiera Donalda Tuska i prezydenta Broniława Komorowskiego powiedziała w TOK-FM, że „socjotechniką nienawiści” było zaproszenie do Pałacu szefów partii! Super! Nie ma w tym dwudziestoleciu partii, której retoryka tak pełna byłaby fałszu. PiS wygląda, jakby stał nie na kamieniu węgielnym, lecz toksycznym.

Podoba mi się też wymyślenie przez red. Piotra Zarembę, w dzisiejszym „Poranku w Toku”  nazwy „apostoł nienawiści”, za którego ma się Jarosława Kaczyńskiego. Ma szansę się przyjąć. Redaktor posiada wyraźny talent w wymyślaniu określeń, podobno wynalazł też „przemysł nienawiści”

Jak z winnego robić ofiarę

poniedziałek, 25 października 2010

Polecam Szanownym Państwu mój tekst w „Rzepie”:

http://www.rp.pl/artykul/9157,554428-Kuczynski–Jak-ze-sprawcy-robic-ofiare.html

Uchroń się Pietrek od nienawiści!

niedziela, 24 października 2010

Dwa wpisy na Niedzielę Pańską:

1)   „Obserwacjom” złych na mnie gości (staruch nad grobem, nieumyty, wariat, pokraka, złodziej, Żyd itd, itp) towarzyszy zarzut nienawiści do PiS i Kaczyńskich. Zauważyłem, że pieśń „Boże uchroń nas od nienawiści” śpiewają często ci co nienawiść czują i chcą czuć. Dlatego jej nie śpiewam, zostawiam „obserwatorom”. Dziś dedykuję ją Piotrowi Zarembie.

2) Polecam jego artykuł w „Rzeczpospolitej”. Jest tam słodki kawałek mnie poświęcony: http://www.rp.pl/artykul/553965.html
Pietrek kochał Kaczyńskich, popierał ich sprawę, zawiódł się biedak, a ja ich nie kochałem, wiedziałem jacy będą zanim zdobyli władzę, nie zawiedli mnie, pisałem o tym. Więc mnie nie lubi, bo żeby ulegał przemysłowi nienawiści i pogardy to ani do głowy mi nie przychodzi. A Wam?

A już byśmy byli na Kremlu!

sobota, 23 października 2010

Czytam takie oto coś :

 http://wiadomosci.gazeta.pl/Wiadomosci/1,80271,8558465,Kaczynski__Gdbysmy_wygrali__tej_rury_by_tu_nie_bylo.html

i biję sie w piersi, że nie głosowałem w roku 2007 na PiS. Już dziś bylibyśmy po pobicu Rosji i Niemiec, nad Kremlem łopotałby biały orzeł w koronie. Bałtyk byłby la mer polonaise. Biegłaby przez niego rura z Norwegii, a do portu w Świnoujściu płynęły by szeregiem gazowce z Kataru. No i oczywiście Kaliningrad nazywałby się Królewiec.

Ale jednak zapytam, czy jest gdzieś parę kaftanów bezpieczeństwa, a może to tekst z kabaretu Mumio?

Tak rozbujamy łódkę, że..

piątek, 22 października 2010

Redaktor Rymanowski powiedział wczoraj w programie, iż słyszał od ważnego działacza PiS,że „tak rozbujamy tę łódkę, że Platforma z niej wypadnie”. Nie mam powodu, by Rymanowskiemu nie wierzyć, zresztą pisałem, że to właśnie jest strategią Kaczyńskiego. Wywołamy w Polsce taki zamęt, taki bajzel, jaki tylko się da i tą drogą wrócimy do władzy.

Czy ktoś ma gdzieś kaftan bezpieczeństwa, albo parę!?

Dość dobrze pasuje tu ten link:

http://wyborcza.pl/1,75248,8552032,Kaczynski_odrzuca_przeprosiny__Zada_dymisji_Nalecza.html

Sugestie

środa, 20 października 2010

Prezes Kaczyński powiedział dziś (w środę), że prokuratura powinna zbadać, czy zabójca nie działał z czyjejś inspiracji, aby zastraszyć PiS. Sugestia z czyjej mógł działać jest jasna, więc uzupełnię ją o kolejną, o zbadanie czy ów zabójca nie działał w ramach zorganizowanej prowokacji wymierzonej w rząd i Platformę Obywatelską. Skoro prokuratura bada nadal absurdalny wątek zamachu w Smoleńsku i skoro prezes sugeruje drugie dno, to także wątek prowokacji zorganizowanej przeciwko PO i rządowi powinien być zbadany.

Kto sieje wiatr..

wtorek, 19 października 2010

Kto sieje wiatr ten budzi szaleńców. To Kaczyńscy posiali wiatr atakując bez pardonowo obecny kształt Polski i ludzi, których uznali za wrogów. To oni zaczęli wojnę polityczną. I to Jarosław Kaczyński podjął ją z całą ostrością w dniu gdy przegrał. Teraz chce zwłokami nieszczęśliwego człowieka zamknąć usta swoim przeciwnikom. To cyniczna perfidia siewcy zamętu politycznego w kraju.

Podzielić i poszczuć

sobota, 16 października 2010

Wysłuchałem wystąpienia Jarosława Kaczyńskiego na PiS-owskiej konwencji niby samorządowej. Na tej konwencji używano słowa samorząd, ale to nie była konwencja samorządowa, lecz „rządowa”. Etap w kampanii wyborczej roku 2011.

Dla PiS samorząd nie istnieje, jako odrębny typ władzy wyłoniony przez społeczność l0kalną, lecz jako ogniwo jednolitego systemu władzy państwa narodowego. Tego się nie mówi wprost, ale to jest zawarte w sposobie widzenia państwa przez lidera tej partii, jako jednolitej organizacji o bardzo rozbudowanych funkcjach i działającej wedle jednej myśli narodowej. Ta wizja wyziera z niemal wszystkich programowych wystąpień Kaczyńskiego. Także i z tego. Co chwila słychać było co samorząd musi i jak się będzie go ustawiać. Przez kogo? Przez państwo, rzecz jasna.

Kaczyński zastosował po raz nie wiadomo już który swoją klasyczną taktykę wyborczą. Podzielić i poszczuć! Podzielił na dobrą Polskę, która żyje skromnie, biednie, a nawet nędznie i na wysysający z niej siły żywotne establishment, niezdefiniowany socjologicznie więc plastyczny, ale wiadomo, że od Tuska i Platformy, kierujący się neoliberalizmem w tym wysysaniu.  

Dla Jarosława Kaczyńskiego samorząd jest transmisją władzy narodowej do mas, wszystko inne to sprawy drugorzędne i piękne ozdobniki. Kampania samorządowa PiS liczy się dla lidera tej partii tylko o tyle, o ile przybliży go do władzy w kraju. Dając więc PiS-owcom władzę w regionach pomagamy im w marszu do władzy nad krajem, do wyjątkowo mściwej repety z IV RP, jeśli by im się udało.

Jeden wódz, jeden kraj, ćwiartka narodu.

niedziela, 10 października 2010

Mój krótki komentarz o porannej „imprezie” pod Pałacem Prezydenckim:

http://wyborcza.pl/1,75968,8490416,Jeden_wodz__cwiartka_narodu.html

Sukinsyńska IVRP.

piątek, 8 października 2010

Projekt polityczny Kaczyńskich, ową IVRP nigdy nie nazwałem Rzeczpospolitą, tylko tym skrótem, żeby nie obryzgać Rzeczpospolitej czymś paskudnym. IVRP była dla mnie zawsze Chwastem, szkodliwym, niszczącym, trującym. Państwem, jak pisałem „powszechnej podejrzliwości i domniemanie winy”. Tworem wyrosłym z paranoicznego widzenia świata, pełnego wrogów, gróźb. Ponurego, straszącego. No i mamy produkt tego politycznego sukinsyństwa, o którym pisze dzisiejsza „Wyborcza”, podsłuchiwanie dziennikarzy. Jestem pewien, że skala tego i podobnego łajdactwa jest o wiele większa. Ona nie wyjdzie na jaw sama, bo skundleni ludzie w prokuraturach i służbach ze strachu o siebie ale i z solidarności  zrobią wszystko, by tak się stało. Ale może im się nie uda, jak z tymi podsłuchami.